Ciała zdruzgotane, ciała oporne. Отсутствует
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ciała zdruzgotane, ciała oporne - Отсутствует страница 17
Zamknięte oczy wydawały się dobre, jakby – kiedy tak leżała bez świadomości – spoczywał w niej odwieczny anioł. Gdyby tak cała ludzkość leżała we śnie, to po jej obliczu nie sposób byłoby poznać jej prawdziwego charakteru i można byłoby się oszukać (160).
Rewolucja pogrąża się we śnie, my zaś możemy co najwyżej bawić się złudną myślą, że za zasłoną powiek skrywa się wielki rezerwuar afektywnej energii.
Niniejszy tekst powstał w ramach projektu sfinansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych na podstawie decyzji numer DEC-2011/03/B/HS2/05729.
JAKUB MOMRO
Afektywne techniki życia
W każdej chwili wydaje się, że nadano nam jakąś formę, wpojono jakąś treść, a tymczasem już wzbierają wewnętrzne siły i burzą to, co zdawało się definitywne ustalone, powodują wstrząs i rozdźwięk.
Ludzie jako gatunek znajdują się wprawdzie od tysiącleci u kresu swego rozwoju, ale ludzkość jako gatunek stoi u jego progu.
Dzisiaj chodzi o to, by uwidocznić podmiot, winnego, to potworne i nędzne zwierzę, którym możemy się w każdej chwili stać.
W jednym ze swoich wykładów w Collège de France Michel Foucault użył sformułowania „rytualna manifestacja prawdy”37, pokazując tym samym, do jakiego stopnia w nowoczesności relacja władzy i prawdy do życia, ale też życie jako takie stały się problematyczne:
Nie idzie więc o to, by ustalić ścisłą prawdę, przeciwstawioną fałszowi, który zostałby odrzucony, wyeliminowany. Rzecz zasadniczo w tym, aby prawdzie samej dać wyłonić się na tle tego, co nieznane, ukryte, niewidzialne i nieprzewidywalne. Nie chodzi zatem o organizację poznania, utylitarnego systemu wiedzy koniecznej i wystarczającej do sprawowania rządów, lecz o rytuał manifestacji prawdy, rytuał pozostający ze sprawowaniem władzy w pewnych relacjach, których bez wątpienia nie da się zredukować do czystej i prostej użyteczności, nawet jeśli pojawia się tu element rachunku38.
Spora część filozofii późnej nowoczesności odzwyczaiła nas od myślenia o życiu w kategoriach aktywistycznych. Nietzscheańska linia filozofowania, która nauczała afirmacji życia i jego przejawów (amor fati), choć stale obecna we współczesnych dyskursach, została jednak podana w wątpliwość. Życie przestało być niewinne, a wysiłki zmierzające do jego odzyskania stały się podejrzane. Dlatego refleksja nad afektami stanowi dobrą podstawę do tego, aby przemyśleć życie na nowo, w innych kontekstach (filozoficznych, literackich, artystycznych czy politycznych), przy użyciu odmiennych języków teoretycznych.
Pojęcie życia zostało więc wpisane w dyskurs negatywności, z którego wytrącają się resztkowe określenia podmiotów. Być może tutaj właśnie tkwi poznawcza pomyłka. Być może należy na nowo zająć się życiem w jego rozmaitych konfiguracjach i relacjach, w jakie wchodzi z innymi bytami, a nie doświadczeniem świadomości, subiektywności i jego odwrotnością, czyli językami, które mówią o nieświadomym i traumie. Życie nowoczesne nie jest po prostu epistemologicznym obiektem czy pojęciem, lecz pewnego rodzaju konkretem, który zmusza do wynalezienia języka, przecinającego na wskroś podział na podmiot i przedmiot. Jak piszą Gilles Deleuze i Feliks Guattari: „Podmiot i przedmiot nie pozwalają dobrze przybliżyć myślenia. Myślenie nie jest ani nicią rozpiętą między podmiotem a przedmiotem, ani obracaniem się jednego wokół drugiego”39. To właśnie w tym miejscu „pomiędzy” rodzi się afekt, dzięki któremu istnienie nie tyle zyskuje artykulację i indywidualność, ile staje się heterogenicznym elementem kierowanym przez, jak głosi tytuł książki Deleuze’a o Francisie Baconie, „logikę wrażenia”40. Afekty, jak dowodzą francuscy filozofowie, to byty, które znaczą dzięki własnej strukturze i które uobecniają się „same z siebie”, a zarazem dochodzą do głosu przez zdolność do tworzenia połączeń między sensualnymi doznaniami, z pozoru niezbornymi i bezimiennymi.
