12 kroków z Jezusem. Daphne K.

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу 12 kroków z Jezusem - Daphne K. страница 7

12 kroków z Jezusem - Daphne K.

Скачать книгу

zostało spowodowane nie tyle przez brak miłości sam w sobie, co przez sposób, w jaki na ten brak miłości reagowaliśmy oraz odcięcie się od naszych własnych uczuć i od naszego prawdziwego „ja”.

      W książce zatytułowanej Belonging: Bounds of Healing and Recovery8 (Przynależność: więzi uzdrawiania i zdrowienia) autorzy ujęli to w następujący sposób: „Krzywdy same z siebie nie okaleczają nas. Okalecza nas zaś to, że zwróciliśmy się sami przeciwko sobie i że zaprzeczamy własnym uczuciom wobec tego, co się nam przydarzyło”. Jako dzieci reagowaliśmy w najlepszy znany nam wówczas sposób. Lecz jako dorośli możemy się nauczyć nowych i lepszych sposobów oraz zacząć je stosować.

      „Skolonizowani przez miłość”

      Mam przyjaciela, którego ojca torturowano w japońskim obozie dla jeńców wojennych. Jego rodzina jest krańcowo dysfunkcyjna, brakuje w niej miłości, za to mnóstwo w niej przemocy. Ostatnio powiedział, że zaczyna wierzyć, iż coraz więcej obszarów jego życia zostaje „skolonizowanych przez miłość”. Pomyślałam, że to cudowne wyrażenie wspaniale opisuje nasze życie. Na tych jego obszarach, które zostały „skolonizowane przez miłość”, wiemy, że jesteśmy godni miłości i potrafimy zarówno otrzymywać jak i dawać miłość.

      Pomaga to również wyjaśnić, dlaczego członkowie tej samej rodziny mogą reagować w odmienny sposób. Negatywne wpływy może i są podobne, lecz niektórzy członkowie rodziny mogą zostać „skolonizowani” przez miłość z innych źródeł, takich jak przyjaciele, związki uczuciowe czy nauczyciele, którzy pomogli im cofnąć skutki wyrządzonych szkód.

      Im większy obszar naszego życia nie został jeszcze „skolonizowany przez miłość”, tym bardziej będziemy współuzależnieni. Im bardziej będziemy współuzależnieni, tym większy będzie  ból i pragnienie zażycia „środków uśmierzających ból”. To właśnie stąd biorą początek nałogi i zachowania kompulsywne. Nałóg jest niczym wierzchołek góry lodowej: widzimy sam nałóg, lecz nie dostrzegamy znacznie większego obszaru współuzależnienia, które zalega pod powierzchnią.

      Współuzależnienie: choroba powstała na podłożu wstydu

      Jednym z powodów, dla którego tak długo zajęło zidentyfikowanie współuzależnienia, jest to, że ci, którzy na nie cierpią, wstydzą się swojego poczucia, że nie są godni miłości i starają się ze wszystkich sił je ukryć. Mogą stać się pracoholikami i osiągać wysoko postawione cele w nadziei, iż sprawi to, że będą mieli dobre mniemanie o sobie samych, lecz to nie jest lekarstwem. Mogą na zewnątrz wyglądać świetnie, lecz od wewnątrz będą powątpiewać w samych siebie.

      Mam przyjaciółkę, która posiada większość z tych rzeczy, które w ludzkim mniemaniu powinny dawać szczęście. Jest piękna, bogata, inteligentna i jest chrześcijanką. Ale czy jest szczęśliwa? Czasami tak, ale nie jest to jej normalny stan. Jest jedną z kilku córek, których rodzice pragnęli syna. Ich żal i złość z powodu syna, którego nie mieli, przelała się na ich córki, które wzrastały w poczuciu bycia niechcianymi i niekochanymi. Owa przyjaciółka wydaje się zamknięta w sobie i samowystarczalna, ale wykonuje skuteczną (acz nieszczęsną) robotę, polegającą na ukrywaniu swojego smutku przed wszystkimi, za wyjątkiem najbliższych przyjaciół. Rozpoznaje ona w sobie wiele z bolesnych symptomów współuzależnienia.

      Jeśli dostrzegamy w sobie potrzebę uleczenia, to wcale nie musimy się jej wstydzić. Jezus powiedział, że przyszedł nie do zdrowych, lecz do chorych. Jeśli nawet dokonywaliśmy złych lub mylnych wyborów, to On szybko nam wybacza i chce, żebyśmy wybaczyli sami sobie, a nie chowali się we własnym wstydzie. A ponieważ potrafimy nauczyć się, jak zaakceptować i pokochać siebie samych z pomocą Boga i innych ludzi, to współuzależnienie staje się stanem odwracalnym pomimo tego, co wydarzyło się w naszym życiu.

      Jeśli to właśnie brak miłości powoduje tę chorobę, to miłość jest w stanie ją wyleczyć. Chociaż moja rodzina nie była zbyt dobra w wyrażaniu miłości, to poznałam innych ludzi, którzy mi pomogli i z nawiązką wynagrodzili mi to, co mnie wcześniej ominęło. Jestem im za to bardzo wdzięczna. A słuchanie opowieści innych osób sprawia, że doceniam też te dobre strony mojej rodziny.

