12 kroków z Jezusem. Daphne K.

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу 12 kroków z Jezusem - Daphne K. страница 13

12 kroków z Jezusem - Daphne K.

Скачать книгу

względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Bardzo łatwo można to było wyczuć: „jeśliby naprawdę kochał mnie i dzieci, to przestałby pić”. Dzisiaj widzę błąd w tej argumentacji, ale wtedy nie potrafiłam tego dostrzec, czułam się odepchnięta i sfrustrowana.

      Pisanie dziennika

      Mniej więcej w tamtym czasie zaczęłam prowadzić dziennik. Wciąż słyszałam, jak ludzie zachwalali ten pomysł, a zapisywanie myśli było dobrym sposobem, żeby spróbować znaleźć sens w tym całym moim zagubieniu. Pomagało mi to również zapamiętać rzeczy, które przeczytałam, usłyszałam lub pomyślałam, a które w przeciwnym razie bym zapomniała.

      Czasami, kiedy się modliłam, pytałam Boga, co sądzi o danej sytuacji i zapisywałam to, co czułam, że mi odpowiedział – często bywały to jakieś nawiązania do Pisma Świętego. Wierzę, że nasz Ojciec w niebie naprawdę do nas mówi – byłby to bardzo dziwaczny ojciec, jeśli nigdy by nie przemówił do własnych dzieci! I kiedy Jezus powiedział, że Jego owce znają Jego głos (J 10, 4), to wierzę, że właśnie to miał na myśli. Jak patrzę z perspektywy czasu na to, co wtedy czułam, że to właśnie On powiedział, to w porównaniu z moimi własnymi przemyśleniami z tamtego okresu wydają się one być mądrzejsze, trafniejsze, bardziej przepełnione miłością i otuchą.

      Jeśli chodzi o język, styl i treść, to faktycznie jest w nich dużo ze mnie, lecz uważam, że jeszcze więcej z Niego. Przybierają one formę „osobistych przepowiedni”, a święty Paweł przecież powiedział, że „po części prorokujemy” (1 Kor 13, 9), a to znaczy, że przepowiednia nie jest w 100% czysta, gdyż zawsze zawiera się w niej jakaś cząstka nas samych. Sądząc według stwierdzenia: „po owocach ich poznacie”, zrodziły one dobry owoc. Dawały mi otuchę i nadzieję, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. A kiedy Pan przypomina mi o swojej miłości, wówczas mówi jedynie to, co (jak wierzę) chce powiedzieć wszystkim swoim dzieciom, a mianowicie, że Bóg nie ma ulubieńców (por. 1 P 1, 17).

      Główna część tej historii rozpoczyna się krótko po tym, jak rozpoczęłam pisać swój dziennik. Mimo iż często czułam, że Bóg nie odpowiadał na moje modlitwy, to On jednak odpowiadał, lecz nie w taki sposób, w jaki bym sobie tego życzyła, to znaczy, sprawiając, żeby Philip pozostał trzeźwy, a ja taką, jaka byłam! Na całe szczęście, w Jego planach została zawarta również moja przemiana i jak wierzę, poprowadzenie mnie przez program Dwunastu Kroków jako jeden ze sposobów, żeby mogła się ona dokonać.

      Opór przed Al-Anon

      Jednakże czułam przed Al-Anon opór, i to z kilku powodów. Po pierwsze, nie widziałam potrzeby, żebym to ja miała się zmieniać. Po drugie, jeśli już miałam poddać się zmianom przy pomocy jakiegokolwiek programu, to chciałam, żeby był to program stricte chrześcijański. Po trzecie, wiedziałam, że pierwszy z Dwunastu Kroków mówi: „przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu”, a ja nadal miałam co do tego poważne wątpliwości! Prawdą jest, że przez ponad dziesięć lat bezskutecznie starałam się sprawować władzę nad alkoholem, lecz nie byłam jeszcze gotowa przyznać się do porażki. Nie chodziło o to, że wierzyłam, iż to ja osobiście posiadam taką moc, ale sądziłam, że muszę mieć jakąś rolę do odegrania w uzdrowieniu Philipa. Nie przeszło mi nawet przez myśl, że moja rola mogłaby sprowadzać się do tego, że mam się wycofać i pozwolić Philipowi doświadczyć skutków jego własnych działań.

      Odnowa Charyzmatyczna i uzdrowienie

      Do tamtej pory zdążyłam już odkryć Odnowę Charyzmatyczną, przeżyłam chrzest w Duchu Świętym21 i modliłam się z wieloma ludźmi o uzdrowienie. Bóg używał tych modlitw, żeby uzdrawiać natychmiast wiele mniej poważnych dolegliwości, jak ból ucha, infekcja oczu i bóle pleców. Wierzyłam, że dla Boga pod żadnym względem nie stanowi większej trudności uzdrowienie z alkoholizmu, niż uleczenie uszu czy oczu, więc nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Philip nadal miał ten pociąg do picia.

      Nic w tym zaskakującego, że pycha jest ogólnie uznawana za największą przywarę, a pokora za największą cnotę. Zasadniczo rzecz ujmując, pycha próbuje odgrywać rolę Boga, a pokora pozwala Bogu być Bogiem. Problem stanowi to, że diabeł uwielbia, kiedy jesteśmy dumni i przystraja pychę tak, aby z wyglądu przypominała ona wiele innych dobrych chrześcijańskich cnót, żebyśmy nie potrafili rozpoznać, czym ona naprawdę jest.