Nieustannie deformowana przez afekty rzeczywistość pokazuje, że nie ma jednej formy życia, lecz że istnieją jedynie pewne sposoby odnoszenia się doświadczenia, że życie samo plastycznie się kształtuje, ulega metamorfozom i zmienia się jego, by tak rzec, morfologia, a więc wielokształtna zmysłowość. W tym dialektycznym skrzyżowaniu życia i jego odkształcenia zawiera się, jak dowodzi Catherine Malabou, „związek wymiany między tym, co plastyczne i tym, co graficzne, obrazem i znakiem, ciałem i inskrypcją”41. Ujawnia to logikę samego afektu, który nie oddziałuje bezpośrednio, lecz raczej staje się elementem wcinającym się w dychotomie: istotę rzeczy i jej obraz, substancję i fantazmat, doznanie i ideę tego doznania. „W rzeczywistości – zauważa Malabou – schematy myśli, które nie są ani widzialne, ani niewidzialne, stają się faktycznie wyobrażone, fantastyczne w obrazie naszych metamorfoz i przekształceń”42. Afekt jest więc schematyzacją świata o tyle, o ile może odsłonić odwrotną swoją stronę idealizacji, czyli pozwala uchwycić ów świat w zmienności i różnych intensywnościach43. W tym napięciu między „cielesnością” a pojęciem czy ideą rodzi się doświadczenie życia.
Jak zatem rozumieć tę złożoną relację między wrażeniem, afektem, językiem i życiem? Wrażenie jest pewnego rodzaju siłą, oddziałującą na obiekt, który ulega plastycznej zmianie44. Wspomniany Deleuze dobitnie wskazuje, że wrażenie, będące z istoty swojej chwilowe, pozostaje siłą wpływającą na materię w tym sensie, że tworzy pole możliwości zaistnienia afektu. Doskonałym przykładem jest tutaj krzyk malowany przez Bacona. Na jego obrazach nie widzimy figuratywnych przedstawień krzyku, lecz mamy do czynienia z jego aktualizacją i „trwaniem w sobie”. Bacon malujący krzyk uruchamia niewidzialną sensoryczną siłę, która kształtując materię (farbę, płótno), wytwarza ruch w obrębie widzialności (pozwala stworzyć figurę i kontur) – krzyk, sam będąc ruchem w obrębie malarskiej materii, oddziałuje intensywnie na odbiorcę45. Tak właśnie rodzi się afekt, który wykracza poza momentalne wrażenie i staje się autonomicznym bytem, niezależnym od podmiotu i jego intencjonalnego działania. Mówiąc inaczej: siła stanowi źródło dla afektu, który przez nią ożywiany przeobraża samo życie. „Afekty są nieludzkim stawaniem się człowieka”46, mówią Deleuze z Guattarim. Gdzie więc sytuuje się język w tej konstelacji wrażeń i afektów? Można powiedzieć, że ustanawia on autonomiczną sferę ekspresji, dzięki której możliwe jest uchwycenie afektu poza reprezentacją, w miejscach jej strukturalnej niespójności. Deleuze sugeruje w tym kontekście rozwiązanie, które dobrze wyjaśnia, dlaczego w doświadczeniu afektywnym nie sposób doszukać się prostego odniesienia do rzeczywistości.
37
M. Foucault,
38
Tamże, s. 26.
39
G. Deleuze, F. Guattari,
40
Por. G. Deleuze,
41
C. Malabou,
42
Tamże, s. 66.
43
Por. B. de Spinoza,
44
Por. G. Deleuze,
45
G. Deleuze,
46
G. Deleuze, F. Guattari,