Perfumy. Beata Hoffmann
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Perfumy - Beata Hoffmann страница 16
[…] podstawowa trudność w konceptualizacji i nazywaniu (opisywaniu) zapachów wynika, jak się wydaje, z przyczyn neuropsychologicznych. System receptoryczny węchu jest bowiem połączony bezpośrednio z analizatorem gnostycznym. Ten zaś pełni również funkcje analizatora sensorycznego i percepcyjnego, które w wypadku innych zmysłów są rozdzielone. […] droga z narządu powonienia do mózgu jest o wiele krótsza niż w przypadku innych zmysłów. Tak więc mimo nieustannej pracy narządu powonienia procesy mózgowe i umysłowe nie są w stanie natychmiast wytworzyć sądów, spostrzeżeń i pojęć, tych zaś, nawet jeśli zostaną wytworzone, nie jesteśmy w stanie usymbolizować w postaci znaku językowego253.
Wielokrotnie nie mamy problemów z identyfikacją zapachów, jednak trudności pojawiają się przy próbie ich klasyfikacji i opisu; jak zidentyfikować i oddać fizykalne, zmysłowe wrażenie woni? Wyrażanie własnych wrażeń węchowych następuje najczęściej dzięki stosowaniu umownych referencji: odczuwamy „zapach trawy”, „zapach burzy” czy „zapach ziół”. Dość często stosowane też są odniesienia będące wynikiem indywidualnych skojarzeń, co obrazuje choćby określenie „zapach podróży”. Niewątpliwie największa przeszkoda związana z nazywaniem zapachów wynika z trudności w przekazywaniu językowych informacji o realnych wrażeniach węchowych. Z poglądem takim zgadzają się zarówno przytaczani w tej pracy językoznawcy, jak i przedstawiciele innych dyscyplin naukowych. O braku systemów klasyfikacji woni mówił socjolog – Anthony Synnott254.
Jak zaznacza M. Bugajski,
[…] zewnętrzną przyczyną takiego stanu rzeczy jest kulturowa istota rzeczywistości olfaktorycznej. W naszych warunkach do niedawna trudno było mówić o tzw. pustce zapachowej, mieliśmy raczej do czynienia z nasyceniem przestrzeni publicznej woniami nieprzyjemnymi, stąd też tendencja do unikania ich opisów i nazywania255.
Zdaniem autora, zachodzące przemiany cywilizacyjne spowodują zapewne stopniowe ujęzykowienie nazw zapachów – szczególnie tych przyjemnych256.
Rzeczywiście, można było w ostatnim czasie zauważyć zachodzące przemiany społeczno-obyczajowe, które stają się coraz bardziej widoczne zarówno w marketingu (nazywanie woni w celach reklamowych, reklamowanie wonnych produktów kosmetycznych i gospodarstwa domowego), jak i w różnych sferach życia. Sądzę jednak, że nie pociągają za sobą równie dynamicznie dokonujących się zmian lingwistycznych, a nieuchwytność woni nadal powoduje pozostawienie tego obszaru bez należytego słownictwa257. Fakt ten bywa uświadamiany często dopiero w sytuacjach zetknięcia się z problemem nazewnictwa i opisu zapachu. Miałam okazję przekonać się o tym w trakcie dyskusji pokonferencyjnej258, kiedy po wygłoszonym przeze mnie referacie, zatytułowanym „Słowo zamknięte we flakonie. O języku w świecie zapachu”, pojawiły się postulaty dotyczące konieczności analiz tych niemal zupełnie zapomnianych czy celowo pomijanych przez badaczy obszarów języka.
Kolejna komplikacja wynika z pewnością zarówno z różnych zdolności odczuwania zapachu, wyobrażeń, jak i skojarzeń. Nie bez wpływu pozostają też stereotypy. Powszechnie uznawane odczucia, ujęzykowione na przykład w postaci czasowników „pachnieć” i „śmierdzieć”, oddają pewne uformowane pojęcia utrwalone w ten sposób, że wszelkie inne odpowiadające im zdarzenia są niejako automatycznie powtarzane. Inaczej mówiąc, pojęcie „pachnieć” przywołuje utrwalone zarówno w strukturze gnostycznej naszego umysłu, jak i w języku odczucie przyjemne, „śmierdzieć” zaś – nieprzyjemne259. Powoduje to pewną automatyzację zarówno odbioru woni, jak i jej określania za pomocą słów.
