Pod powierzchnią. Lynn H. Blackburn
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pod powierzchnią - Lynn H. Blackburn страница 11
– Słyszałeś o Leigh – odezwał się Clay.
Ryan nie chciał myśleć, dlaczego tak bardzo przeszkadzał mu fakt, że lekarz już wiedział, z jakiego powodu on się tam znalazł.
– Tak – odparł. – Gdzie ona jest?
– Chirurgia. Tyle mogę powiedzieć.
– No dobra.
Informacja, że Leigh jest na chirurgii, nie dała mu nic poza tym, że dowiedział się, iż wymagała leczenia chirurgicznego. Mogło to być złamanie albo poważny krwotok wewnętrzny, ale doktor Ważniak nie mógł mu nawet dać najmniejszej wskazówki co do powagi sytuacji. Dupek.
Ryan stał nieruchomo i wpatrywał się w Claya. Tak dużo chciał mu powiedzieć. Każda z tych rzeczy była prawdą, jednak żadna nie była miła. Ani profesjonalna. Nie znosił człowieka, którego widział przed sobą, ale nie miał ochoty wdawać się w awantury na środku oddziału ratunkowego. Nawet jeśli wyobrażenie własnej ręki uderzającej nagle w żuchwę Claya wywoływało uśmiech na jego twarzy.
Lekarz stał tak przez dziesięć sekund, po czym odwrócił się i udał w kierunku, z którego przyszedł. Zatrzymał się jeszcze na moment i bez odwracania się rzucił:
– Jeśli pokażesz swoją odznakę na recepcji, może coś więcej ci powiedzą.
Ryan nic nie odrzekł. I tak już to planował. Wiedział też coś, czego Clay nie był świadomy.
Pokazał oznakę przy wejściu, a ochrona pozwoliła mu przejść. Potem udał się do stanowiska pielęgniarek i czekał, aż zabiegana kobieta stojąca za kontuarem spojrzała na niego, po czym zajęła się z powrotem stertą dokumentów. Pani Edna była znaną postacią na oddziale ratunkowym w Carrington. Rządziła twardą ręką i nie tolerowała głupoty.
– Przyszedłem w sprawie Leigh Weston – oznajmił.
– Jest pan spokrewniony?
– Nie, ale…
– Nie mogę udzielić żadnych informacji…
– Tak, proszę pani – powiedział. Nie chciał jej przerywać, jednak już kiedyś słyszał, jak wygłaszała taką przemowę, i wiedział, że nie potrwa to krótko. – Lecz jeśli sprawdzi pani listę jej kontaktów w nagłych sytuacjach, zobaczy pani, że jestem tam wymieniony jako ktoś, kto może uzyskiwać informacje medyczne.
Ręce kobiety znieruchomiały.
– Przepraszam? Kim pan jest?
– Pani Edno, zna mnie pani. Detektyw Ryan Parker.
Nasunęła okulary i uważnie mu się przyglądała.
– Parker. Tak. Już pana tu widziałam. Jak pan znalazł się w jej papierach? Znam Leigh. Pracuję z nią. Nigdy o panu nie wspominała.
– Tak, proszę pani. Rozumiem to, jednak jeśli pani sprawdzi, zobaczy pani, że mówię prawdę.
Edna popatrzyła na niego podejrzliwie, ale odłożyła plik dokumentów na blat i odwróciła się w stronę klawiatury. Po trzydziestu sekundach poszukiwań uniosła brwi ze zdziwieniem.
– No proszę. Tak jest – odparła.
Podniosła słuchawkę i wystukała numer.
– Mam tu detektywa Ryana Parkera. Idzie do poczekalni – powiedziała. – Jest u Leigh wymieniony jako osoba kontaktowa i możesz mu udzielać informacji medycznych.
Długie milczenie zostało przerwane przez mało subtelne chrząknięcie.
– Ta dziewczyna na pewno coś ukrywa. Dowiemy się, nie martw się o to.
Wspaniale. Teraz plotki szpitalne zaczną się rozsiewać, ponieważ ktoś zaczął mieć podejrzenia na temat czegoś, co nie istniało. Kirk spytał, czy Leigh mogłaby go podać jako osobę kontaktową w pilnych sytuacjach właśnie na taką okoliczność. Ryan się zgodził, ale nie przypuszczał, że coś takiego może się wydarzyć.
Edna odłożyła telefon i wręczyła mu karteczkę.
– Niech pan się kieruje zgodnie z tą instrukcją. Kiedy pan tam dojdzie, proszę spytać o Carol. Ona wszystko panu powie.
– Dziękuję, pani Edno.
Odpowiedzią kobiety był powrót do zajęć.
Ryan dotarł do poczekalni chirurgicznej i znalazł Carol, która już tam na niego czekała. Jej uśmiech był zupełnie inny niż pani Edny.
– Detektyw Parker. Jak mogę panu pomóc?
– Przyszedłem w sprawie Leigh Weston.
– Tak. – Uśmiechnęła się do niego przebiegle. – Nie mieliśmy pojęcia, że tak blisko się znacie.
Co miał odpowiedzieć? Nie przeszkadzałoby mu, gdyby ludzie pomyśleli, że są parą, jednak Leigh mogłaby nie być z tego powodu zadowolona.
– Może mi pani powiedzieć, co z nią?
– Oczywiście – odparła. – Kiedy ją przyjęliśmy, miała krwawienie z tętnicy udowej. Jest na bloku operacyjnym od czterdziestu pięciu minut.
Tętnica udowa. Zaschło mu w ustach. Nie znał się na medycynie, ale tętnica udowa to nie było coś, z czym chciało się mieć problemy. Czy Leigh mogła się wykrwawić?
– Dziękuję – powiedział.
Zabrzęczał mu telefon.
– Wyjdę na korytarz, żeby odebrać.
– Może pan pójść tam do końca, aż do okien – odparła Carol. – Tu jest kiepski sygnał.
– Dziękuję.
Odebrał, kiedy tylko wyszedł na korytarz.
– Parker. Słucham.
Jakieś bełkotliwe słowa cały czas się urywały.
– Zaczekaj. – Podbiegł do końca korytarza i znalazł tam drzwi wychodzące na mały ogród. Wyszedł na zewnątrz.
– Cześć, Parker. Jesteś tam?
– Przepraszam, Dante. Jestem w szpitalu, nie miałem sygnału. Musiałem wyjść na zewnątrz.
– Jasne. Rozumiem – odparł mężczyzna. – Co u Leigh?
– Jest operowana.
– To kiepsko. Kiedy się zbudzi, pozdrów ją ode mnie. Nigdy nie zaliczyłbym w szkole literatury, gdyby nie ona.
– Dobrze.