W Trójkącie Beskidzkim. Hanna Greń
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу W Trójkącie Beskidzkim - Hanna Greń страница 5
![W Trójkącie Beskidzkim - Hanna Greń W Trójkącie Beskidzkim - Hanna Greń](/cover_pre459532.jpg)
Paląc, rozglądała się po pomieszczeniu, porównując je z wnętrzem pubu. Tam wszystko było nowe, błyszczące chromowaną stalą i szkłem. Tutaj nic nie lśniło. Stare biurka, pamiętające chyba jeszcze czasy milicji, wysiedziane obrotowe krzesła grożące w każdej chwili złamaniem oparcia i przybrudzone ściany, aż proszące się o świeżą farbę. Mimo to zdecydowanie wolę być policjantką niż kelnerką, pomyślała, zaciągając się po raz ostatni.
Schwyciła gałązkę stojącej na parapecie pelargonii i podniosła. Wraz z kwiatem, do złudzenia przypominającym żywą roślinę, uniosła się sztuczna ziemia. Benita zgasiła starannie niedopałek w tej świetnie zakamuflowanej popielniczce, włożyła pelargonię na miejsce i usiadła przy biurku, wsuwając pendrive’a w gniazdo USB.
Uważnie przeglądała nagranie. Gdy zauważyła wychodzącą z lokalu Katarzynę Bielawę, dosłownie wbiła wzrok w ekran monitora. Za kobietą wyszedł wysoki, czarnowłosy mężczyzna. Przystanęli na chwilę przed drzwiami, dyskutując o czymś zawzięcie. Benita odniosła wrażenie, że mężczyzna próbuje przekonać do czegoś swą towarzyszkę, ona jednak ze śmiechem potrząsnęła głową w geście odmowy. Potem skręciła w bok, poza zasięg kamery, a on podążył za nią.
– Kim jesteś? – zastanawiała się głośno. Mężczyzna z nagrania ją intrygował. Owszem, był bardzo przystojny, ale nie w typie zadowolonego z siebie gwiazdora filmowego, co zawsze wywoływało u niej niechęć. On wyglądał inaczej. Coś w jego oczach i wyrazie twarzy mówiło, że życie nie zawsze było dla niego łaskawe i że pomimo nienagannej prezencji i niewątpliwego bogactwa wcale nie jest szczęśliwy.
– Co oglądasz?
Dźwięk głosu dobiegającego od strony drzwi tak ją zaskoczył, że aż się wzdrygnęła. Zbyt była zaaferowana osobą nieznajomego, by zauważyć, że ktoś wszedł do pokoju.
– Czego straszysz ludzi? – fuknęła bez złości. Lubiła Ryśka Formana, pracującego w policji prawie tak długo, jak ona żyła na tym świecie. W przeciwieństwie do wielu starszych policjantów nigdy nie dał jej odczuć, że uważa ją za gorszą z racji tego, że jest kobietą, nie przeszkadzał mu również jej wyższy stopień, uzyskany mimo mniejszego doświadczenia w pracy.
– Słyszałem, że trafił ci się trup. Domowa awantura czy porachunki meneli? – spytał, podchodząc bliżej. Zauważyła, że przód koszuli ma upstrzony różowymi kropkami. Forman uwielbiał jogurt truskawkowy, niestety rzadko kiedy udawało mu się otworzyć pojemnik tak, by się przy tym nie upaprać. Wymyślił nawet teorię, iż jogurty robią to w samoobronie.
– Niestety ani jedno, ani drugie – odpowiedziała smętnie, odrywając wzrok od różowych plam. – Wygląda to bardziej na atak jakiegoś nawiedzonego świra. Kobieta wyszła z lokalu z mężczyzną, a teraz nie żyje. Mam faceta na nagraniu z kamery i został tylko drobny detal – trzeba go zidentyfikować. Tylko jak…?
– Jak wiesz, pracuję tu już bardzo długo – zauważył, przegarniając dłonią mocno przerzedzone, siwe włosy. – W związku z tym poznałem wielu ludzi i to nie tylko tych z marginesu. Może miałem już kiedyś do czynienia z tym twoim gościem? Mogę rzucić okiem?
– Rzucaj nawet pięcioma oczami, bylebyś go rozpoznał!
