Ty i ja dwa różne światy. Elżbieta Kosobucka

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka страница 8

Ty i ja dwa różne światy - Elżbieta Kosobucka

Скачать книгу

Miałam nadzieję, że Kamil zechce mnie wysłuchać, że czas wymazał choćby część urazy do mnie. No i dech mi zapierała myśl o spotkaniu z nowo poznanym mężczyzną. Czy można zakochać się od pierwszego wejrzenia? Czy on w ogóle przyjdzie? Czy rzeczywiście jest możliwe, żeby się mną zainteresował? Za dużo tego: strach przed rozmową z Kamilem i randka z mężczyzną ze snów. Czy mi się czasem tylko nie przyśniło, że się ze mną umówił? Dość, bo zaraz zwariuję, ubiorę się w piżamę i pójdę spać. Tchórz. No i co z tego?

      Ale nie poszłam spać, tylko odgoniłam niepokojące myśli i wraz z Amandą poszłyśmy na polanę. Jezioro wyglądało przepięknie, jak zawsze. Blask ostatnich promieni słonecznych i płomienie rozpalanych ognisk na plaży odbijały się w jego gładkiej tafli. Wszędzie porozstawiano drewniane stoły i ławy. Muzyka grała i gdzieniegdzie pierwsze pary delikatnie kołysały się w jej rytmie. Uwielbiałam tę atmosferę przyjaźni i miłej zabawy. Już z daleka widziałam naszą ekipę. Bardzo się obawiałam, że zastanę tam Kamila, ale gdy podeszłam okazało się, że jeszcze go nie było. Ulga i rozczarowanie w jednym. Może wcale nie przyjedzie? Amanda nie była przecież tego pewna.

      Siedzieliśmy przy stole, a ja zachwycałam się widokiem jeziora. Mogłam się nim napawać w nieskończoność. Śmialiśmy się i żartowaliśmy, i od czasu do czasu ktoś wstawał, żeby potańczyć. Była muzyka na żywo, didżej, śpiewy i tańce. Dwudziesta pierwsza dawno minęła. Kamila nie było, jednak nie przyjechał. Wspaniały mężczyzna również się nie pojawił, może zapomniał albo umówił się w przypływie dobrego humoru, potem mu przeszło. A może jeszcze przyjdzie? Specjalnie się spóźnia, żeby mieć dobre wejście? Właśnie wróciłam na swoje miejsce, po tym jak zatańczyłam z Bartkiem, gdy jak na komendę wszyscy się poderwali.

      – Kamil! – To był okrzyk Magdy, blondynki oczywiście.

      Pomyślałam zniechęcona, że nic się nie zmieniło. Amanda dała mi złudne nadzieje, opowiadając mi te wszystkie historie, a ja w nie chciałam uwierzyć. A jednak wszystko było po staremu…

      – Sorki za spóźnienie, ja prosto z trasy. – Głęboki, ciepły głos przeniknął mnie wywołując dreszcz.

      Odwróciłam się za siebie, gdzie wszyscy witali się z Kamilem. Jeszcze wyprzystojniał. Pamiętałam dokładnie jakim chłopakiem był: szczupłym, wręcz chudym, z zawadiackim uśmiechem. Przeważnie nosił wyblakłe dżinsowe spodenki i prawie zawsze czymś ubrudzoną koszulkę. Lubił się popisywać, a że był wysportowany, to w wielu dyscyplinach wygrywał. Zawsze był niesamowicie przystojny, ale teraz wyglądał wręcz oszałamiająco. Stał tam, niczym heros otoczony ludźmi uwielbiającymi jego obecność. Rozchodziły się śmiechy i dowcipy, pytania i odpowiedzi, to byli prawdziwi przyjaciele. Poczułam się z tego wykluczona, a przecież też lubiłam jego obecność.

      Spojrzał na mnie ponad głowami otaczających go znajomych, a ja uciekałam wzrokiem na boki, nie wiedząc czy będzie chciał mieć cokolwiek wspólnego ze mną. Mógł się kompletnie nie spodziewać, że mnie tu zastanie. Kiedy po raz kolejny zerknęłam na niego, skinął do mnie nieznacznie i zobaczyłam, że sięgał ręką do kieszeni. Wysunął z niej okulary przeciwsłoneczne i nasunął je na nos. Oniemiała wpatrywałam się w niego. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną. Kamil i mężczyzna z dworca to była jedna i ta sama osoba! Wróciły do mnie emocje, jakie poczułam w stosunku do niego w samochodzie, jakie kiedyś czułam przy nim. Jak mogłam go nie poznać?! Mignęła mi jego postać za czapeczką i lustrzankami, i gorzko się do siebie uśmiechnęłam. Teraz byłam pewna, że pocałunek przyśnił mi się, a wszystko inne było kpiną ze mnie.