      Programy Dwunastu Kroków – kanały miłości Boga

      Ludzie wyrażają się dziś z dezaprobatą o „środkach psychoaktywnych poprawiających nastrój”. Lecz najpowszechniejszym „środkiem poprawiającym nastrój” jest alkohol, a my często traktujemy go bardzo lekko. Podobnie do ognia, może on stać się zarówno przyjemnością, jak i zagrożeniem. Uzależnienie od alkoholu od zawsze stanowi zagrożenie, chociaż to właśnie ten nałóg społeczeństwo często woli bagatelizować. W Anglii nie ma ostrzeżeń o szkodliwości produktu na pojemnikach zawierających alkohol, pomimo, że jest on bezpośrednią przyczyną dziesiątek tysięcy zgonów9 rocznie i dodatkowo przyczynia się do wielu kolejnych, spowodowanych przez raka aż po choroby serca.

      Niektóre liczby pochodzące z Ameryki ukazują skalę tego problemu, który podobnie wygląda też w Anglii. „Ponieważ jeden na czterech Amerykanów mieszka lub pozostaje w bliskim związku z alkoholikiem, np.: synem, córką, bratem, siostrą, małżonkiem lub przyjacielem, to można śmiało wywnioskować, że ty sam również znasz osobę uzależnioną. Około 5 do 10 procent wszystkich dorosłych Amerykanów jest alkoholikami. Nikt nie wie, o ile więcej należy do osób w początkowych stadiach choroby. Wszystko jedno, czy liczba alkoholików wynosi zaledwie pięć milionów, czy sięga aż trzydziestu sześciu milionów lub więcej, bowiem każdy z nich i tak wywiera zgubny wpływ na sześć kolejnych osób. Innymi słowy, dobrze ponad połowa Amerykanów jest w jakiś sposób dotknięta przez tę chorobę”10.

      W 1995 roku Ruth Gledhill, która była wówczas korespondentką od spraw religijnych w „The Times”, pisała w „The Tablet”: „Ponieważ zbliża się koniec tysiąclecia, wszyscy dziennikarze, ze mną włącznie, planują już naprzód retrospektywne zestawienia najistotniejszych wydarzeń w dziedzinach naszych zainteresowań, które trzeba będzie wkrótce sporządzić. W świecie duchowym, w przeciwieństwie do materialnego, lecz z nieocenionym wpływem na oba, musi prowadzić, lub przynajmniej zbliżać się do czołowej pozycji na liście, założenie w 1935 roku Anonimowych Alkoholików w Akron w stanie Ohio. Każdemu, kto szuka w wieku dwudziestym znaków nadciągającej apokalipsy, wystarczy jedynie zastanowić się nad zniszczeniami, jakie dewastują na co dzień życie milionów ludzi, spowodowanymi przez obsesyjną chorobę alkoholizmu i nałogów. Po dowód na odpowiadającą zbawczą łaskę Boga w naszym świecie możemy z kolei sięgnąć do rozwijających się Dwunastu Kroków AA, stworzonych przez założycieli tej wspólnoty, Boba S., chirurga z Akron i Billa W., maklera z Nowego Jorku”11.

      Kiedy Bill W. już naprawdę sięgnął „skalistego dna” i uświadomił sobie, że jest bliski śmierci, wykrzyknął: „Jeśli Bóg istnieje, to niech się ukaże!” W swojej biografii Pass It On12 (Przekaż dalej) opisuje on, co się następnie wydarzyło:

      „Nagle mój pokój zalało nieopisanie białe światło. Ogarnęła mnie ekstaza nie do opisania. Wszelka radość, jaką znałem, bledła w porównaniu z tym. To światło, ta ekstaza – przez jakiś czas nie byłem niczego innego świadom.

      Następnie oczyma duszy zobaczyłem górę. Stałem na jej szczycie, gdzie wiał potężny wiatr. Wiatr nie z powietrza,

Скачать книгу


<p>8</p>

Dennis Linn SJ, Sheila Fabricant Linn, Matthew Linn SJ, Belonging: Bonds of Healing and Recovery, Nowy Jork/Mahwah, 1991.

<p>9</p>

Peter Anderson, Excess morality associated with alcohol consumption. (Moralność nieumiarkowania w powiązaniu ze spożyciem alkoholu). Artykuł w „The British Medical Journal”, tom 297, 1988, s. 824-826.

<p>10</p>

Joseph C. Martin, No laughing Matter (Sprawa nie do śmiechu), San Francisco 1982.

<p>11</p>

Ruth Gledhill, Dethroning King Alcohol; spiritual steps to freedom, (Detronizacja Króla-Alkoholu; duchowe kroki ku wolności). Artykuł w „The Tablet”, 28 stycznia 1995.

<p>12</p>

Bill W., Pass it On, Nowy Jork 1984.