Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży. Anna Wieczorkiewicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży - Anna Wieczorkiewicz страница 7

Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży - Anna Wieczorkiewicz HORYZONTY NOWOCZESNOŚCI

Скачать книгу

ze sobą w dość bezładny sposób. Turystyczna wyobraźnia potrafi działać w świecie, gdzie zamazują się granice między rzeczywistością a fikcją. Potrzebuje jednak przedmiotów, chce zakorzeniać się w ich materialnej naturze. „Każdy skrawek kultury materialnej może udostępnić nam resztki autentycznych doznań gdzieś i kiedyś odczuwanych” – pisał MacCannell (MacCannell 2001: 226).

      Serial o przygodach Grega i Maxa można odczytać jako szczególnego rodzaju dokument świadczący o kierunkach, jakie przybiera poszukiwanie autentyczności. W jakiej sferze doświadczeń szukamy dziś autentyczności? Czy istnieje jakiś typ doznań zmysłowych, ważny na tyle, że można go uznać za swojego rodzaju paradygmat w procesach krystalizowania się poczucia tożsamości oraz ustanawiania relacji pomiędzy „ja” a światem? Są to pytania istotne dla ontologii współczesnego życia.

      Baudrillard pisał:

      W Ameryce istnieje ogromny kontrast między rosnącą abstrakcyjnością nuklearnego świata i pierwotną, trzewną, niepowstrzymaną witalnością, pochodzącą nie z zakorzenienia, lecz z wykorzenienia, witalnością metaboliczną, przejawiającą się równie dobrze w seksie i w pracy, w ciałach ludzi i w ruchu ulicznym. (Baudrillard 1998: 14)

      Jedzenie, podróżowanie i słuchanie „opowieści z życia” to sposoby poznawania historii, które udatnie wpisują się w model współczesnego życia. Kultywowanie amerykańskiej tożsamości może dokonywać się w dominium rozrywki i wypoczynku – tak daje się w skrócie ująć jedną ze strategii konstruowania dziedzictwa narodowego. Wakacyjni sybaryci oddają się rozkoszy jedzenia i rozkoszy włóczęgi pozbawionej rutyny, a jednocześnie odbywają pielgrzymkę, w czasie której mogą poczuć się prawdziwymi Amerykanami. Greg i Max, ucztując z farmerami, Amiszami i Indianami, chwytają wątek, który wskazuje im drogę poznania Ameryki w różnych (właściwych jej) aspektach. Bratanie się z tubylcami to dla nich część wakacyjnej rozrywki o karnawałowym charakterze. W czasie wakacji można bawić się w spoglądanie na rzeczywistość z perspektywy Ameryki, a jednocześnie nie wyrzekać się własnej europejskiej tożsamości. Ameryka to dla Europejczyków źródło pewnych (wcale nie marginalnych) znaczeń, wokół których krystalizuje się wiele zjawisk kultury popularnej. Intelektualiści wiedzą, że znaczenia te są ważne, ale ich wiedza w nieunikniony sposób wiąże się z oceną. Europejska tożsamość, wyznaczając punkt widzenia, każe im nieustannie dystansować się w stosunku do oglądanego świata, a oglądając – dokonywać wartościujących ocen. W jakimś sensie Baudrillardowska Ameryka mogłaby być prawdziwa. Jest bowiem siedliskiem konkretu, który w Europie ma charakter konceptualny. Pod pewnymi względami wyprzedza Europę, prefigurując jej przyszłość i uobecniając europejskie abstrakcje, ale jako taka nie zasługuje na szacunek. Jeśli wzbudza zachwyt przybysza, to ma on charakter prześmiewczy.

