Jeszcze będzie przepięknie. Agnieszka Olejnik

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jeszcze będzie przepięknie - Agnieszka Olejnik страница 8

Jeszcze będzie przepięknie - Agnieszka Olejnik Dworek w Miłosnej

Скачать книгу

Boże, on też się bał, że zacznie się rozmowa o rozwodzie lub chęci powrotu do Igora, uświadomiła sobie Ada. Teraz już nie chciała, aby Monika przeszła na takie tematy; dotarło do niej, jakie to byłoby niezręczne. Nasze sprawy musimy załatwić między nami trojgiem, uznała. Napięcie zelżało, teraz słuchała już spokojnie.

      – I tak sobie myślałam – podjęła Monika – co zrobić z tym spadkiem po cioci. Jak go wykorzystać, żeby było mądrze, pożytecznie, ale też przyjemnie. Ciocia sama tak mówiła – dodała tonem usprawiedliwienia – że trzeba lubić życie. Że to ważne, aby być szczęśliwym.

      – Oczywiście, że ważne – potwierdziła skwapliwie Ada. – Ale powiedz nam wreszcie, jaki masz plan.

      – Nie myślcie, że to dotyczy tylko mnie. Mówię o nas wszystkich. Wymyśliłam… pensjonat!

      Zapadła cisza. Ada nie mogła zebrać myśli. Pensjonat? Tutaj? Goście, obcy ludzie, turyści? Tylko po co? Czyż nie jest dobrze tak, jak jest?

      – Tu już był hotel – odezwał się pan Antoni.

      Z jego tonu Ada wywnioskowała, że podchodził do pomysłu Moniki z podobnym „entuzjazmem” co ona.

      – No właśnie, więc tym bardziej wiemy, że dworek jest przystosowany do takiej funkcji. Ale ja nie mam na myśli takiego prawdziwego hotelu. Raczej… Nie mam pomysłu na nazwę, ale spróbuję to opisać. – Monika była coraz bardziej podekscytowana. – Przyjeżdżaliby do nas ludzie pragnący odpoczynku. Oferowalibyśmy wspaniałą domową kuchnię, można by nawet pomyśleć o specjalnych dietach… – Spojrzała na męża, który otworzył usta, ale nic nie powiedział, jakby zabrakło mu słów. – Igor, przecież wiem doskonale, że dałbyś radę. Ada się zna na tej diecie… Podpowiedziałaby ci, co i jak. Pan Antoni zająłby się uprawą ekologicznych warzyw i owoców. Oczywiście zatrudniłoby się kogoś do pomocy, ale pan by tym zarządzał, bo przecież jedynie pan się zna na ogrodnictwie.

      Starszy pan kiwnął głową. Jego mina wyrażała teraz coś w rodzaju uprzejmego zainteresowania.

      – Do tego byłyby zabiegi… I to jest ta część, w którą trzeba by sporo zainwestować, ale przecież mam pieniądze, można też sprzedać nasze mieszkanie… w Gdyni. – Monika zająknęła się, ale tylko na chwilę. – Ja jestem masażystką, mogłabym też robić zabiegi kosmetyczne, przecież przez kilka lat się tym zajmowałam… Manikiur, pedikiur… Kobiety wyjeżdżałyby od nas zrelaksowane, wypoczęte… Takie kompleksowe podejście do zdrowia i urody… A można by też zatrudnić kogoś od treningów, na przykład z tymi twoimi kijkami – tu Monika zwróciła się do Ady. – Na pewno są jacyś instruktorzy albo wuefiści z uprawnieniami. Można kupić rowery, nasi goście jeździliby na wycieczki po okolicy… Widziałam, że za parkiem są szlaki rowerowe…

      Mówiła coraz bardziej gorączkowo, chaotycznie, urywanymi zdaniami, ale nie dało się zaprzeczyć, że było w tym mnóstwo zapału i wiary w to, że się uda. Ada zastanowiła się nad propozycją kuzynki. Owszem, pomysł wydawał się interesujący, ale ona wciąż nie widziała większego sensu w takich zmianach. Podobało jej się życie w Miłosnej, ta cisza, odosobnienie, które tu znalazła. W Poznaniu nie mogła nawet pomarzyć o takim spokoju. Po otwarciu okna zamiast świeżego powietrza wdychała spaliny, a zamiast świergotu ptaków słyszała dzwonienie tramwaju.

      – Jedno jest pewne – nieoczekiwanie odezwał się Dawid. – Że dla pieniędzy jest lepiej, gdy są w ruchu, niż kiedy leżą. Ja się tak nawet kiedyś zastanawiałem, co wy zrobicie ze spadkiem.

