Chłopi, Część czwarta – Lato. Reymont Władysław Stanisław

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Chłopi, Część czwarta – Lato - Reymont Władysław Stanisław страница 18

Chłopi, Część czwarta – Lato - Reymont Władysław Stanisław

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Czemu? nie wiesz to bez409 co? – zaskarżyła się cichuśko.

      Szarpnął się i poszedł przodem, że ledwie za nim zdążyła.

      – Już buczysz410 kiej to cielę! – rzucił odwracając się nagle.

      – Nie, nie… jeno mi proch411 wleciał do oka.

      – Jak widzę płakanie, to jakby me kto nożem żgnął!

      Zrównał się z nią i rzekł dziwnie serdecznie:

      – Naści parę groszy, kup se co na odpuście, a potem przyjdź do karczmy, to potańcujemy.

      Spojrzała oczami, co to jakby mu do nóg leciały z podzięką.

      – Co mi ta pieniądze, takiś dobry… takiś… – szeptała rozpłomieniona.

      – A z wieczora przychodź, przódzi412 czasu miał nie będę.

      Obejrzał się na nią jeszcze z proga, uśmiechnął i wszedł do sieni.

      W karczmie już była ciasnota i gorąc nie do wytrzymania. W głównej izbie tłoczyło się wiela413 różnego narodu, przepijając a gwarząc, zaś w alkierzu414 zebrali się co młodsi z lipeckich, z kowalem i Grzelą, wójtowym bratem, na czele. Przyszli też i poniektórzy gospodarze, jak Ptaszka, sołtys, Kłąb i Adam, stryjeczny Borynów, a nawet się wcisnął Kobus, choć go nikto nie zapraszał.

      Kiedy Mateusz wszedł, właśnie był Grzela prawił gorąco i kredą cosik pisał po stole.

      Szło o zgodę z dziedzicem, któren obiecywał za morgę lasu dać chłopom po cztery na podleskich polach, a drugie tyle ziemi puścić na spłaty; chciał nawet borgować drzewo na chałupy.

      Grzela wykładał wszystko podrobnie415 i kredą znaczył, jak by się to podzielili ziemią i co by wypadło na każdego.

      – Dobrze rozważcie, co mówię! – wołał – sprawa czysta jak złoto.

      – Obiecanka cacanka, a głupiemu radość! – mruknął Płoszka.

      – Szczera prawda, nie obiecanki. U rejenta wszyćko416 nam odpisze. Weźta417 ino sobie dobrze do głowy! Tylachna418 ziemi la419 narodu. A toć każdemu w Lipcach wykroi się nowa gospodarka. Miarkujta420 ino421 sobie…

      Kowal raz jeszcze powtórzył, co mu był kazał dziedzic powiedzieć.

      Wysłuchali uważnie, ale nikto się nie ozwał, patrzeli jeno w te białe krychy na stole i głęboko deliberowali422.

      – Prawda, sprawa kiej złoto, ale czy na to komisarz pozwoli? – ozwał się pierwszy sołtys, orząc frasobliwie423 pazurami po kudłach.

      – Musi! Jak gromada uchwali, to się urzędów o przyzwoleństwo pytała nie będzie! Zechcemy, to i on musi! – zagrzmiał Grzela.

      – Musi, nie musi, a ty się nie wydzieraj. Obacz no który, czy aby starszy nie wącha kaj pod ścianą?

      – Dopierom go widział przed szynkwasem! – objaśniał Mateusz.

      – A kiedy to dziedzic obiecuje nam odpisać? – zagadnął któryś.

      – Mówił, co gotów choćby jutro. Zgodzimy się na jedno, to zaraz odpisze, zaś potem omentra424 rozmierzy, co komu.

      – To już po żniwach można by chycić425 się tej ziemi.

      – A na jesieni obrobić, jak się patrzy.

      – Mój Jezus, dopiero to pójdzie robota, no!

      Pogadywali gwarnie, wesoło, jeden przez drugiego. Radość już ponosiła wszystkich, oczy strzelały mocą, hardość prostowała grzbiety i same ręce się wyciągały do brania tej ziemi upragnionej.

      Niejeden już podśpiewywał z uciechy i krzykał na Żyda o gorzałkę, niejeden plótł trzy po trzy o działach426, a każdemu roiły się nowe gospodarki, bogactwa i radoście427. Bajdurzyli też kiej pijani, śmiejąc się, bijąc pięściami w stoły a przytupując ogniście.

