Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-Zinn

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn страница 38

Автор:
Серия:
Издательство:
Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn

Скачать книгу

wrażenia płynące z różnych części ciała. Możesz też kierować ku nim oddech, wdychając i wydychając powietrze na wskroś przez miejsce odczuwane najintensywniej w danej pozycji. Chodzi o to, by w każdej pozycji jak najbardziej się odprężyć i swobodnie oddychać, przyglądając się doznaniom.

      7 Jeśli masz problem zdrowotny, śmiało pomiń pozycję, która może go pogłębić. Jeśli cierpisz na dolegliwość związaną z kręgosłupem szyjnym lub plecami, warto skonsultować konkretne pozycje z lekarzem, fizjoterapeutą lub nauczycielem jogi. Nie wolno o tym zapominać. W tym przypadku musisz kierować się własną oceną i wziąć odpowiedzialność za swoje ciało. Wielu uczestników naszych programów mających problemy z kręgosłupem twierdzi, że mogą ćwiczyć przynajmniej niektóre pozycje, wykonują je jednak bardzo ostrożnie, do niczego się nie zmuszając, nie forsując ciała. Chociaż ćwiczenia te są stosunkowo łagodne i mogą działać terapeutycznie, jeśli są praktykowane systematycznie przez pewien okres, to wbrew pozorom są również bardzo wymagające i mogą powodować naciągnięcie mięśni i nawrót poważnych problemów, jeśli nie wykonujemy ich powoli, uważnie i stopniowo.

      8 Nie prowadź rywalizacji z samym sobą, a jeśli już do tego dojdzie, zauważ to i odpuść. Duch jogi to duch samoakceptacji w chwili obecnej. Chodzi o badanie własnych granic z łagodnością, miłością i szacunkiem do własnego ciała. Nie chodzi o przełamywanie ograniczeń ciała, by lepiej wyglądać albo lepiej czuć się w kostiumie kąpielowym następnego lata. Rezultaty ćwiczeń mogą się oczywiście pojawić w przypadku stabilnej praktyki, ale raczej nie w duchu bezwysiłkowości i zaprzyjaźniania się ze swoim ciałem. Co więcej, jeśli mamy skłonność do przełamywania ograniczeń w danej chwili, zamiast rozluźnić się w ich obliczu i złagodzić podejście, możemy odnieść kontuzję. Będzie to oznaczało krok wstecz i może nas zniechęcić do kontynuowania praktyki. W tym ostatnim przypadku możemy obwiniać jogę, zamiast zrozumieć, że to nastawienie na wyczyn stanowi problem. Niektórzy wpadają wtedy w błędne koło – przesadzają, gdy czują się dobrze i mają dużo entuzjazmu, a potem unieruchomieni popadają w zniechęcenie. Jeśli więc mamy takie skłonności, warto zwracać na nie baczną uwagę, nie zapominając, że nadmiar ostrożności nigdy ci nie zaszkodzi.

      9 Z braku miejsca nie pokazaliśmy tego w ilustracjach układów ćwiczeń na rysunkach 6 i 7, ale należy nadmienić, że między poszczególnymi pozycjami powinniśmy odpoczywać. W zależności od tego, które ćwiczenie właśnie skończyliśmy, możemy leżeć na plecach w pozycji trupa albo w innej wygodnej pozycji. Pamiętajmy wtedy o świadomości oddechu w każdej kolejnej chwili; poczujmy, jak brzuch lekko unosi się podczas wdechu, a potem opada przy wydechu. Jeśli leżymy na podłodze, poczujmy, jak mięśnie rozluźniają się, gdy coraz głębiej i głębiej zanurzamy się z każdym wydechem w matę. Płyńmy na falach oddechu w stanie pełnej świadomości, roztapiając się w podłogę. Możemy praktykować w podobny sposób, gdy przyjmujemy pozycje stojące pokazane na rysunku 7, czując kontakt stóp z podłożem i pozwalając barkom opadać za każdym razem, gdy robisz wydech. W obu wypadkach gdy nasze mięśnie się rozluźniają, zauważmy i puśćmy wszelkie pojawiające się myśli i kontynuujmy obserwację fal przepływającego przez ciebie oddechu.

