Włócznia. Louis de Wohl

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Włócznia - Louis de Wohl страница 8

Włócznia - Louis de  Wohl

Скачать книгу

mojego ojca. Nie mam pojęcia, dlaczego? Nie widują się często.

      – Sam tego jeszcze nie rozumiem – padła spokojna odpowiedź. – Może dowiem się więcej, kiedy będę już wiedział, kto stoi za tymi, którzy kupili wille twojego ojca i całą resztę.

      – A czy jest prawdą to, co mówi ojciec, że mogą przyjść po niego, bo nie może spłacić ostatnich stu tysięcy sestercji swoim wierzycielom?

      – Obawiam się, że tak. Dziś jednak nie przyjdą. Już za późno – sądy są zamknięte. Ale musimy działać szybko. Zobaczę, czego uda mi się dowiedzieć, i czy można zyskać przynajmniej parę miesięcy. Twój wczorajszy rzut był wspaniały.

      – Och, to…

      – Ale przecież nie mogłeś chybić, prawda? Nie przy tych wpatrzonych w ciebie cudownych oczach.

      Kasjusz spłonął rumieńcem.

      – Seneko!

      – Nie drażnię się z tobą, drogi chłopcze. – Prawnik uśmiechnął się. – Zwracam tylko twoją uwagę na fakt, że ten mały epizod nie przeszedł niezauważony. Jak wiesz, nie zwiększył życzliwości Balbusa dla rodu Longinusów. Nie mówię, że ta dama jest nim zainteresowana…

      – Klaudia zainteresowana tą górą sadła?

      – …ale obawiam się, że on jest. Tak samo inni.

      – Kocham ją, Seneko – odrzekł porywczo Kasjusz.

      – Domyśliłem się tego, drogi chłopcze, domyśliłem. To wcale nie ułatwia sprawy. – Seneka westchnął. – Miłość… nie ma w naszym języku słowa o tylu różnych znaczeniach. Każdy myśli, że wie, czym jest miłość. A jednak… czy ktokolwiek?

      – Nie wiedziałem, zanim poznałem Klaudię – odrzekł z prostotą Kasjusz.

      – A teraz myślisz, że wiesz, z powodu tego, co czujesz.

      Kasjusz zmarszczył brwi.

      – Jeśli uważasz, że moja miłość do Klaudii jest płytkim, powierzchownym uczuciem…

      – Wcale tak nie myślałem. Ale czy umiesz ją zdefiniować?

      – N-nie, chyba nie.

      Seneka zdawał się być skupiony na czymś, co istniało poza czasem i przestrzenią. Teraz wyglądał na starszego o parę lat.

      – Miłość jest siedmiokrotna – zaczął niemal uroczyście. – Z definicji jest skłonnością czegoś ku czemuś innemu. Weź kamień, a będzie dużo ważył w twoich rękach, ponieważ ciąży ku czemuś, ponieważ jest przyciągany do ziemi, z której go wziąłeś. Jest przyciągany do swego źródła. Tęskni za ziemią, a ty odczuwasz tę tęsknotę jako ciężar w twoich rękach. Rzuć go – a zobaczysz, jak szybko pomknie na spotkanie ukochanej – jak dziecko w objęcia matki. Tylko kamień, Kasjuszu… bo taka jest pierwsza faza miłości i dotyczy wszystkiego na ziemi.

      – Zwiększasz mój szacunek dla kamieni – zażartował Kasjusz.

      – Następna faza – ciągnął spokojnie Seneka – to miłość każdej istoty do samej siebie.

      – Czyli egoizm.

      – Nie. Pragnienie zachowania siebie, którego egoizm jest wypaczeniem. A trzecią fazą jest pragnienie zachowania swojego gatunku – miłość fizyczna. Czwarta to miłość estetyczna, umiłowanie piękna. Znajdziesz je u zwierząt i ptaków tak samo, jak u człowieka. Zobacz, jak dumnie stąpa paw, świadomy własnej urody, zobacz, jak baraszkują jagnięta, źrebaki czy koty, w pełni świadome możliwości swoich ciał i ćwiczące je z radością.