Przy tak licznie występujących trudnościach zastosowanie znajdują zróżnicowane sposoby opisu woni. Często używane są porównania: „to pachnie jak landrynki, pachnie jak temperowany ołówek, pachnie jak powietrze po deszczu”. Podejmowane są próby opisu zapachu poprzez odniesienie do woni owoców czy kwiatów. Stwierdzenie, że „coś pachnie jak bez, fiołek czy brzoskwinia” jest łatwe do zrozumienia, ale już choćby opis z zastosowaniem przymiotników „ostry”, „miękki” czy nawet „słodki” (zapach) nie jest tak jasny. Obserwujemy też coraz częstsze posługiwanie się przymiotnikami na oznaczenie źródła zapachu. A więc zamiast „zapachu morza” mamy na przykład „zapach morski”, zamiast „zapachu lawendy” – „zapach lawendowy”, zamiast „zapachu cytryny” – „zapach cytrynowy”. Zapach perfum można określić jako: wodny, kwiatowo-owocowy czy drzewno-paprociowy. Nieposiadające bezpośrednich nazw zapachy, co widoczne jest choćby w odróżnieniu od smaków, często opisywane (i nazywane) bywają w odniesieniu do zjawisk przyrody: „zapach trawy”, „róż”, „woń lasu”, „gnijących liści”; zjawisk fizycznych: „ostry zapach”, czy kolorów: „zielona nuta”. Właśnie zjawiska fizyczne, np. barwy, stają się pomocne w opisie zapachów. Szczególnym powodzeniem cieszy się tu kolor zielony, stosowany najczęściej w celu oddania charakteru woni. Mamy „nutę zieloną” czy zapach „soczystej zieleni”. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że rośliny (kojarzone z barwą zieloną) są najczęściej występującym źródłem woni w naszym biologicznym otoczeniu.
Zabiegiem niemal powszechnym, szczególnie w „świecie perfum”, stało się zapożyczanie wyrazów z dziedziny muzyki, np. „nuty” i „kompozycje” od dawna służą opisowi woni. Tak samo często występują odwołania do innych percepcji zmysłowych.
W życiu człowieka proces tworzenia jednostek gnostycznych przebiega w miarę doznawania indywidualnych doświadczeń percepcyjnych. Bezpośredniemu doświadczeniu podlega stosunkowo niewiele zjawisk, wobec tego wszystkie w zasadzie nazwy zapachów tworzymy przez odniesienie do innych nieolfaktycznych percepcji zmysłowych260.
Osobliwość ta jest szczególnie widoczna w przypadku reklamowych charakterystyk zapachów, w których grupa przymiotników odnoszących się pierwotnie do innych wrażeń zmysłowych, np. dotykowych („woń miękka” czy „ciężki zapach”), wspomaga opis woni261.
Na uwagę zasługuje też silne powiązanie zmysłów powonienia i smaku262. Synestezyjne wrażenia węchowo-smakowe umożliwiają opis zapachu dzięki odwołaniom do wrażeń smakowych: zapach „słodki i gorzki”, „woń apetyczna” czy „piernikowa”.
Istnieją zapachy szczególnie trudne, niekiedy wręcz niemożliwe do zidentyfikowania i tym bardziej do nazwania. Większość z nich można opisywać, jedynie stosując przybliżenia. W tym wypadku ich opis jest subiektywny i zależny od osobistej percepcji. Często też jednostkowe doświadczenie woni powoduje, że substancje zapachowe charakteryzowane są w odniesieniu do zarejestrowanych w pamięci źródeł.
Wiele kompozycji zapachowych wywołuje zróżnicowane, często nieuświadamiane przez człowieka emocje. Podobne stany mogą wzbudzać słowa nazywające wrażenia węchowe, dlatego też wiele opisów zawiera w sobie pierwiastek impresyjny, służący
252
A. Synnott,
253
M. Bugajski,
254
A. Synnott,
255
M. Bugajski,
256
257
Co zauważył w 1991 roku Anthony Synnott w publikacji
258
Była to III Ogólnopolska Konferencja Naukowa zatytułowana „Język – tekst – kultura”, zorganizowana przez Komisję Językoznawczą Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego, Instytut Neofilologii i Lingwistyki Stosowanej i Katedrę Germanistyki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz, październik 2009.
259
M. Bugajski,
260
261
M. Witucka,
262
Język olfaktoryczny jest często wyrażany dzięki innym zmysłom. Co ciekawe, w wielu nieeuropejskich językach ten sam termin używany jest zarówno w odniesieniu do zapachu, jak i smaku. Więcej na ten temat: C. Classen, D. Howes, A. Synnott,