Włócznia. Louis de Wohl

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Włócznia - Louis de Wohl страница 7

Włócznia - Louis de  Wohl

Скачать книгу

wydałem cały mój kredyt i wszyscy wołali teraz o pieniądze. Sprzedaliśmy z wielką stratą. Wszystkie pieniądze, jakie dostałem, zabrali wierzyciele, i była to tylko niewielka część długu. Ja… nie jestem zbyt dobry w rachunkach, ale było oczywiste, że nie zdołałbym pokryć długu nawet, gdybym sprzedał wszystko, co posiadam – dom i wille w Herkulanum i Agrigentum… Co się stało?

      – Nic, ojcze – odparł spokojnie Kasjusz. – Mów dalej.

      – Na czym skończyłem? Ach tak, wille i małe gospodarstwo na Wzgórzach Albańskich, konie i niewolnicy. Wiesz, nie przejmowałem się stratą willi, nie dbałem o nie zbytnio, odkąd zmarła twoja droga matka. Kochała je, szczególnie tą w Herkulanum. Ale gospodarstwo… naprawdę nic wielkiego, tylko mały domek i sad z drzewami owocowymi – ale myśl o nim bolała mnie bardziej niż cokolwiek innego. Chciałem tam spędzić ostatnie lata swego życia. Cóż, sprzedałem dom, wille i gospodarstwo – wszystko. Wczoraj. A potem stwierdziłem, że nadal brakuje mi stu tysięcy.

      – Ale, ojcze – to nie jest taka duża suma. Masz przyjaciół…

      – Przyjaciół? – Generał gorzko się uśmiechnął. – Kiedy ci się dobrze wiedzie, chętnie cię wszędzie przyjmują. Kiedy przegrywasz… Każdego dnia mogą po mnie przyjść. I zaciągną mnie do Mamertinum, abym tam gnił, zanim reszta pieniędzy nie zostanie spłacona, albo zanim nie zgniję tam do końca. Kilka lat temu mógłbym pójść do cesarza. Może by mi pomógł – a może by mnie wyrzucił, z Tyberiuszem nigdy nic nie wiadomo. Ale wyjechał na Capri i nikogo tam nie przyjmuje, a nie będę biegał za tym parweniuszem Sejanem, który teraz nami rządzi. Nie ja. Postanowiłem więc udaremnić plan tych krwiopijców przynajmniej w kwestii Mamertinum. Ale ty, oczywiście, musiałeś mi przeszkodzić, ty i twój drogi Euforus. – Odwrócił wzrok. – O ciebie się nie martwiłem – dodał szorstko. – Jesteś dzielnym mężczyzną i kariera w armii stoi przed tobą otworem. Możesz sobie wyrąbać własną drogę i dorobić się własnej fortuny w odpowiednim czasie. Nie potrzebujesz mnie do tego. Byłoby lepiej, gdybym usunął ci się z drogi.

      Kasjusz nie znał się na interesach, ale czuł, że ojciec został w jakiś sposób oszukany przez tego Fuskusa. Ojciec był żołnierzem i miał typową dla żołnierzy żyłkę do hazardu, podejmowania ryzyka. Był wymarzoną ofiarą dla ludzi takich jak Fuskus. A teraz przepadł cały rodzinny majątek.

      Uśmiechnął się krzywo.

      – Słyszałem lepsze opowieści, ojcze. Ale jeśli ty chcesz poddać się w walce – ja się nie poddam.

      – W walce? – Generał ściągnął brwi. – W walce z kim? O co?

      – Najpierw musimy znaleźć jakiegoś człowieka interesu, by nam doradził – oznajmił Kasjusz. – Zamierzam sprowadzić twojego prawnika. Widziałem go na przyjęciu u Balbusa wczoraj wieczorem.

      – Niech ci się nie wydaje, że on może coś zrobić – burknął ojciec. – Układny jegomość, pięknie mówi. I pewnie umie myśleć. Ale strata jest stratą. Nieważne. Zrób, jak uważasz. Powinieneś znaleźć go w sądzie.

      – Och, nie pójdę sam – odrzekł stanowczo Kasjusz. – Nie ruszę się od twego łóżka, zanim on nie przyjdzie. Muszę mieć pewność, że nie zrobisz znowu głupstwa. A gdyby ktoś przyszedł, by pomówić o Mamertinum, przebiję go włócznią.

