Pacjenci doktora Garcii. Almudena Grandes

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pacjenci doktora Garcii - Almudena Grandes страница 29

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Pacjenci doktora Garcii - Almudena  Grandes

Скачать книгу

rel="nofollow" href="#n29" type="note">29. Wiedział, że rebelianci ogłosili rewolucję i zostali pokonani po sześciu dniach walk. Na ulicach miasta zostało po nich przeszło dwustu zabitych, samych antyfaszystów. Wiedział, że ten kryzys doprowadził do upadku Largo Caballero i nominacji Negrína na stanowisko premiera rządu. Ale nikt mu nie wyjaśnił, że na kilka dni przed jego wyjazdem z Londynu w ramach represji aresztowano całą wierchuszkę Partii Robotniczej Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM30). Nikt nie ośmielił się mówić o tym na głos, podobnie jak o tym, że osiemnastego maja zniknął Andreu Nin, jej lider, i nawet cywilna służba wywiadowcza rządu republikańskiego nie miała pojęcia, gdzie się znajduje.

      – Nie będę cię oszukiwał. Moja propozycja to zgniłe jajo, a nasza Wojskowa Służba Wywiadowcza31 to gniazdo żmij. Ruscy wtrącają się do wszystkiego, komuniści odwracają wzrok, moich towarzyszy z PSOE32 zaprząta wzajemne podkładanie sobie świni. A skoro tak się rzeczy mają, anarchiści i trockiści oczywiście dalej robią cholerną rewolucję na własny rachunek, choćbyśmy przez to mieli przegrać wojnę. Rada Obrony Madrytu zamknęła checas33 w Madrycie pod koniec zeszłego roku, ale wiemy, że dalej istnieją nielegalne punkty zatrzymań, bez żadnej kontroli. Ledwo zlikwidujemy jeden, już pojawia się następny…

      Mroczna panorama, którą roztoczył przed nim premier pod koniec maja, okazała się mimo wszystko przyjemniejsza niż sceneria, jaką Manolo ujrzał w Madrycie miesiąc później. Zniknięcie Nina rozjuszyło stołecznych POUM-istów. Stanowili oni niewielką grupkę, ale mogli liczyć na wsparcie madryckich anarchistów. Tych było więcej, choć nie aż tylu co – mocno skłóconych między sobą – socjalistów, i znacznie mniej niż wszystkich socjalistów i komunistów popierających rząd w Walencji i Radę Obrony, równoległy rząd w oblężonym mieście. Nawiasem mówiąc, poparcie dla tych władz było właściwie jedyną kwestią, w której doszli do porozumienia, a i to nie wszyscy.

      – Nikt mnie nie informował, co robią Rosjanie, ale wiem o tym, a to, czego nie wiem, mogę sobie wyobrazić. Znasz mnie, więc nie muszę ci tłumaczyć, że wcale mi się to nie podoba. Dałbym wszystko, byle tylko zeszli mi z oczu, ale nie mogę tego zrobić. Wyrzucenie radzieckich doradców to tyle co rezygnacja ze wsparcia ZSSR, jedynego, na jakie możemy liczyć. A jeśli zerwiemy ze Związkiem Radzieckim, co nam pozostaje? Będziemy walczyć dalej bez samolotów, bez czołgów, bez ciężkiej broni, tylko z użyciem ofiarności brygadystów34 i za pomocą karabinów, jakie przysyłają nam błogosławieni Meksykanie? To by się równało oddaniu Hiszpanii w prezencie Franco, a przyjmując nominację, powiedziałem dobitnie, że na to nigdy się nie zgodzę. Prędzej strzelę sobie w łeb, mówiąc krótko.

      – To dlatego tak bardzo boli pana głowa?

      – Owszem, przede wszystkim dlatego.

      – A co ja mogę dla pana zrobić?

      Manuel Arroyo Benítez dobrze znał Madryt, za to sam był niemal nieznany w mieście, w którym mieszkał przez blisko sześć lat, bo ledwo wyściubiał nos z pokoiku, w którym się uczył, a jeżeli to robił, to tylko po to, by dotrzeć na uczelnię. Nigdy nie należał do żadnej partii, nie uprawiał sportu w żadnej drużynie, nie zapisał się do żadnego klubu czy stowarzyszenia, których członkowie mogliby go rozpoznać. Nie miał żadnego bliskiego przyjaciela, a nieliczni znajomi, na których mógł wpaść na ulicy, nie stanowili zagrożenia. Wyjeżdżając z Madrytu, Manolo był jeszcze pełną gębą wieśniakiem, choć w garniturze i kapeluszu. Teraz wracał odmieniony, jako światowiec, poliglota, kosmopolita, człowiek doświadczony i obyty, którego trudno było skojarzyć z owym niezdarnym protegowanym Azcáratego. Pomimo to Negrín poinformował go, że kazał sprawdzić jego kolegów z roku i prawników z kancelarii, w której pracował, i opowiedział mu przy okazji, że jego przelotna madrycka narzeczona mieszka w Valladolid z rodziną.

      – Przede wszystkim chcę cię o coś poprosić. Zapomnij o Villablino, Manolo. Zapomnij o twojej wsi, o Pablu i o mnie. Niczego nam nie zawdzięczasz. Wszystko, co zrobiłeś, to twoja własna zasługa. Nie myśl, że coś jesteś mi winien, to po pierwsze, a potem, dopiero potem, przemyśl dobrze swoją odpowiedź.