      – To brzmi prawdziwie.

      – Z piątą fazą miłości zostawiamy za sobą sferę materialną. To jest umiłowanie filozofii i abstrakcyjnego myślenia – miłość, jakiej oddajemy się w tej chwili, chyba że ciebie nudzę…

      – Prawie mnie obraziłeś – odparował Kasjusz. – Mów dalej.

      – To jest królestwo poszukiwań i rozważań, wiedzy poszukiwanej i odnalezionej, i wielu będzie wolało szukać niż znaleźć, ponieważ znalezienie kładzie kres poszukiwaniom, które tak kochają. Dochodzimy do fazy szóstej – miłość jednej osoby do drugiej.

      – Z pewnością nie może istnieć nic ponad to!

      – Tu znajdujemy nie tylko zakochanych, lecz również dobroczyńców i ludzi przejmujących się losem, przeznaczeniem i pomyślnością innych. A jednak jest wyższy stopień, choć tylko jeden: pragnienie, które wznosi człowieka ponad niego samego, tęsknota do spraw nadprzyrodzonych i wiecznych. Wiedział o niej Platon. Gdy dorastamy, dostrzegamy, że nawet miłość jednej osoby do drugiej jest niedoskonała, i coś w nas szepcze, że bogowie wymagają od człowieka jeszcze więcej. To tęsknota, która może przybrać dziwne formy – jak próba zjednania sobie bogów, którzy gardzą naszą niedoskonałością – próba pójścia w ich stronę, ku gwiazdom, na których mieszkają.

      – Masz na myśli religię?

      Seneka wzruszył ramionami.

      – Religia jest jednym ze sposobów wyrażenia tego. Cała miłość jest tęsknotą, nawet kamienia tęskniącego za Matką Ziemią, pierwsza faza siedmiokrotnej miłości. Nie zawsze jest to mądre – ale wtedy zakochani będą robić głupie rzeczy i nawet rozkoszować się swoją głupotą. Będą szukać znaków w wątrobach gęsi i nerkach owiec, zabitych w ofierze temu czy tamtemu bogu. Będą przekupywać bogów kwiatami, pieniędzmi lub owocami. A jednak ich głupota jest lepsza niż obojętność tych, którzy poszukują tylko dóbr materialnych i tych, którzy mówią o miłości, lecz myślą tylko o zaspokojeniu pożądania.

      Kasjusz spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem.

      – To dziwna rozmowa w tych okolicznościach. Co…

      – Po raz pierwszy w życiu będziesz musiał się zmierzyć z kryzysem osobowości – Seneka przerwał mu bez uśmiechu. – To mogłoby z łatwością doprowadzić cię do nienawiści i zgorzknienia, a byłoby szkoda. Zbyt wielu ludzi przechodzi przez życie w nienawiści i zgorzknieniu. Jesteś zakochany. Ja nie, ale wierzę w miłość… jeśli ma się szczęście znaleźć właściwą osobę.

      – Chyba nie wątpisz, że ją znalazłem, prawda? – zapytał Kasjusz.

      – Mało wiem o Klaudii – odrzekł powoli Seneka. – Pewnie nie więcej niż ty. Ale wiem jedno: nie chcę iść za dzisiejszą modą i żenić się trzy, cztery albo pięć razy. Kiedy się ożenię, to na całe życie. To nie będzie łatwe w takim społeczeństwie jak nasze.

      Wstał nagle, jak gdyby powiedział za dużo.

      – Muszę już iść. Myślę, że do jutra rana dowiem się, co się dzieje. Wtedy wrócę.

      Kasjusz zerwał się na nogi.

      – Co będzie, jeśli przyjdą i zabiorą ojca do Mamertinum? Nie spodziewasz się chyba, że będę się temu bezczynnie przyglądał?

      – Po

Скачать книгу