      – Młody wariat – mruknął generał. Ale w zmęczonych oczach błysnęła duma, gdy Kasjusz głaskał jego wychudłą, drżącą rękę. Miał niedorzeczne uczucie, że ojciec, którego zawsze uważał za półboga, naprawdę jest dzieckiem.

      Nie było oczywiście sensu wspominać mu o Klaudii. Będzie musiał porozmawiać z nią, jak tylko załatwi tę sprawę. Nie miał teraz takiej pozycji, jak sądził. Ale czy to ma znaczenie, jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha?

      – Cóż, kazałem mu przysiąc, że więcej tego nie zrobi – powiedział Seneka, wchodząc z uśmiechem do gabinetu Kasjusza. – A on jest jednym z niewielu ludzi w Rzymie, którzy ciągle wierzą w świętość przysięgi. Ale dobrze postąpiłeś, pilnując go, zanim przyszedłem.

      – Jestem ci bardzo wdzięczny. – Kasjusz poczuł, jak z ramion spada mu ciężar. – Szkoda, że nie miałem twojej pomocy wcześniej. Chcesz trochę wina?

      – Nie, dziękuję. Czeka mnie następny obfity obiad, a nie mam pojemności Witeliusza. Ładny fotel, ten…

      – Też tak sądzę. Ciekaw jestem, do kogo należy teraz.

      Seneka zmierzył młodzieńca wzrokiem.

      – Lubisz podejmować ryzyko, jak cały ród Longinusów, prawda? Rzut włócznią… spekulacje na pszenicy…

      Kasjusz zazdrościł młodemu prawnikowi spokoju i opanowania. Nie tylko dlatego, że każdy mówił, iż Seneka zajdzie daleko. Miał piękne, regularne rysy, melodyjny głos i dystyngowane ruchy, w połączeniu z niezwykłą elegancją, a nade wszystko sprawnie pracujący, chłodny umysł. Jakże zgrabnie powiedział synowi, że jest równie impulsywny w swych działaniach jak jego ojciec!

      – Jak bardzo źle to wygląda, Seneko?

      – Och, dosyć źle… – Prawnik spojrzał na swoje paznokcie. – Całkiem słusznie stwierdziłeś, że powinien był mnie wezwać trochę wcześniej. Na przykład wtedy, gdy zawierał umowę z Fuskusem.

      – Chcesz powiedzieć… że to nie był tylko pech?

      – Drogi młodzieńcze! Fuskus jest jednym z najlepszych znawców zboża, jakich mamy w Rzymie. – Obejrzał się, by się upewnić, że stary człowiek go nie słyszy. – Nie byłoby dobrze mówić o tym twemu ojcu, oczywiście – to by całkiem go unieszczęśliwiło albo wprawiło w taką furię, że opóźniłoby powrót do zdrowia – ale raczej nie mam wątpliwości, że Fuskus świetnie wiedział, co robi, co trudno byłoby powiedzieć o drogim generale. To była najstarsza sztuczka na świecie. Fuskus prawdopodobnie nigdy nie kupił tego egipskiego zboża. I stawiam milion do jednego, że maczał palce w transporcie zboża sycylijskiego, które zniweczyło wielką transakcję.

      – Chcesz powiedzieć, że po prostu oszukał ojca? – wykrzyknął Kasjusz. – Czy nie możemy go pozwać i…

      – To beznadziejne, Kasjuszu. Nie sądzisz chyba, że udowodnilibyśmy mu cokolwiek przed sądem? Fuskus po mistrzowsku prowadzi księgi. Pretor i jego urzędnicy mogliby je sprawdzać przez parę miesięcy i nie znaleźć żadnych nieścisłości. Pergamin jest cierpliwy, jak ci wiadomo. Dowiesz się, że pieniądze trafiły oczywiście do Egiptu i bez wątpienia tak było, to znaczy do tamtejszego agenta Fuskusa – który również jest świetnym księgowym. I nigdy nie zdołałbyś udowodnić, że wiedział o sycylijskim transporcie – tym zajmowali się jego pośrednicy, a oni wystąpią i przysięgną na wszystkie świętości, że Fuskus nie miał z tym nic wspólnego. Zastanawiam się, co jest dla nich święte – dodał po chwili – oprócz ich zysków.

      – Więc nie odzyskamy ani sestercji?

      Seneka uśmiechnął się blado.

      – Sądziłem, że udało ci się odzyskać dwadzieścia tysięcy sestercji.

      – Co masz na myśli?

Скачать книгу