Ty i ja dwa różne światy. Elżbieta Kosobucka
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka страница 6
![Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka](/cover_pre412636.jpg)
– Żartowałem. Miło było patrzeć, jak śpisz obok. – Niby niewinne słowa, a ja zaczerwieniłam się.
Po chwili zatrzymaliśmy się. Zgasił silnik, a ja spostrzegłam, że stoimy przed domem mojej babci.
– Dobrze podwiozłem? – Lekkie uniesienie brwi świadczyło, że raczej nie miał wątpliwości.
– Tak. Ale jakim sposobem? – Mało powiedziane, że byłam zaskoczona.
– Po prostu, wiedziałem. – Uśmiechnął się.
– Skąd? – Zmarszczyłam brwi.
– Pogadamy, jak się wyśpisz. Pomogę z bagażami. – Unikał rozmowy, jakby miał coś na sumieniu.
– Bez przesady – to moja urażona duma się odezwała. – Dziękuję za wszystko, ale poradzę sobie.
Nie skomentował, tylko wysiadł z samochodu, a ja za nim. Próbowałam przebić się przez okulary i czapkę, której daszek teraz jeszcze szczelniej naciągnął na czoło. Czy to możliwe, żebym go znała? Skąd inaczej mógłby wiedzieć, do kogo przyjechałam? A może jednak babcia komuś powiedziała? Rozwiałam tym swoje wątpliwości, bo już byłam zbyt zmęczona, aby się nad tym zastanawiać.
– Dasz się zaprosić na sobotnią zabawę nad jeziorem? – Czekał z otworzeniem bagażnika.
– Szybki jesteś. – Zaskoczył mnie swoją propozycją.
– Naprawdę?
– Jeszcze nie dotarłam na miejsce. – Spojrzałam na dom babci, dając sobie czas do namysłu.
– Mogę poczekać. – Zaoferował, a ja uśmiechnęłam się w myślach na takie podejście.
W tym czasie usłyszeliśmy, że dzieci nieco się niecierpliwiły z przedłużającego się postoju. A co mi tam? Moje wakacje właśnie się zaczęły. Dowiedziałam się, że w najbliższą sobotę szykuje się zabawa nad jeziorem, na którą zostałam zaproszona przez niezłego przystojniaka. Nie mogłam się już na nią doczekać.
– Będzie mi bardzo miło. – Podjęłam decyzję.
– To jesteśmy umówieni. Będę około dwudziestej pierwszej.
– W takim razie spotkamy się na miejscu. – Skinęłam głową, ciesząc się na ponowne spotkanie z nim.
Otworzył wreszcie bagażnik i jakby nigdy nic wyciągnął moje bagaże i zaniósł pod drzwi domu. Nie oponowałam, bo pewnie i tak nic by to nie dało. Zresztą to było miłe z jego strony. Położył torby na progu i odwrócił się w moją stronę.
– Do zobaczenia. – Musnął dłonią mojego policzka.
– Do zobaczenia. – Wstrzymałam oddech.
Wsiadł do samochodu i odjechał, a ja jeszcze chwilę za nim patrzyłam. Ciekawe, kto to był. Czy mieszkał w Słopnicach, czy do kogoś przyjechał? Już po chwili zdał mi się kimś nierealnym, jakbym przyśniła sobie sen. Ale to nie był sen, naprawdę byłam umówiona na randkę z super facetem!
Otworzyłam drzwi domu i wszystkie rozmyślania uciekły do najgłębszych zakamarków umysłu. Oto znów byłam z moją babcią, której tak dawno nie widziałam. Miło było przytulić się do niej, porozmawiać i wreszcie odpocząć w wygodnym łóżku, które dla mnie przygotowała.
