Chłopi, Część czwarta – Lato. Reymont Władysław Stanisław

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Chłopi, Część czwarta – Lato - Reymont Władysław Stanisław страница 15

Chłopi, Część czwarta – Lato - Reymont Władysław Stanisław

Скачать книгу

ścisk przy tym zapanował przed wrótniami, że Hanka się zgubiła ostając kajś339 za wszystkimi, ale nawet była temu rada, gdyż obrzydły jej te niepoczciwe dogryzania, jęła też spokojnie rozdawać dziadom po dwa grosze, nie przepuszczając ani jednego, zaś temu ślepemu z psem wetknęła całą dziesiątkę i rzekła:

      – Przyjdźcie do nas na obiad, dziadku! Do Borynów!

      Dziad podniósł głowę i wytrzeszczył ślepe oczy.

      – Antkowa, widzi mi sie! Bóg zapłać! Przyletę340, juści, co przyletę.

      Za wrótniami było już nieco luźniej, ale i tam siedziały dziady we dwa rzędy, czyniąc szeroką ulicę i wykrzykując na różne sposoby, a na samym końcu klęczał jakiś młody z zielonym daszkiem na oczach, przygrywał na skrzypicy i śpiewał pieśnie o królach i dawnych czasach, że całą kupą stali dokoła niego, a częsty grosz sypał mu się do czapy.

      Hanka przystanęła pod smętarzem, rozglądając się za Józką i najniespodziewaniej natknęła się oczami na swego ojca.

      Siedział se341 w rządku między dziadami, rękę wyciągał do przechodniów i jękliwie skamłał o wspomożenie.

      Jakby ją kto pchnął nożem, ale myślała zrazu, że się jej przywidziało, przetarła oczy raz i drugi; on ci to był jednak, on!…

      – Ociec342 między dziadami! Jezus! – dziw, że się nie spaliła ze wstydu.

      Nasunęła chustkę barzej343 na czoło i przebrała się do niego z tyłu od wozów, pod którymi siedział.

      – Co wy robicie najlepszego, co? – jęknęła przykucnąwszy za nim, bych344 się chronić od ludzkich oczów.

      – Hanuś… a dyć ja… a dyć…

      – Chodźcie mi zaraz do domu! Jezus, taki wstyd! Chodźcie!…

      – Nie póde345… Już to sobie z dawna umyśliłem… Co wama346 mam ciężyć, kiej dobre ludzie347 wspomogą… We świat se pociągnę z drugimi… święte miejsca obacze… co nowego się przewiem348… Jeszczech wama spory grosz przyniese349… Naści złotówkę, kup jakiego cudaka la350 Pietrasia… kup…

      Chyciła351 go ostro za kołnierz i prawie wywlekła między wozy.

      – Zaraz mi do domu. Że to wstydu nie macie!

      – Puść me, bo się ozgniewam!

      – Rzućcie te torbeczki, prędko, żeby kto nie obaczył.

      – To zrobię, co mi się jeno spodoba, juści… wstydał się bede… komu głód kumą, temu torba matką – wyrwał się naraz, wpadł pomiędzy wozy a konie i przepadł.

      Nie sposób było go szukać i naleźć w takim tłoku, jaki się uczynił na placu przed kościołem.

      Słońce przypiekało, jaże się człowiek łuskał ze skóry, kurz zapierał piersi, a naród, chociaż zmęczony i zgrzany do ostatniej nitki, miętosił się radośnie i kotłował jakoby w tym rozbełkotanym wrzątku.

      Katarynka wygrywała rozgłośnie na całą wieś; dziady wyciągały po swojemu, dzieci gwizdały na glinianych kuraskach, naszczekiwały psy i konie gryzły się i kwiczały, że to muchy były dzisia barzej352 naprzykrzone, zaś każden353 człowiek gadał z osobna, przekrzykiwał do znajomków, stowarzyszał się i cisnął do kramów, przy których wrzało jak w ulu i podnosiły się dzieuszyne354 piski.

      Budy ze świętościami jaże355 się chwiały od babiego naporu. Nie mniejszy był tłok, kaj356 przedawali kiełbasy, wiszące na drążkach niby te grubachne postronki. Gdzie znów kupczyli chlebem a kukiełkami. Kajś Żyd nawoływał do cukierków, zaś jeszcze indziej nawet wstęgi wiewały spod płóciennych daszków i bicze przeróżnych paciorków, a wszędy357 był niepomierny gniot358, harmider i wrzaski kieby359 w jakiej bóżnicy.