      – Już ci mówiłam, że nie chcę wydawać tych pieniędzy – odparła twardo Ada. – Pójdziesz na studia, będziesz chciał zacząć dorosłe życie, kupić mieszkanie albo zbudować dom. Sam mi kiedyś powiedziałeś, że może za granicą…

      – Tak, mamo, ale pieniądze, które po prostu leżą w banku, tracą na wartości!

      – A niby skąd ty się tak dobrze znasz na finansach?

      – Mamy w szkole podstawy przedsiębiorczości – naburmuszył się Dawid, który nie lubił być traktowany protekcjonalnie. – Poza tym to chyba ogólnie dostępna wiedza. Każdy wie, że nie warto odkładać do skarpety.

      – Do skarpety nie – wtrącił się pan Antoni. – Ale mama mówi o koncie w banku. Oprocentowanym.

      – Nie kłóćcie się, błagam! – Głos Moniki stał się jakby płaczliwy. – Ja tak sobie nawet myślałam, że ty możesz nie chcieć w to inwestować! – Zwróciła się teraz do Ady. – Ale mnie nie chodzi o twoje pieniądze. Raczej o zgodę na to, abym ja spróbowała. Ten dworek, park… to przecież nasze wspólne. Zdaję sobie sprawę, że ty, mając pracę, którą lubisz, nie czujesz potrzeby, by cokolwiek zmieniać. Ale ja nie mam nic. To znaczy… mam rodzinę, ale nic poza tym. Chciałabym być do czegoś potrzebna. Przydatna. Człowiek bez pracy staje się jak… – urwała.

      – Jak chwast – podpowiedział jej pan Antoni. – Ja od śmierci panienki Bogny czasami czuję się tak samo, pani Moniko.

      – Ależ panie Antoni!

      – Co też pan opowiada…

      Całe towarzystwo – poza Radkiem, który wykorzystał moment zamieszania, by zawinąć w chusteczkę kawałki kiełbasy i schować zawiniątko do kieszeni – zajęło się przekonywaniem starszego pana, że jest potrzebny, pomocny, doceniany i że bez niego nie daliby sobie rady w dworku. Wreszcie stanęło na tym, że wszyscy prześpią się z pomysłem Moniki i wrócą do tematu nazajutrz rano, przy śniadaniu.

      ROZDZIAŁ 8

      Ada prawie nie spała tej nocy. Ilekroć przymknęła powieki, pojawiały się pod nimi niechciane obrazy: Monika w objęciach Igora, Igor i Monika trzymający się za rękę, stojący w oknie dworku, idący z synkiem na spacer… Na taką przyszłość liczy moja kuzynka, uświadomiła sobie Ada. Plany zawodowe to jedno, ale z nimi są przecież związane marzenia dotyczące rodziny. Czy nie byłoby uczciwiej powiedzieć Monice otwarcie, jak wygląda sprawa uczuć między Igorem a Adą, i dopiero wtedy omawiać ewentualne plany rozkręcenia „pensjonatu”? Bo przecież może być tak, że poznawszy prawdę, Monika nie zechce inwestować w niepewną przyszłość. Może uzna, że ważniejsze jest zabezpieczenie finansowe na wypadek, gdyby dalsze życie pod wspólnym dachem okazało się niemożliwe.

      Musimy zebrać się na odwagę, uznała Ada. Choćby nie wiem co, to musi nastąpić jak najszybciej. Nie wolno dłużej zwlekać, to nie w porządku wobec nas wszystkich. Pójdę jutro przed śniadaniem do dworku, usiądziemy we trójkę przy kawie i porozmawiamy szczerze, nawet jeśli to trudne i bolesne. A potem, gdy już wszyscy ochłoniemy, wrócimy do propozycji Moniki. O ile ona sama będzie jeszcze chciała do niej wracać.

      Wstała przed szóstą, bo uznała, że leżenie w ciemności i szarpanie się z myślami jest bez sensu. Otworzyła laptopa i usiłowała skupić się na pracy. Im więcej tekstu poprawię teraz, tym mniej mi zostanie na później, tłumaczyła sobie. Zwłaszcza że tego dnia czekał ją wyjazd z Dawidem na zdjęcie gipsu.

      A jednak nie mogła się skupić. Wreszcie poddała się – uznała, że bylejakość redakcji zemści się potem i trzeba będzie przedzierać się przez tekst

Скачать книгу