      Tak czy inaczej, na miesiąc przed powrotem do Madrytu zapuścił wąsy oraz smoliście czarną brodę, której cień męczył go od czasów młodzieńczych. To wystarczyło, by zamaskować owe sześć lat różnicy, o które był od niego starszy Rafael Cuesta. Poza tym zamówił w Londynie okrągłe okulary, ze szkiełkami zamiast soczewek. Nie było mu w nich do twarzy, ale jeszcze bardziej go postarzały. Wyjeżdżając z Madrytu, nie miał blizny. Latem 1934 roku pewien wypadek samochodowy zostawił mu na pamiątkę małą szramę, widoczną głównie dlatego, że podłużną linią przecinała prawą brew. Wybierając okulary, odrzucił wszystkie oprawki, które ją zasłaniały.

      – Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się mi pomóc, poproszę cię, żebyś wrócił do Madrytu i pod fałszywym nazwiskiem objął stanowisko w Radzie Porządku Publicznego. Jedyna przykrywka, jaką mogę ci zaproponować, to stanowisko przedstawiciela rządu w Radzie Obrony. Nic wielkiego, szczególnie w zestawieniu z tym, czego po tobie oczekuję, jeżeli się zgodzisz. A oczekuję, że odkryjesz i wyjawisz mi prawdę, Manolo. Że powiesz mi, co się dzieje, ile brygad działa dalej poza kontrolą, kto czyści tyły na własną rękę, do jakiego stopnia SIM przestało być hiszpańską służbą, a stało się ramieniem tajnej policji sowieckiej, a przede wszystkim czy istnieje ryzyko, że powtórzy się tutaj to, do czego doszło w Barcelonie. Jak już mówiłem, nie zamierzam cię oszukiwać. Proszę cię, żebyś zaryzykował życie dla Republiki, bo uprzedzam cię, że ta misja jest dużo bardziej niebezpieczna niż walka na jakimkolwiek froncie. Dlatego chcę, żebyś dobrze się zastanowił, nim mi odpowiesz.

      Pierwszego lipca 1937 roku Rafael Cuesta Sánchez zajął gabinet w Radzie Porządku Publicznego. W pierwszej kolejności poszedł się przywitać z komisarzem Rodríguezem, który podziękował mu za pomoc, zaofiarował swoje wsparcie i nie zadawał żadnych pytań.

      – Szukaliśmy dla ciebie jakiegoś użytecznego kontaktu, dobrego źródła informacji. To komisarz policji, ponoć pewny człowiek. Ja zakładam, że jest lojalny i uczciwy, jak cały personel Rady, ale w sytuacji, w jakiej się znajdujemy, walory osobiste liczą się mniej niż kiedykolwiek. Pośród buntowników z Barcelony byli wspaniali ludzie o nieskazitelnej reputacji, najczystszych rewolucyjnych przekonaniach, i patrz tylko, jak narozrabiali. W Madrycie sądzą, że wysyłamy cię tam, żebyś przeprowadził inspekcję więzień i sporządził raport, który uciszy kampanię przeciw Republice, jaka rozpętała się za granicą. Od tej chwili musisz zaufać własnej intuicji.

      Basilio Rodríguez od przeszło dwudziestu lat był policjantem, podobnie jak jego ojciec, dziadek i pradziadek. Żaden z jego przodków nie osiągnął rangi komisarza; i jego los zapewne potoczyłby się podobnie, gdyby nie zamach stanu z osiemnastego lipca, który stworzył nadzwyczajne możliwości awansu. Dezercja dużej części jego zwierzchników i pewność, z jaką przejął kierownictwo komisariatu, gdzie nie ostał się żaden oficer, zaowocowała serią awansów i w ciągu kwadransa wyniosła go na stanowisko komisarza. Rodríguez nigdy nie był działaczem żadnej partii, ale w listopadzie 1936 roku przystąpił do PCE35, jak wielu innych madrytczyków. Nie skłoniły go do tego podziw dla Piątego Regimentu36 ani wdzięczność względem radzieckich

Скачать книгу


<p>30</p>

Robotnicza Partia Zjednoczenia Marksistowskiego (Partido Obrero de Unificación Marxista).

<p>31</p>

Servicio de Información Militar (SIM).

<p>32</p>

Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (Partido Socialista Obrero Español).

<p>33</p>

Z ros. czeka (CzK, czriezwyczajnaja komissija) – działające nielegalnie w strefie republikańskiej punkty zatrzymań, przesłuchań, tortur i sądów doraźnych, wykonujące wyroki na osobach podejrzanych o sympatyzowanie z puczystami.

<p>34</p>

Hiszp. brigadista – ochotnik walczący w utworzonych przez Komintern w 1936 roku Brygadach Międzynarodowych.

<p>35</p>

Komunistyczna Partia Hiszpanii (Partido Comunista de España).

<p>36</p>

Quinto Regimiento – jednostka wojskowa utworzona przez Armię Republikańską jako przeciwwaga dla tzw. piątej kolumny (wrogów wewnętrznych, czyli zwolenników nacjonalistów w republikańskiej stolicy kraju).