      Przeszło dobrych parę pacierzów, nim naród jął360 się nieco spokoić361 i przycichać; kto pociągał do karczmy, kto już zabierał się do domu, a drudzy, zmożeni spiekotą i utrudzeniem, rozkładali się w cieniu wozów, nad stawem, to w sadach i podwórzach, bych se podjeść i odpocząć.

      Rozprażone przypołudnie tak już doskwierało, że dychać nie było czym, a pokrótce i gwarzyć nie chciało się nikomu ni nawet ruchać362, jako tym drzewom pomdlałym w żarze, a że przy tym i wieś zasiadła do misek, to się już prawie całkiem uspokoiły, jeno co tam dzieci podniesły363 wrzaski kajś niekaj364 i konie szarpnęły się przy wozach.

      Zaś na plebanii proboszcz wyprawiał obiad la365 księży i dziedziców, przez wywarte okna widniały głowy, płynął gwar rozmów i roznosiły się brzęki, śmiechy a takie zapachy, jaże366 niejeden ślinkę łykał z onych smaków.

      Jambroż, wystrojony odświętnie, w mentalach na piersiach, kręcił się cięgiem w sieniach, a często gęsto na ganek wybiegał z krzykiem:

      – Nie pódziesz, jucho, stąd! A to kijem cię złoję, że popamiętasz.

      Ale nie mogąc się ognać zbereźnikom, które jako te wróble obsiadały sztachety, a śmielsze nawet już pod okna się przebierały, to jeno przygrażał księżym cybuchem a wyklinał.

      Nadeszła na to Hanka przystając przy furcie.

      – Szukacie to kogo? – zapytał kusztykując do niej.

      – Nie widzieliście kaj mojego ojca?

      – Bylicy! Gorąc, że niech Bóg broni, to pewnikiem śpi se kajś w cieniu… Te! jedrona pałka! – krzyknął znowu i pogonił za chłopakiem.

      A Hanka strapiona wielce poszła już prosto do domu i rozpowiedziała o wszystkim siostrze, która przyszła na obiad.

      Ale Weronka jeno wzruszyła ramionami.

      – Korona mu

Скачать книгу


<p>339</p>

kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]

<p>340</p>

przyletę (gw.) – przylecę. [przypis edytorski]

<p>341</p>

se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]

<p>342</p>

ociec (daw., gw.) – ojciec. [przypis edytorski]

<p>343</p>

barzej (gw.) – bardziej. [przypis edytorski]

<p>344</p>

bych (gw.) – tu: by, aby. [przypis edytorski]

<p>345</p>

póde (gw.) – pójdę. [przypis edytorski]

<p>346</p>

wama (gw.) – wam. [przypis edytorski]

<p>347</p>

dobre ludzie (gw.) – dobrzy ludzie. [przypis edytorski]

<p>348</p>

przewiedzieć się (gw.) – dowiedzieć się. [przypis edytorski]

<p>349</p>

przyniese (gw.) – przyniosę. [przypis edytorski]

<p>350</p>

la (gw.) – dla. [przypis edytorski]

<p>351</p>

chyciła (gw.) – chwyciła. [przypis edytorski]

<p>352</p>

barzej (gw.) – bardziej. [przypis edytorski]

<p>353</p>

każden (gw.) – każdy. [przypis edytorski]

<p>354</p>

dzieuszyne (gw.) – dziewczęce. [przypis edytorski]

<p>355</p>

jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]

<p>356</p>

kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]

<p>357</p>

wszędy (gw.) – wszędzie. [przypis edytorski]

<p>358</p>

gniot – tu: tłok, ścisk. [przypis edytorski]

<p>359</p>

kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]

<p>360</p>

jąć (daw., gw.) – zacząć. [przypis edytorski]

<p>361</p>

spokoić (gw.) – uspokajać. [przypis edytorski]

<p>362</p>

ruchać (daw., gw.) – ruszać. [przypis edytorski]

<p>363</p>

podniesły (gw.) – podniosły. [przypis edytorski]

<p>364</p>

kajś niekaj (gw.) – gdzieniegdzie. [przypis edytorski]

<p>365</p>

la (gw.) – dla. [przypis edytorski]

<p>366</p>

jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]