      Zerwałam się z miejsca i popędziłam przed siebie, aby dalej od niego. O Boże, dlaczego wszystko musiało się tak skomplikować? Czemu nie mogły wrócić dawne czasy, kiedy byliśmy przyjaciółmi? Ile bym dała, żeby być z nim chociaż na stopie koleżeńskiej. A teraz? Pewnie się ze mnie śmiał, jak to naiwnie myślałam, że jest kimś innym. Jak mogłam sądzić, chociaż przez chwilę, że taki mężczyzna zainteresował się mną? Czułam się upokorzona tą sytuacją.

      Nie poddam się tym razem i nie wyjadę zanim z nim nie porozmawiam, ale dziś nie miałam sił aby stanąć przed nim. To co działo się w moim sercu trudno ogarnąć słowami: ból, upokorzenie, zdezorientowanie. Dlaczego to zrobił? Czy tak bardzo go uraziłam, że chciał mnie ośmieszyć? Łzy zakrywały mi świat. Biegłam załamana tym zamieszaniem. Nagle w ciemności ktoś mnie złapał i przyciągnął do siebie tak mocno, że nie mogłam się wyswobodzić. Krzyknęłam a wspomnienia wróciły, jak żywe. Szarpnęłam się spanikowana, wtedy uścisk zelżał natychmiast i w tym samym momencie usłyszałam:

      – Nie bój się. Przy mnie nic ci nie grozi. – Głębia z jaką zostały te słowa wypowiedziane dosłownie mnie ogarnęła. Odwróciłam głowę i natknęłam się na spojrzenie najpiękniejszych czarnych oczu, jakie kiedykolwiek widziałam. – Co się stało?

      – Przecież wiesz. Kamil, dlaczego? – Nie byłam przygotowana na to, że za mną pobiegnie.

      – Dlaczego co? – Wpatrywał się we mnie rzeczywiście nie rozumiejąc o co mi chodzi.

      – To wszystko. – Na razie nie umiałam ująć precyzyjnie o co mi chodziło.

      Dziwnie było rozmawiać z nim kiedy wyglądał tak niesamowicie i był tak blisko. Przestał dopytywać. Obrócił mnie do siebie, nadal obejmując. Przytulał mnie, a ja czułam, że z niepewności do jego intencji zaraz rozpadnę się na kawałki. Było prawie jak dawniej, a sześć lat przerwy prysło niczym bańka mydlana. Znów mnie pocieszał, jak kiedyś, gdy upadłam albo zdarłam sobie kolano. Chociaż nie, teraz było inaczej, bo nigdy nie trzymał mnie w taki sposób jak teraz. Przyciskał do siebie tak, że całą sobą czułam ciepło jego ciała. Jego ręce obejmowały mnie, tuląc i zapobiegając ucieczce, choć za nic na świecie nie chciałabym odejść. Patrzył w moje oczy, szukając odpowiedzi na niezadane pytania. W tej ciszy czułam, że jego ramiona są najodpowiedniejszym miejscem dla mnie.

      Na tę chwilę moja dusza odpoczywała, pragnęłam, aby się nigdy nie skończyła. Mogłam śnić i marzyć, że jesteśmy razem, póki nie zostaną wypowiedziane pierwsze słowa, które to wszystko mogą przekreślić. Łzy przestały mi płynąć, a pozostałe wytarłam dłońmi. Gdy już się zupełnie uspokoiłam usłyszałam:

      – Co się stało? – Ponowił pytanie.

      – Dlaczego na przystanku nie powiedziałeś mi kim jesteś? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

      – Wiesz maleńka – powiedział lekko skonsternowany – nie od razu dotarło do mnie, że mnie nie poznałaś. Najbardziej zależało mi, aby podwieźć mojego anioła bezpiecznie na miejsce.

      – Zawsze nazywałeś mnie urwisem – sprostowałam.

      – Teraz będzie inaczej. – Jakieś zamyślenie wkradło się do jego wypowiedzi.

      – Czuję się niezręcznie – przyznałam. – A dlaczego nie powiedziałeś mi, kiedy upewniłeś się, że cię nie rozpoznałam?

      – Nie chciałem cię spłoszyć, żebyś nie uciekła ode mnie, tak jak to przed chwilą zrobiłaś. – Miało być chyba logicznie, ale tylko jego zdaniem.

      – Dlaczego miałabym od ciebie uciekać?

Скачать книгу