Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych - Отсутствует страница 35

Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych - Отсутствует

Скачать книгу

prawomocności, musi się składać zawieszenie rywalizacji o ziemię i ludzi, siłę i idee oraz rywalizacji mającej na celu zaspokojenie własnej pychy.

      Założenia te nie są wewnętrznie sprzeczne ani nawet, jako takie, nierealne. Bądźmy jednak ostrożni: nic nie jest dokonane, dopóki do zrobienia pozostało jeszcze cokolwiek. Zaspokojenie nie będzie trwałe ani pewne inaczej niż pod warunkiem, że będzie ono powszechne. Jeśli jeden z aktorów przejawia jakieś ambicje lub też jest podejrzany o to, że takowe żywi, to jak pozostali mogliby nie znaleźć się na powrót wewnątrz błędnego koła wzajemnej rywalizacji? Jeśli ktoś inny – zły sąsiad – spiskuje na nasze życie, rzeczą nierozsądną, a nawet grzechem byłoby nie podejmować środków ostrożności. Jakie jednak środki ostrożności zastąpić by mogły przewagę siłową i użycie tej przewagi – dopóki jest jeszcze po temu czas – oraz akumulację zasobów, by ową przewagę sobie zapewnić?

      Innymi słowy, pokój przez zaspokojenie zakłada powszechne zaufanie; wymaga więc rewolucji w dotychczasowym biegu stosunków międzynarodowych, rewolucji, która położyłaby kres erze podejrzeń i stała się początkiem ery bezpieczeństwa. Jednak owa rewolucja, jeśli nie dokona się drogą nawrócenia dusz, będzie musiała zostać przeprowadzona na poziomie instytucji. Innymi słowy, pokój oparty na powszechnym zaspokojeniu i wzajemnym zaufaniu nie wydaje mi się rzeczywiście możliwy, jeśli jednostki polityczne nie znajdą substytutu dla bezpieczeństwa, gwarantowanego przez siłę. Substytut taki stanowiłoby powołanie światowego imperium, gdyż zlikwidowałoby ono autonomię ośrodków decyzyjnych. Stanowiłyby go również rządy prawa w znaczeniu kantowskim, o ile państwa zobowiązałyby się do posłuszeństwa decyzjom wydawanym przez jakiegoś sędziego, trybunał lub zgromadzenie i nie wątpiły, że takie zobowiązanie będzie przez wszystkich honorowane. W jakiż jednak sposób można by rozproszyć owe wątpliwości, gdyby wspólnota nie była w stanie zastosować przymusu wobec przestępców?

      Państwo ogólnoświatowe i rządy prawa nie są pojęciami równoznacznymi. Jedno z nich pojawia się u kresu polityki opartej na potędze, drugie – u kresu ewolucji prawa międzynarodowego. Lecz i jedno, i drugie pociąga za sobą w końcu eliminację tego, co stanowiło istotę polityki międzynarodowej: rywalizacji państw, które za punkt honoru i obowiązek mają, by samym sobie wymierzać sprawiedliwość.

      Zresztą nigdy nie było systemu międzynarodowego, który obejmowałby całą naszą planetę. Systemy cząstkowe zaznały tylko pokoju opartego na potędze. Jeśli na pewnych obszarach i w pewnych okresach odgadywać można pierwsze zapowiedzi pokoju opartego na zaspokojeniu, to stosunki mocarstw na większym obszarze i na wyższym poziomie nie dają podstaw do tego, by stwierdzić, że fasadą pokoju było rzeczywiście zaspokojenie. Od roku 1945 tu i tam widać zaczątki pokoju opartego na strachu (pomiędzy Związkiem Sowieckim i Stanami Zjednoczonymi) i pokoju opartego na zaspokojeniu (w Europie Zachodniej). Jednak system międzynarodowy ma tendencję do tego, by obejmować całą Ziemię, co powoduje, że tradycyjne typologie zmieniają wygląd i wzajemne relacje pomiędzy poszczególnymi typami układają się wedle szczególnie skomplikowanych reguł. […]

      4. Dialektyka antagonizmu

      Odstraszanie, perswazja, dywersja – te trzy pojęcia oznaczają sposoby działania zorientowane na postępowanie innych ludzi. Analizy tych trzech sposobów działania, nawet na najbardziej abstrakcyjnym poziomie, są niepełne, dopóki nie odnoszą się one do dialektycznej istoty polityki, do prawa sprzeczności. Każdy z tych sposobów działania musi być używany przynajmniej przez dwóch aktorów: to dialog między aktorami ustala kierunek działania.

