Niepokorna. Madelina Sheehan

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niepokorna - Madelina Sheehan страница 6

Niepokorna - Madelina Sheehan

Скачать книгу

– Po prostu myślałem… nie wiedziałem… masz się trzymać blisko mnie. Nie mogę cię chronić, do cholery, gdy nie wiem, gdzie się podziewasz. Gdyby ci się coś stało, dziecinko, zabiłbym się. Nie mogę żyć bez ciebie. Kurwa, nie mogę nawet myśleć, że odeszłaś. Wpadam w szał.

      – Och, Frankie – wyszeptałam. – Musisz przestać się zamartwiać. Nic mi się nie stanie. I nigdy cię nie opuszczę.

      Deuce wahał się, czy ma zostawić Evę z tym postrzelonym gówniarzem, ale wyglądało, że tylko ona potrafi nad nim zapanować, więc się oddalił. Wiedział, że dzieciaki takie jak Frankie dorastają i nadal mają źle w głowie – nie panują nad sobą, wściekają się z byle powodu i zazwyczaj nie dożywają trzydziestki. Przygarniając go, Preacher popełnił wielki błąd. Deuce’a gówno obchodziło, jak bardzo Preacher kocha tego chłopaka. Gdy sytuacja robi się gówniana – a wciąż tak się zdarza – potrzebujesz w swoim zespole mężczyzn, którzy mają równo pod sufitem.

      Jego rozmyślania zostały przerwane głosami docierającymi ze stajni na skraju farmy.

      – Nie waż się dotykać jej cycków.

      Deuce przystanął.

      – Nie waż się jej pieprzyć.

      – Gdyby Preacher się dowiedział, już nie żyjesz.

      Deuce zesztywniał. Jacyś gówniarze rozmawiali o Evie.

      – Nie boję się Preachera. A poza tym Eva to tutaj jedyna suka wystarczająco dorosła, by ją jebać.

      – Jest okropnie brzydka. Z wyjątkiem cycków. Suka ma ładne cycki. Pieprzyłbym się z nią tylko po to, żeby zobaczyć te cycki.

      Deuce’owi pociemniało w oczach. Eva miała dwanaście lat. Owszem, posiadała cycki, cycki dwunastoletnie. A te gnojki miały po szesnaście, siedemnaście lat. Zacisnął pięści i wkroczył do stajni.

      O puste boksy dla koni opierało się pięciu wyrostków. Palili papierosy i we własnym mniemaniu zachowywali się jak dorośli.

      – Deuce – powiedział jeden z gówniarzy. – O co chodzi, człowieku?

      Nie odpowiedział. Po prostu podszedł do pierwszego gnojka, przywalił mu w gębę i podszedł do następnego. Chwycił gnojka numer dwa za kołnierz, splunął mu w twarz i rąbnął pięścią w brzuch. Po czym odsunął go na bok.

      Trzej pozostali skryli się za stertą beli siana.

      – Wracajcie tu natychmiast – powiedział Deuce, wyciągając broń zza paska dżinsów. – Przyjmijcie należną wam karę, jak mężczyźni, którymi nie jesteście. Jeśli tu nie przyjdziecie, mam kilka naboi, na których wypisane są wasze pieprzone imiona.

      – A cośmy takiego zrobili, do cholery? – zaskrzeczał pryszczaty, chudy jak patyk gówniarz.

      Deuce wskazał spluwą miejsce, w którym siedzieli przed chwilą.

      – Kurwa. Wyłaźcie stamtąd. Ale już.

      Wyleźli.

      – Niech no tylko zobaczę was w odległości trzydziestu metrów od Evy. Niech no który będzie na nią patrzył i o niej rozmawiał, a już nie żyjecie. Zrozumiano?

      Skinęli głowami.

      – Następnym razem pójdę do waszych ojców i powiem im, jakich wychowują zasrańców. Spodziewam się, że zdrowo wam przyłożą, ale najpierw będziecie mieli do czynienia ze mną.