      – Dopiero to w Lipcach nastanie święto!

      – Hej, a jakie zabawy pójdą, a jakie muzyki!

      – I wiela to weselisk odprawi się w zapusty428!

      – Dzieuch429 we wsi zabraknie!

      – To se miesckich430 przykupiemy, nie stać to nas?!

      – Psiachmać, w same ogiery jeździł będę.

      – Cichota no – zawołał stary Płoszka bijąc pięścią w stół – a to krzyczą kiej431 żydy432 w szabas! Chciałem jeno433 pedzieć434, czy aby w tej dziedzicowej obietnicy nie ma jakowego podejścia? Miarkujeta, co?

      Przycichli, jakby ich kto z nagła oblał zimną wodą, dopiero po chwili ozwał się sołtys:

      – Ja też nie mogę wyrozumieć, laczego435 taki hojny?

      – Juści, w tym musi być jakieś podejście, bo żeby dawać tylachna ziemi prawie za darmo – ciągnął któryś ze starych.

      Ale na to porwał się Grzela i zakrzyczał:

      – To wam powiem, żeśta głupie barany i tyla!

      I znowu jął tłumaczyć i przekładać zapalczywie, jaże się spocił kiej mysz, kowal też sielnie mełł ozorem i każdemu z osobna rychtował, ale stary Płoszka nie dał się przekabacić, głową jeno kiwał i prześmiechał tak kąśliwie, aż Grzela przyskoczył do niego z pięściami, ledwie już powstrzymując złość.

      – Rzeknijcie swoją prawdę, kiej nasza widzi się wam cygaństwem.

      – A

Скачать книгу


<p>409</p>

bez (gw.) – przez. [przypis edytorski]

<p>410</p>

buczysz (gw.) – płaczesz. [przypis edytorski]

<p>411</p>

proch – tu: kurz, pyłek, paproch. [przypis edytorski]

<p>412</p>

przódzi (gw.) – wcześniej. [przypis edytorski]

<p>413</p>

wiela (daw., gw.) – wiele. [przypis edytorski]

<p>414</p>

alkierz – osobna izba w rogu budynku; w domach mieszkalnych używana często jako sypialnia. [przypis edytorski]

<p>415</p>

podrobnie (gw.) – szczegółowo. [przypis edytorski]

<p>416</p>

wszyćko (gw.) – wszystko. [przypis edytorski]

<p>417</p>

weźta (gw.) – weźcie. [przypis edytorski]

<p>418</p>

tylachna (gw.) – tyle, tak dużo. [przypis edytorski]

<p>419</p>

la (gw.) – dla. [przypis edytorski]

<p>420</p>

miarkujta (gw.) – miarkujcie; miarkować: rozumieć, pojmować. [przypis edytorski]

<p>421</p>

ino (gw.) – tylko. [przypis edytorski]

<p>422</p>

deliberować – rozmyślać, rozważać. [przypis edytorski]

<p>423</p>

frasobliwie (daw., gw.) – w zmartwieniu. [przypis edytorski]

<p>424</p>

omentra (gw.) – geometra. [przypis edytorski]

<p>425</p>

chycić (gw.) – chwycić. [przypis edytorski]

<p>426</p>

działy – tu: dzielenie ziemi. [przypis edytorski]

<p>427</p>

radoście (gw.) – radości (M.lm). [przypis edytorski]

<p>428</p>

zapusty – karnawał; czas po święcie Bożego Narodzenia (25 grudnia), a przed Wielkim Postem, stanowiącym okres obejmujący 40 dni przed świętem Wielkanocy, (termin Wielkanocy jest zmienny i wypada w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca). [przypis edytorski]

<p>429</p>

dzieucha (gw.) – dziewucha, dziewczyna. [przypis edytorski]

<p>430</p>

miescki (gw.) – miejski. [przypis edytorski]

<p>431</p>

kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]

<p>432</p>

żydy – tu: o wyznawcach judaizmu. [przypis edytorski]

<p>433</p>

jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]

<p>434</p>

pedzieć (gw.) – powiedzieć. [przypis edytorski]

<p>435</p>

laczego (gw.) – dlaczego. [przypis edytorski]