Star Force. Tom 9. Martwe Słońce. B.V. Larson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Star Force. Tom 9. Martwe Słońce - B.V. Larson страница 12

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Star Force. Tom 9. Martwe Słońce - B.V. Larson

Скачать книгу

dobrych relacji.

      – Może poproś Kwona o raport – zasugerowała.

      Skinąłem głową.

      – Planowałem go zabrać. Dość długo już siedzi na Heliosie.

      Kilka miesięcy temu Kwon błagał mnie o misję polową. Miał zdecydowanie dość Ziemi. Wysłałem go tutaj, aby zobaczyć, czy uda mu się namówić Robale do ściślejszej współpracy. Jasmine podkreślała, że Kwon nie jest dyplomatą, ale odparłem, że Robale są półdzikie i pewnie spodoba im się jego rodzaj dyplomacji.

      W głębi serca jednak od początku się martwiłem, również teraz. Gdy tylko wkroczyliśmy do układu Heliosa, Robale wywołały nas. Jak mógłbym nie myśleć o Kwonie i jego staraniach?

      Nie powiedziałem tego jednak Jasmine ani Marvinowi. Lepiej najpierw poznać sytuację, a dopiero potem myśleć, jak sobie z nią radzić.

      – Marvin? – odezwałem się przez komunikator, jednocześnie próbując zdjąć hełm, którego inteligentne zapięcie nie chciało się zwolnić. – Daj mi raport. Co na razie mówią?

      – Niewiele, pułkowniku. Wysłali serię piktogramów oznaczających, że mamy spotkać się jak w wojownicy w honorowym polu. Następnie wystrzelili trzy okręty, które teraz zbliżają się do nas.

      Zaniepokoiłem się.

      – Trzy okręty? Honorowym polu? Masz jakieś możliwe interpretacje tych piktogramów?

      – Właśnie je zinterpretowałem, pułkowniku.

      Przewróciłem oczami.

      – Potrzebuję analizy, Marvin. Czy są zadowoleni, wkurzeni, czy mówią o honorze z grzeczności?

      – Wydaje mi się, że to połączenie tych trzech rzeczy. Bycie w gniewie sprawia, że Robale są zadowolone i ciągle przejmują się honorem. Bez wiedzy o ostatnich wydarzeniach w tym układzie nie możemy być pewni, które z tych elementów przedstawiają główne znaczenie.

      – Dlaczego nie?

      – Ten sam zestaw symboli może oznaczać zarówno pojedynek na śmierć i życie, jak i spotkanie towarzyszy. Te koncepcje są u Robali zbyt połączone, by je rozgraniczać.

      Jasmine i ja dotarliśmy na mostek, gdzie Marvin pochylony był nad ekranem dowodzenia. Nad nim unosił się holotank w najnowocześniejszej wersji. Był sferyczny i obracał się wraz z okrętem, dając nam ogląd otaczającej nas przestrzeni w czasie rzeczywistym. Nie był już zamontowany na suficie przy pomocy stalowego pręta, jak kiedyś, ale poruszany płytami grawitacyjnymi i wbudowany w stół dowodzenia. Poczyniliśmy spore postępy, jeśli chodziło o rozwój tej technologii.

      – Innymi słowy – powiedziałem do Marvina, gdy Jasmine i ja dołączyliśmy do niego przy stole – nie masz pojęcia, co mówią Robale ani jakie mają intencje?

      – To mniej więcej prawda.

      – To nie do przyjęcia. Jesteś naszym najlepszym tłumaczem. Polegam na tobie, jeśli chodzi o dokładną komunikację.

      – Jestem świadom swojej niezbędności.

      Spojrzałem na niego z ukosa.

      – Przyjmijmy hipotezę – odezwałem się, gdy nieco ochłonąłem – że wysłali tylko te trzy okręty. To wskazuje na to, że nie atakują.

      – To rozsądne, choć niedokładne założenie.

      – Dlaczego niedokładne? – warknąłem.

      – Proszę spojrzeć na symbole przed nami. – Wskazał macką ekran.

      Spojrzałem w dół. Moi ludzie przyglądali się trzem kontaktom, oznaczonym na kolor bursztynowy, co znaczyło, że nasze mózgi nanitowe wciąż nie wiedziały, jak je sklasyfikować. Obok nich wyświetlała się seria symboli, ich ostatnia transmisja. Obraz dwóch Robali wojowników obok siebie, co mogło znaczyć honor lub braterstwo broni. Zaraz obok znajdował się piktogram równiny, nad którą unosi się słońce. Następnie zaś symbol, którego nie znałem.

      – Co to znaczy? Wygląda jak X.

      – Skrzyżowane włócznie – odparł Marvin. – Symbol wskazuje na pojedynek lub drobny konflikt zbrojny. Ale może oznaczać też wymianę uzbrojenia.

      Zmarszczyłem brwi.

      – Muszę przyznać, że nie widzę tu jasnego znaczenia.

      – Ja też nie, pułkowniku. Albo raczej widzę kilka możliwych interpretacji.

      Jasmine dotknęła symboli, obracając je ku sobie na ekranie.

      – Nie myślisz, że wyzywają nas na jakiś pojedynek, co?

      – Hm… może – przyznałem.

      – To istotnie jedna z możliwości – dodał Marvin.

      – Cholera – jęknąłem.

      – Co się stało, sir? – spytał robot.

      – Straciłem dobry humor.

      – Jaki humor?

      – Poczucie radości i odprężenia, które czułem jeszcze zaledwie kilka minut temu. Przypomniałem sobie, jakie jest naprawdę zajmowanie się zwariowanymi kosmitami na rubieżach. Dlaczego z tak wielu miejsc pamiętamy tylko dobre rzeczy?

      – To ciekawe pytanie, pułkowniku Riggs. – Marvin rozpromienił się. – Zgodnie z badaniami, które przeprowadzałem na wzorcach neurologicznych ludzi, uważam, że ludzki umysł jest zbudowany tak, by działać w ten właśnie sposób. Mózg ssaka, a szczególnie zakręt obręczy, ma wiele niezwykłych właściwości, niezaobserwowanych u…

      – Marvin – przerwałem mu – to było pytanie retoryczne.

      – Ach, rozumiem, sir.

      W końcu się zamknął i wszyscy przypatrywaliśmy się, jak okręty Robali wciąż się zbliżają.

      – Nie powinniśmy przygotować się na najgorsze, pułkowniku? – spytała Jasmine.

      – Na przykład?

      – Możemy otworzyć wyrzutnie rakiet i przygotować głowice. Namierzyć cele.

      – Czy lecą z aktywnymi systemami uzbrojenia?

      – Nic nie wykrywam, sir. Ale nie powinniśmy pozwolić potencjalnemu wrogowi tak się zbliżyć. Nie znamy za dobrze ich broni.

      – Pokaż stożek ognia na podstawie tego, co wiemy – rozkazałem.

      Zrobiła to i zaniepokoiłem się. Byliśmy w zasięgu ich dział.

      – Pokaż trajektorię. Zwalniają?

      – Nieznacznie.

Скачать книгу