      Chwycił za tłuste włosy trzeciego smarkacza i przygiął mu głowę do swego kolana, a potem nieprzytomnego ze strachu, odepchnął od siebie.

      Czwarty zsikał się w spodnie, gdy Deuce ruszył w jego stronę. Rechocząc, zajął się ostatnim gówniarzem. Tym, który powiedział, że Eva jest brzydka. Chwyciwszy go za kark, wepchnął mu do ust lufę spluwy.

      – Tak się składa, że wiem, że masz kilka sióstr. Wiem też, że jedna z nich jest o rok starsza od Evy. Co powiesz na to, że odnajdę ją i wydymam? Co powiesz na to, że sprowadzę kilku moich chłopaków, żeby także ją wydymali? A może zrobimy to wszyscy na raz? Do buzi, do cipki i do dupki? Podoba ci się ten pomysł?

      Dzieciak z płaczem pokręcił głową.

      – Masz szanować kobiety, mały gnojku. Do diabła, przecież to kobieta nosiła cię w swoim brzuchu. Wydała cię na świat. Kochała cię. To kobieta będzie cię ogrzewała nocą w łóżku. Wpuści cię do swego ciała, a potem będzie nosiła w brzuchu twoje pieprzone dzieci. Masz szanować kobiety, kapujesz? Wszystkie kobiety, bo jak nie, to z tobą, kurwa, skończę.

      Wypuścił go, a dzieciak opadł na kolana, rzygając.

      – Pierdolone smarki – mruknął i wyszedł, wsuwając spluwę za pasek dżinsów.

      Rozdział 3

      Miałam szesnaście lat. Lato na Manhattanie. Pierwsza niedziela miesiąca.

      Dokładnie pomiędzy Morrissey’s Bar i sklepem spożywczym w Middle Eastern.

      Wysoko na dachu obłożonego brązowym piaskowcem z kamieniołomów w Portland trzypiętrowego domu, w którym mieścił się klub Demonów, rodzinne grillowanie w pełnym toku.

      Stałe kobiety motocyklistów, dziewczyny, dzieci, kuzyni, przyjaciele rodziny, partnerzy w interesach – wszyscy gwarzyli, śmiali się, tańczyli, pili, podczas gdy zapiekano coraz to nowe hot dogi i hamburgery, które w mig znikały.

      Frankie i ja siedzieliśmy ramię w ramię na stole, dzieląc się parą słuchawek. Mój discman był wciśnięty pomiędzy nas. Z głową przy głowie słuchaliśmy Led Zeppelin Dazed and Confused. Obejmowałam Frankiego przez szerokie plecy, a on oparł rękę na moim udzie i palcami wybijał na nim rytm piosenki.

      – Uwaga, bracia, nadchodzą Jeźdźcy!

      Spojrzałam w prawo.

      Nowy okrzyk:

      – Kryjcie swoje kobiety!

      Rozległy się piski i chichoty kobiet.

      Patrzyłam, jak ubrani w czarne skóry mężczyźni dołączają do zebranego na dachu tłumu. Mieli na sobie czarne kamizelki z insygniami Hell’s Horsemen na plecach.

      Takimi samymi jak na moim medalionie.

      Serce waliło mi jak młotem. Czy wśród nich jest Deuce? Lustrowałam wzrokiem tłum, ale Jeźdźcy już rozproszyli się wśród morza naszych.

      Frankie ścisnął moje udo, by zwrócić na siebie uwagę. Wyjęłam z ucha słuchawkę i spojrzałam na niego.

      – Chcesz, żebym schował na później coś mocniejszego? Jakąś trawkę?

      Grillowanie u Demonów cieszyło się złą sławą. Zazwyczaj jego uczestnicy zachowywali się jak nieokiełznane dzikusy i niemal

Скачать книгу