Przekręciła monitor, by mógł widzieć ekran i cofnęła nagranie do momentu wyjścia pary z pubu. Śledził w skupieniu przesuwające się obrazy, wreszcie wyprostował zgarbione plecy. Na niemłodej już i zazwyczaj poważnej twarzy zauważyła pełen satysfakcji uśmiech.
– Możesz wyłączyć nagranie. Znam tego faceta, ale wątpię, byś w jego osobie znalazła zabójcę, on nigdy nie był kojarzony z mokrą robotą.
– A kto to jest? – spytała zaciekawiona. – Ktoś ważny?
– W pewnym sensie tak. To Aleksander Podżorski, pseudonim Gojny, szef domniemanej grupy przestępczej.
– Mówisz poważnie? – Benita nie wierzyła własnym uszom. Mężczyzna absolutnie nie kojarzył jej się z przestępcą.
– Jak najpoważniej. Podżorski mieszka i działa w Wiśle, a jego firma wytwarza takie małe elektroniczne dupstwa do maszyn precyzyjnych. Zajmują się też ochroną. Od lat był podejrzewany o różne przekręty podatkowe, wymuszenia, haracze, chodziły też słuchy, że zajmuje się egzekucją długów. Zatrudnia bardzo ciekawych ludzi… połowę z nich stanowią kryminaliści, a druga połowa to byli żołnierze.
– Czyli to zwyczajny gangster?
Forman milczał przez chwilę, jakby zastanawiając się nad dalszymi słowami, zanim ponownie zabrał głos.
– Nikt dokładnie nie wie, jak jest naprawdę, bo to cholerny spryciarz. W jego firmie przeprowadzono więcej kontroli, niż u mnie odbyło się wizyt teściowej, a wierz mi, pobić rekord mamusi wcale nie jest łatwo! Trzepała go skarbówka, UKS, ZUS, PIP, nawet ci z CBŚ-u wzięli go na tapetę, i nic! Nigdy niczego nie znaleźli, chociaż byli przekonani, że robi przewałki z VAT-em i dochodówką, a połowa jego ludzi pracuje na czarno. My również próbowaliśmy. Dotarliśmy nawet do osób, które potwierdzały nasze podejrzenia o wymuszeniach i egzekucji, lecz zawsze po jakimś czasie ludzie ci zmieniali zdanie lub tracili pamięć.
– W takim razie facet musi być nieprzeciętnie inteligentny!
– Taki właśnie jest – potwierdził Forman. – W dodatku ma honor i sumienie, potrafi współczuć innym, przez co większość przesłuchiwanych przez nas osób nie paliła się do rozmowy. Zbyt wielu ludziom pomógł w trudnych sytuacjach, by chcieli go obciążać.
– Czy ty go aby nie podziwiasz?
– A żebyś wiedziała! I nie ja jeden. Znasz Konrada Procnera, prawda?
– Oczywiście, że znam. Przyszłam do was ponad rok przed jego odejściem i nawet z nim pracowałam. Co Procner ma wspólnego z tym Podżorskim?
Teraz była naprawdę zaintrygowana. Ostatnie, co mogłoby jej przyjść do głowy, to powiązania pomiędzy gangsterem i słynącym z wyjątkowo surowych zasad policjantem.
– Znają się od dzieciństwa – wyjaśnił Rysiek. – Konrad go nienawidził z jakichś osobistych powodów, ale mimo to zawsze twierdził, że wszelkie próby udupienia Gojnego to tylko strata czasu, bo facet jest za mądry, żeby można mu było coś udowodnić. Potem nastąpiła zmiana w ich wzajemnych stosunkach. Zaczęli się nawet spotykać na gruncie prywatnym i Konrad powiedział, że Podżorski nieodwołalnie zrezygnował z lewych interesów. Nie bardzo potrafiliśmy w to uwierzyć. Zaczęliśmy sprawdzać i okazało się, że faktycznie tak jest, ALDA to teraz całkowicie uczciwie działająca firma.
– Dziwna nazwa – mruknęła.
– Tak jak wiele innych. Z drugiej strony może nie aż tak dziwna, Podżorski ma syna imieniem Damian, możliwe więc, że połączył jego imię z własnym. To akurat jest najmniej istotne. Ważniejszy powinien być dla ciebie fakt, że nigdy nie wiązano Gojnego z poważnymi aktami przemocy.
– A wymuszenia