      To, co dla Baudrillarda jest przyczynkiem do tworzenia refleksji o kulturze współczesnej, dla Grega i Maxa stanowi wyłącznie element turystycznego doświadczenia, osnuwającego się wokół zmysłowych wrażeń. Baudrillard zapamiętuje smak „zimnego alkoholu na pustyni” w tym samym trybie, w którym obraca we wspomnienia pustkę i prędkość. Są to elementy doświadczania pustyni, będącej nieeuropejską przestrzenią, przestrzenią nieznającą tradycji zakorzenienia. Smak Grega i Maxa nie może być relegowany do archiwum pamięci, cały czas obecny w doświadczeniu, potwierdza jego realność, będąc zarazem i formą afirmacji świata. („To jest autentyczne, ponieważ jest smaczne” – mówią po spróbowaniu jednej z tradycyjnie przygotowanych potraw.) Cudownie czują się w Chicago – mieście, w którym mogą posmakować tego, co afrykańskie, azjatyckie, europejskie… Dobrze, jeśli nigeryjska potrawa zostanie zaserwowana przez Nigeryjczyka – wydaje się on poświadczać etniczny charakter tego dania. Kosztując polskich pierogów smakosze zastanawiają się nad kwestią oryginalności. Czy rodowity Polak przybyły do Chicago uznałby to danie za autentycznie polskie? – pytają sprzedawczyni. W odpowiedzi słyszą, że te chicagowskie są nawet lepsze od oryginalnych. Oryginalność i autentyczność dają się ulepszać. Polskość to jedynie etykietka, jaką oznacza się pierogi, a pierogi to jeden z kulinarnych emblematów polskości. Autentyczny jest smak, który czuje się na podniebieniu. „Święto smakoszy” ukazuje utopijny świat, w którym różne kultury mogą proponować sobie wzajemnie to, co w nich najlepsze, wspólnie organizując coś w rodzaju globalnej uczty.

      Turystyczno-kulinarna włóczęga Grega i Maxa, refleksyjna podróż Baudrillarda i koneserskie peregrynacje Eco mówią o pragnieniu autentyczności – za każdym razem zasadzającej się na czym innym.

      Intelektualiści oglądają Amerykę; smakosze jedzą amerykańskie przysmaki. Intelektualiści poddają refleksji amerykańską rzeczywistość, odnosząc ją do wzorców europejskich; smakosze dotykają znaków tej amerykańskości, którą będąc w Europie zna się tylko pośrednio. Intelektualiści opisują amerykański cudaczny sposób widzenia świata; smakosze eksperymentują z amerykańskimi smakami i bawią się w robienie różnych rzeczy tak jak tubylcy. Te dwa rodzaje kontaktu z otoczeniem – oglądanie świata i smakowanie świata – wskazują na różne sposoby poszukiwania prawdy o miejscach, na różne wzorce doświadczania obcej przestrzeni. Intelektualiści (nawet ci postmodernistyczni) chcieliby może wyjść od prawdy bądź autentyczności jako relacji pomiędzy obiektem a odnoszącą się do niego informacją i ująć tę relację w szerszej perspektywie – odnieść do ustalonych kryteriów historycznych, estetycznych i filozoficznych, mających w stosunku do niej charakter zewnętrzny. Smakosze zaczynają od subiektywnie rozumianego doświadczania, a potwierdzenia autentyczności szukają najpierw w sferze własnych doznań i własnej wyobraźni. Wydaje się jednak, że w obu tych sytuacjach, mimo dzielących je różnic, kategoria autentyczności leży w sensotwórczym centrum doświadczenia. Jej właśnie poświęcony zostanie następny rozdział.

      Muszę przy tym zaznaczyć, że z konieczności nie potraktuję tego problemu w sposób całościowy. Nie będę wkraczać w filozoficzne losy tego pojęcia, tak istotnego dla kształtowania się zachodniej podmiotowości (zob. np. Warchala 2006). Moim celem będzie pokazanie, na czym polega specyfika sposobu, w jaki ujmuje się autentyczność w refleksji nad turystyką formułowaną w języku nauk społecznych oraz wpisanie tej refleksji w szerszą perspektywę studiów nad kulturą współczesną. Pojęcie autentyczności wyznacza bowiem jedną z ważniejszych płaszczyzn, na której toczą się dyskusje – i to zarówno wówczas, gdy w grę wchodzi praktyka studiowania konkretnych przypadków, jak i kiedy rozważa się kwestie teoretyczne o wysokim stopniu abstrakcji (Olsen 2002). Ponadto turystyka staje się dla nauk społecznych (zwłaszcza dla antropologii) czymś więcej niż przedmiotem studiów. Działając trochę jak lustro (a może jeszcze częściej jak krzywe zwierciadło), umożliwia autorefleksję, ułatwia szukanie odpowiedzi na pytania o kondycję dziedziny i o zasadność pojęć stosowanych na jej gruncie i zarazem uświadamia ich niedoskonałość i względność (Alneng 2002).

Скачать книгу