Z Amandą zawsze się rozumiałyśmy i wyglądało na to, że czas tego nie zmienił. Nasze pogaduszki trwały i trwały odnawiając starą przyjaźń. Dowiedziałam się ciekawych spraw, o których nie miałam pojęcia. Wiele się zmieniło, ale nasza paczka w większości nadal trzymała się razem. Powiedziała, że jest z Pawłem. Zawsze chodzili wokół siebie, więc nie byłam zaskoczona, że stali się parą. Sprzedała mi wszelkie możliwe plotki, aż wreszcie nie wytrzymała i chciała się dowiedzieć trochę o moim życiu, więc zaczęła od:
– A jak u ciebie z facetami? Masz kogoś?
– Zapomnij. Nawet nie chce mi się o tym gadać. – Cóż jej miałam odpowiedzieć?
– Czyżby bez zmian? – No tak, musiała do tego nawiązać. Była jedyną osobą, której zwierzyłam się z tego co czuję do Kamila.
– Właściwie to nie wiem. Muszę z nim pogadać. Na razie jest przeszłością i to trudną. Pewnie wiesz co się stało, nim wyjechałam. Żadna tajemnica się tu nie utrzyma. – Tyle, że jej wersja mogła się różnić od mojej.
– Jeśli o tym mowa, to aż huczało od plotek – oczywiście. – W tym samym dniu co wyjechałaś, Kamil za fraki wepchnął Sebę do autobusu, choć bardziej nadawał się do karetki, taki był pokiereszowany.
Mówiła o zdarzeniu do którego nie lubiłam wracać, ale wiedziałam, że nie ma od tego ucieczki. Musiałam i chciałam się z tym rozprawić.
– Spekulowaliśmy, o tym co się mogło wydarzyć, ale tak naprawdę nikt nic nie wie. – Nie tego spodziewałam się usłyszeć. – Kamil pary z ust nie puścił, jedynie co puścił, to Zuzę. Obwiniała ciebie, ale nie zmieniła jego decyzji. Trochę mu się narzucała, ale powiedział, żeby dała mu spokój i przestała za nim łazić to wiedziała, że to koniec. Ale o co mu poszło, nikt nie wiedział, poza tym, że w naturalny sposób kojarzono to z twoją ucieczką. Każdy snuł swoje domysły. Raz, ktoś spytał go o ciebie i o tamten dzień, to mało zębów nie stracił, więc nikt więcej nie próbował.
Zaskoczyły mnie te rewelacje. W życiu nie podejrzewałabym Kamila, że takiego zamieszania narobił po moim wyjeździe. Przede wszystkim myślałam, że znajomi po swojemu interpretują, to gorzkie dla mnie doświadczenie. Spodziewałam się, że będę zarzucana pytaniami, typu: dlaczego poszłaś z Sebastianem? na które nie miałabym ochoty odpowiadać. Był moim kolegą, a po kolegach nie spodziewamy się, że będą chcieli nas zgwałcić. Z kolegami czujemy się bezpieczne, bo oni w razie kłopotów powinni wyciągnąć do nas pomocną dłoń. To były moje przemyślenia, które nijak się miały do wspomnień. Poniekąd więc poczułam ulgę, że znajomi nie wiedzieli co mi się przydarzyło, a jedynie spekulowali na temat powodu mojego wyjazdu.
– A ty nagle zniknęłaś, zerwałaś kontakty. Mogłaś chociaż do mnie zadzwonić – powiedziała z żalem.
– Dobra, to teraz moja kolej. – I opowiedziałam jej ze szczegółami, co było powodem mojego wyjazdu i tego, że przez sześć lat nie przyjeżdżałam i odcięłam się od niej i reszty znajomych. – Wiem, że zachowałam się okropnie, ale przygniotła mnie tamta sytuacja. Nie miałam sił, żeby z Kamilem prostować coś, co poraniło moje serce ani przed kimkolwiek się tłumaczyć. W końcu to przetrawiłam, oczywiście doceniam i zawsze doceniałam to co dla mnie zrobił, ale wtedy nie czułam się na siłach, żeby odpierać jego ataki. – Wzruszyłam ramionami ciężko wzdychając. – No więc uciekłam.
– Brak mi słów. Nie podejrzewałam, że coś takiego… Gdybym wiedziała, kopnęłabym go sama