      Nie uważałam, żebym była dumna. Sądziłam, że jestem po prostu zdeterminowana (nie na próżno w moich żyłach płynie generalska krew!) lub że jestem „lojalną chrześcijanką” (a przejawiałam skłonność do myślenia, że chrześcijanie mają monopol na prawdę…). Jednakże przez następnych kilka lat rzeczywiście stałam się mniej dumna, a bardziej gotowa uczyć się od innych, którzy posiedli doświadczenie, jakiego mi brakowało.

      Stawianie czoła alkoholizmowi przed Al-Anon

      Z perspektywy czasu myślę, że wtedy Bóg dokonywał jednocześnie kilku różnych rzeczy w mim życiu. On:

      1. otwierał mi oczy na moją własną potrzebę uzdrowienia, mój brak wolności i moją osobistą bezsilność wobec alkoholu;

      2. utwierdzał mnie w Jego mocy uzdrawiania;

      3. uczył mnie, w kontekście chrześcijańskim, wielu idei, które spotykałam w Al-Anon i

      4. dawał mi nadzieję i otuchę w bardzo trudnym czasie.

      1. Doświadczenie mojej własnej potrzeby uleczenia i mojej bezsilności wobec alkoholu

      W czerwcu 1983 Philip poszedł do ośrodka odwykowego Clouds House, założonego przez naszych przyjaciół Petera i Margaret-Ann22. Kiedy przebywał w Clouds, napisałam w swoim dzienniku:

      Czerwiec 1983 roku

      Philip jest w Clouds23 a ja czuję, że chmury się rozpraszają. Zaczynam teraz rozumieć wiele z tego, czego wcześniej nie rozumiałam w nim i w sobie, np.: dlaczego ludzie, którzy się ze mną modlili, wciąż otrzymywali słowo „strach”. Obawiałam się wewnętrznej ciemności, której ani nie rozumiałam, ani też nie uznawałam. Teraz, gdy już to robię, przypomina to podnoszenie pokrywki z czajnika, w którym gotuje się woda: przeróżne rzeczy wyskakują i rozbryzgują się na zewnątrz. Lecz znajduję w tym również poczucie wyzwolenia. Przywodzi mi to na myśl koncepcję ojca Boba DeGrandisa24 o spychaniu różnych rzeczy do piwnicy umysłu, żeby na nie nie patrzeć. Teraz właśnie zaczynam się im przyglądać i staram się je odrobinę uporządkować. Pan od pewnego czasu pomaga mi w porządkowaniu kredensów w moim domostwie (są one bardzo symboliczne – upycha się w nich najpaskudniejsze rzeczy, żeby nie kłuły w oczy) i jestem pewna, że On pomoże mi również w usuwaniu tych mentalnych i duchowych udręk.

      Kiedy Philip wrócił z odwyku, powstrzymywał się przed wypiciem „tego pierwszego kieliszka”, „tylko przez ten jeden dzień”, i pozostawał trzeźwy przez kilka miesięcy. Lecz choć dzięki temu życie stało się znacznie łatwiejsze, to równocześnie sprawiło to, że zaczęłam coraz bardziej uświadamiać sobie swoją własną potrzebę uzdrowienia. Gdy czułam się roz-strojona w relacji z samą sobą, to nie mogłam już dłużej po prostu zrzucać tego na karb picia Philipa. Lecz miałam znikome pojęcie o tym, gdzie tak naprawdę tkwi istota problemu i jak bardzo

Скачать книгу


<p>21</p>

Wszystkie ewangeliczne relacje chrztu Jezusa przedstawiają Go jako tego, który „chrzcić was będzie Duchem Świętym” (por. Łk 3, 16). Oznacza to proces trwający: „napełniajcie się Duchem” – co oznacza proces ciągły i nie zakończony. Chrześcijanie wyznają różne poglądy na ten temat, lecz jest rzeczą niezaprzeczalną, że jeśli zostaliśmy ochrzczeni jako dzieci, powinniśmy na jakimś późniejszym etapie życia odnowić przyrzeczenia chrztu sami dla siebie i prosto z serca. Potrzebujemy osobiście zaprosić Ducha Świętego do naszego życia i modlić się wraz z innymi chrześcijanami o Jego przyjście, tak jak czynili to apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy. Następnie rodzi się nie tyle pytanie: „Czy to my mamy Ducha Świętego?”, lecz: „Czy to Duch Święty ma nas, czy jesteśmy otwarci na Jego działanie w naszym życiu, dla nas samych i dla innych?”. Można by znacznie więcej powiedzieć na ten temat, ale niezupełnie jest to przedmiotem niniejszej książki. Duch Święty może rozpocząć od odkrycia przed nami problemów, które mamy, a z których istnienia nigdy wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, i to w taki sposób, żebyśmy wraz z Nim mogli jakoś im zaradzić!

<p>22</p>

Obecnie prowadzą Klinikę Castle Craig w Blyth Bridge w Peebleshire.

<p>23</p>

Nazwa ośrodka Clouds House pochodzi od ang. „clouds” – chmury (przyp. tłum.).

<p>24</p>

Ojciec Robert DeGrandis SSJ, amerykański kapłan i pisarz.