Ty i ja dwa różne światy. Elżbieta Kosobucka

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka страница 9

Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka

Скачать книгу

nie chciałem z ciebie zakpić. Chodź. – Pociągnął mnie za rękę z powrotem w stronę jeziora.

      Chwilę tak szliśmy w milczeniu. Ale moja co? Koniecznie chciałabym to wiedzieć, żeby nie myśleć potem, że znowu moja młodsza siostrzyczka, chociaż dobre i to, że nie mój wróg.

      – Poważnie, dlaczego myślałeś, że bym uciekła? – moja dłoń w jego dłoni, to było, takie przyjemne – Przyjechałam, żeby przeprosić cię za swoje zachowanie, przy naszym ostatnim spotkaniu. Nie miałam prawa być zazdrosna i dziękuję za to, co wtedy zrobiłeś. Nie oczekuję, że będzie jak dawniej.

      – Na pewno nie będzie i nie masz za co przepraszać – powiedział cicho, ale pewnie.

      Zrobiło mi się smutno, a już kiełkowała we mnie nadzieja. Chciałam wyswobodzić dłoń z jego dłoni. Wiedziałam, że teraz, gdy znam uczucie bycia w jego ramionach, będzie mi jeszcze ciężej widzieć go z inną, ale dla swojego i jego dobra spróbuję zapomnieć. Zatrzymałam się i poczułam jego siłę. Nie wypuścił mojej dłoni, wręcz przeciwnie, przytrzymał mocniej i przyciągnął bliżej.

      – Tym razem nie pozwolę ci odejść, tak jak to ostatnio zrobiłem. Musimy porozmawiać. Mam ci coś do powiedzenia i dopiero wtedy cię wypuszczę. – Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć.

      – Kamil, nie bądź zły – chciałam, żeby zobaczył to od mojej strony. – Zrozum, przeżyłam koszmar i strach przemawiał wtedy przeze mnie.

      – Źle mnie zrozumiałaś, po prostu musisz wiedzieć o paru rzeczach.

      Staliśmy patrząc na siebie. On trzymał mnie za rękę, nie pozwalając odejść. Mimo, że była pełnia lata, zadrżałam z zimna i trochę obawy, przed tym co usłyszę, ale przecież liczyłam się z tym, że może mieć do mnie pretensje. Nie spuszczając ze mnie wzroku, pilnując, żebym nie uciekła, zdjął marynarkę i narzucił na moje ramiona, następnie otoczył swoją ręką. Na moment zamarłam z napięcia, które było między nami.

      – Chodź, usiądziemy na plaży obok ogniska, będzie cieplej. – Nie pozwolił mi zostać. Delikatnie, ale stanowczo zmusił, abym ruszyła.

      – Znów mnie zapraszasz, żebym poszła z tobą? – zapytałam nawiązując do zaproszenia z przystanku.

      – Tylko, że teraz nie masz wyboru. – Dla potwierdzenia objął mnie ciaśniej i prowadził na skraj polany, gdzie z dala od muzyki, przechadzało się kilka osób.

      Czy to był mój przyjaciel, czy też mężczyzna, który wie, czego chce i dąży do celu, bez względu na okoliczności. Jeszcze nie panikowałam, ale byłam blisko. Owszem powiedział, że przy nim nic mi nie grozi, jednak powiedzieć można wszystko. Wybrał ostatnie ognisko, gdzie siedział samotnie chłopak.

      – Możemy? – W moich uszach nie zabrzmiało to jak pytanie, a raczej stwierdzenie.

      – Oczywiście. – Speszony samotnik zerwał się na nogi i poszedł gdzie indziej.

      Kamil od zawsze miał dar, że ludzie robili to, co chciał. Taką charyzmę, że trudno było nie spełnić jego prośby, nawet tej niewypowiedzianej. Mogłam coś na ten temat powiedzieć, teraz wyglądało, że dobrze tego używał. Posadził mnie na ławce, otoczonej pięknymi krzewami dającymi poczucie prywatności i usiadł obok mnie, tak blisko, że wyraźnie czułam jego udo i umięśnione ciało. Byliśmy w sporym oddaleniu od reszty uczestników zabawy i ten fakt sprawił, że poczułam się zaniepokojona. Nie byliśmy już dziećmi, a on nie był mi tak znajomy jak kiedyś. Właściwie, to nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.