      Dopóki Związek Sowiecki nie dysponował środkami, za pomocą których mógłby zadać Ameryce takie ciosy, jakie Stany Zjednoczone mogły wymierzyć jemu, strategia odstraszania wydawała się strategią jednostronną. Tak długo, jak Europa pozbawiona była obrony, była to asymetria raczej pozorna aniżeli rzeczywista. Jednak teraz zniknęły już nawet pozory asymetrii i zarazem pojawiły się wątpliwości dotyczące wartości samego odstraszania – w chwili, gdy staje się ono obustronne. W jakiej mierze grożenie śmiercią jest wiarygodne, skoro zaraz po śmierci przeciwnika również i my umrzemy? Czy groźba zbiorowego samobójstwa nadaje się na narzędzie dyplomacji?

      Ograniczmy się do tego, by wymienić trzy możliwości, jakie niesie ze sobą – teoretycznie – zdolność wzajemnego odstraszania. Jeśliby wojna oznaczała zbiorowe samobójstwo, to wielcy albo nie podejmowaliby walki, albo walczyliby, nie sięgając po bronie o zbyt wielkiej sile destrukcyjnej – by można się było nimi posługiwać racjonalnie – lub też walczyliby za pośrednictwem swych satelitów, sojuszników lub państw pozornie neutralnych. Pokój, wojna konwencjonalna, z udziałem lub bez udziału członków klubu atomowego – oto trzy istniejące możliwości. Wojna ograniczona, bez użycia broni atomowych, tocząca się między mocarstwami danego systemu, jak dotąd nie miała miejsca, zupełnie tak, jakby prowadzący rozgrywkę obawiali się samych siebie, bali się, by po raz kolejny upojenie walką i pragnienie zwycięstwa za wszelką cenę nie uciszyły głosu rozsądku i zwykłego instynktu samozachowawczego.

      Wzajemność odstraszania ma, jak sądzę, tendencję do tego, by osłabiać strategię, która, by być w pełni przekonująca, powinna być jednostronna. Im bardziej nieludzka będzie podnoszona groźba, tym rzadziej będzie ona brana poważnie. Strategia odstraszania, gdy była jednostronna, zawieszała nad przeciwnikiem groźbę śmierci. W chwili, gdy jest dwustronna, groźba ta jest nieomalże jednakowa w stosunku do wszystkich aktorów. Wzajemność zmniejsza częstotliwość posługiwania się groźbą użycia broni termojądrowej i zmniejsza prawdopodobieństwo rzeczywistego jej wykonania.

      Asymetria, w przypadku perswazji, opiera się na różnicy między ścierającymi się ze sobą systemami politycznymi. Ustrój konstytucyjno-pluralistyczny w praktyce toleruje istnienie partii, które całym sercem związane są z innym krajem i innym ustrojem. O ile ma on, w imię swych zasad, prawo do tego, by nie tolerować działalności spiskowej, która jest zalążkiem rebelii, to w praktyce z trudem udaje mu się dokonać rozróżnienia pomiędzy perswazją a działalnością wywrotową, propagandą a spiskiem. Tak więc demokracje zachodnie nie zabraniają wypowiadać się i organizować ludziom, którzy czują się związani z ideologią obcego państwa, tymczasem w reżimach, których są oni zwolennikami, nikt nie ma prawa obrony sprawy Zachodu.

      Wszelako błędem byłoby przesadzać z konsekwencjami owej „nierówności szans”. Zachód jest obecny w Związku Sowieckim pomimo „zagłuszania radiowego”. Gdy przywódcy sowieccy powtarzają, lansowane przez Stalina na początku pierwszego planu pięcioletniego, hasło: dogonić i prześcignąć Stany Zjednoczone, to tym samym uznają oni przewagę Ameryki w wielkości produkcji, wydajności i poziomie życia. Ekonomiści, filozofowie i propagandyści czytają autorów zachodnich i stale prowadzą z nimi dialog. Czasami nadmierna propaganda powoduje skutki odwrotne do zamierzonych. Niektórzy po drugiej stronie żelaznej kurtyny mają znacznie przesadzone poglądy na temat poziomu życia na Zachodzie, gdyż nie wierzą w karykaturalny obraz kapitalizmu, rozpowszechniany przez władze. Reżim, który opiera się na państwowym monopolu interpretacji wydarzeń politycznych, jest być może, na dłuższą metę, bardziej bezbronny aniżeli reżim, który godzi się na wewnętrzny i zewnętrzny dialog (o ile reżim ten funkcjonuje normalnie).

      Wzajemność jest rzeczą jeszcze ważniejszą w przypadku działalności wywrotowej, gdyż w tym wypadku działania odwetowe są takie same jak działania zaczepne, represje przypominają dywersję, czego wynikiem jest uderzająca symetria akcji i reakcji, rewolucjonistów i sił broniących istniejącego ustroju. Ci pierwsi pragną rozwiązać istniejącą wspólnotę – najpierw oderwać od niej ludzi, a następnie związać ich z inną

Скачать книгу