      10 W ćwiczeniu jogi pomogą nam dwie warte przyswojenia ogólne zasady. Pierwsza mówi, że gdy wykonujemy ruch obejmujący skurcz brzucha i przodu ciała, robimy wydech, i robimy wdech, gdy wykonujemy ruch rozszerzający przód ciała, a powodujący skurcz mięśni pleców. Na przykład gdy podnosimy nogę, leżąc na plecach (por. rys. 6, pozycja 14), robimy wydech. Jeśli jednak leżymy na brzuchu i unosimy nogę (por. rys. 6, pozycja 19), robimy wdech. Odnosi się to tylko do chwili zmiany położenia. Gdy noga zatrzymuje się w górze, nadal obserwujemy naturalny przepływ oddechu. Druga zasada polega na tym, by spędzić w każdej pozycji dość czasu, by można się w niej zrelaksować. Chodzi o to, by w każdej pozycji łagodnie „osiąść”, utrzymując jej pełną świadomość, jeśli nawet z początku będzie to tylko kilka oddechów, a pominąć te pozycje, na które ciało nie jest gotowe. Jeśli zauważymy, że się zmagamy, że walczymy, postarajmy się po prostu spoczywać z pełną świadomością w oddechu. Na początku możemy się przyłapać na tym, że w danej pozycji spinamy ciało w wielu miejscach. Po pewnym czasie ciało w pewien sposób to uchwyci, zacznie się rozluźniać i będziemy się albo głębiej „zanurzać” w tę pozycję, albo odnajdziemy w niej więcej przestrzeni. Postarajmy się, by z każdym wdechem przestrzeń danej pozycji odrobinę rosła we wszystkich kierunkach. Z każdym zaś wydechem osiadajmy w niej nieco głębiej, pozwalając na to, by ciążenie pomagało nam poczuć ograniczenia w danej chwili. Starajmy się nie używać mięśni, które nie są potrzebne do utrzymania postawy. Na przykład rozluźniajmy twarz, jeśli zauważymy, że jest napięta.

      11 Testujmy delikatnie swoje granice, obserwując, co ciało może wykonać, a czemu nie podoła i mówi: dość! Nigdy nie przekraczajmy granicy, którą jest ból. Pewien dyskomfort jest nieunikniony, gdy delikatnie, ostrożnie posuwamy się coraz dalej, ale wciąż szanujemy swoje ograniczenia. Musimy się nauczyć, jak w zdrowy sposób, powoli i uważnie rozciągać ciało, aby je rozwijać, a nie mu zaszkodzić. Rzecz w tym, aby z miłością i uważnością badać swoje ciało, aby zadomowić się w nim i poznać jego możliwości.

      12 I znowu, podobnie jak w przypadku skanowania ciała, najważniejsze to rozłożyć matę i rozpocząć praktykę. Które pozycje i jak długo ćwiczymy nie jest tak ważne jak to, że w ogóle znajdujemy na to czas, najlepiej codziennie.

      7

      Prostym sposobem na pielęgnowanie świadomości w codziennym życiu jest praktyka uważnego chodzenia czy, ujmując to bardziej formalnie, medytacja w ruchu. Polega ona na uważnej obserwacji doznań związanych z chodzeniem. Oznacza po prostu chodzenie i świadomość, że to właśnie robimy. Jednak nie trzeba w tym celu wpatrywać się we własne stopy!

      Po pewnym czasie praktykowania z pewnością zauważycie, że nic nie jest tak proste, jak się wydaje. Dotyczy to również medytacji w ruchu. Przede wszystkim chodząc, niesiemy ze sobą własny umysł, więc w pewnej mierze jesteśmy pochłonięci swoimi myślami. Naprawdę rzadko zdarza się, że po prostu chodzimy, nawet jeśli „tylko idziemy się przejść”.

      Zwykle przyświeca nam jakiś cel. Choćby taki, że musimy przemieścić się z jednego miejsca w inne i najłatwiej dotrzemy tam na piechotę. Umysł jest więc pochłonięty myśleniem o miejscu docelowym i o tym, co będziemy robić, gdy już dotrzemy na miejsce, można zatem powiedzieć, że zmusza ciało, by wykonało dla niego usługę spedycyjną. Ciało często służy umysłowi za szofera i chętnie (albo z ociąganiem) spełnia jego życzenia. Jeśli umysł się spieszy, ciało gna, by zdążyć na czas. Jeśli uwagę umysłu przyciąga coś interesującego, głowa odwraca się, a wraz z nią ciało. Kiedy gdzieś idziemy, przez nasz umysł wodospad myśli przepływa tak samo jak podczas siedzenia w bezruchu i obserwowania oddechu. Z reguły wszystko dzieje

Скачать книгу