      – Nie patrz tak na mnie. Nic ci nie zrobię – zapewnił mnie.

      – Nic na to nie poradzę – uciekłam wzrokiem. – Jesteś inny niż pamiętam. Narzuciłeś swoją wolę, nie zostawiając mi wyboru. Pewnie, gdybym chciała stąd pójść, to by mi się nie udało – zerknęłam krótko na niego. – Nie mam siły, żeby z tobą wygrać, to pewne. Nie znam cię od tej strony. Kiedyś bardziej się ze mną liczyłeś. Nie wykorzystywałeś swojej przewagi, aż do teraz. No może za wyjątkiem tamtego jednego razu, który zapewne nie tylko ja niemiło wspominam.

      – Nie chciałem cię straszyć. Chcę porozmawiać. Mogę odwieźć cię do domu, ale wierz mi, z mojej strony nic ci nie grozi. – Pogładził mój policzek, a mnie przeszedł dreszcz. Nikt, nie dotykał mnie z taką czułością jak on teraz.

      – Dobrze – po jego słowach moja niepewność zmalała. – Jestem gotowa na to, co masz mi do powiedzenia. – Przynajmniej taką miałam nadzieję, że naprawdę jestem gotowa.

      – Najpierw przepraszam za to, co do ciebie powiedziałem tamtej nocy. Za to co zrobiłem i czego nie zrobiłem, a powinienem był – powiedział enigmatycznie.

      – Najważniejsze, że przyszedłeś. Nie chcę myśleć, co by było gdyby nie ty.

      – Nie powinienem był dopuścić, żeby to zajście miało w ogóle miejsce.

      Jakby miał na to wpływ – przemknęło mi przez głowę.

      – To nie było od ciebie zależne – i dodałam przywołując jego oskarżenia sprzed lat – ode mnie też nie.

      – Od ciebie na pewno nie – skrzywił się z niesmakiem. – Zachowałem się jak kretyn mówiąc, że miałaś na to wpływ. Byłem wściekły – po chwili dodał – na siebie. Nie zauważyłem kiedy poszliście, a wydawało mi się, że cały czas mam cię na oku. – Jednak Amanda miała rację pomyślałam, a on mówił dalej. – Seba, nie powinien był nigdy móc cię dotknąć, nie mówiąc już o tym, co zrobił.

      – Nic nie zrobił. Przyszedłeś w samą porę – wyszeptałam.

      – Inaczej uważam, a ja mu sprawę ułatwiłem. To, że cię odnalazłem, zanim dalej się posunął, to marne pocieszenie. Byłem wściekły i to, co z nim zrobiłem nie wystarczyło mi. Niestety zamiast pomóc tobie, dołożyłem swoje, jakbyś mało przeszła – powiedział cicho, ze smutkiem w głosie.

      – Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, że to mówisz. Ja też przepraszam. Miałeś swoją dziewczynę i moje szczęście, że mimo to, szukałeś mnie i znalazłeś. Nie chcę myśleć, co by było, gdybyś rzeczywiście o mnie zapomniał.

      – Chodzi o coś więcej – zrobił krótką pauzę. – Słyszałem co się działo. Wściekłem się, jak usłyszałem twoje wołanie o pomoc. Widziałem, w jakim byłaś stanie. Najbardziej wkurza mnie, że zamiast dać ci wsparcie, wyładowałem gniew.

      – To już nie ma znaczenia. – Mówiłam przez ściśnięte gardło, a łzy mi kapały na samo wspomnienie tamtego dnia i strachu jaki przeżyłam.

      – A jednak – kontynuował. – Byłaś małolatą, gdy odkryłem, że się we mnie kochasz. Od razu zorientowałem się, że interesuję cię nie tylko jako przyjaciel, ale jako chłopak…

      O nie, tego się nie spodziewałam. Wiedział, że od dawna szalałam na jego punkcie, zdawał sobie z tego sprawę i nic nie powiedział.

Скачать книгу