Przeciw interpretacji i inne eseje. Susan Sontag

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przeciw interpretacji i inne eseje - Susan Sontag страница 16

Автор:
Серия:
Издательство:
Przeciw interpretacji i inne eseje - Susan  Sontag

Скачать книгу

Gide’a, Jouhandeau i Geneta, wielkich pisarzy francuskich szczególnie zajmowało obiektywne przedstawianie intymnych odczuć, zwłaszcza tych związanych z seksualnością i pragnieniami. W imię szczerości, zarówno w formach autobiograficznych, jak i fikcji literackiej (jak u Constanta, Laclosa, Prousta), pisarze francuscy chłodno analizują erotyczne manie i dywagują o technikach osiągania emocjonalnego dystansu. Właśnie to odwieczne zaabsorbowanie szczerością – poza emocjonalną ekspresją – przydaje większości dzieł francuskiego romantyzmu pewnej surowości, a nawet nadaje im nieco klasycystyczny charakter. Niemniej postrzeganie książki Leirisa tylko w ten sposób nie oddawałoby jej sprawiedliwości – Wiek męski jest bardziej niezwykły, ostrzejszy, niż sugerowałoby takie pochodzenie. To, do czego przyznaje się Leiris, jest bardziej obsceniczne i obrzydliwe niż wszelkie zawarte w wielkich francuskich autobiografiach wyznania dotyczące kazirodczych uczuć, sadyzmu, homoseksualności, masochizmu i wulgarnego promiskuityzmu. Bulwersuje jednak nie to, co Leiris zrobił – działanie nie jest jego mocną stroną, a jego wady są typowe dla charakteru przeraźliwie chłodnego zmysłowo – częściej wiążą się ze zgniłymi porażkami i ograniczeniami niż z popełnianiem drastycznych czynów. Chodzi raczej o to, że jego postawy nie łagodzi choćby odrobina szacunku do samego siebie, co jest wręcz obsceniczne. Wszystkie inne autobiograficzne dzieła literatury francuskiej wyrastają z miłości własnej i ewidentnie mają na celu obronę i usprawiedliwienie „ja”. Leiris brzydzi się sobą i nie może się ani bronić, ani usprawiedliwiać. Wiek męski to ćwiczenie z bezwstydu – ciąg samoobnażeń tchórzliwego, chorowitego, okaleczonego „ja”. Leiris nie przypadkiem w toku opowieści ujawnia to, co co w nim samym jest obrzydliwe. To, co obrzydliwe, jest tematem jego książki.

      Można by spytać: a kogo to obchodzi? Wiek męski niewątpliwie ma pewną wartość jako raport kliniczny; dla zawodowego badacza umysłowych aberracji jest kopalnią wiedzy. Ale książka ta nie byłaby warta uwagi, gdyby nie miała wartości literackiej. A ja uważam, że ją ma – chociaż, jak wiele współczesnych dzieł literackich, dochodzi do głosu jako antyliteratura. (W zasadzie sporo współczesnych ruchów w sztuce przedstawia się jako antysztuka). Paradoksalnie, to właśnie ta niechęć do idei literatury czyni z Wieku męskiego – książki bardzo uważnie (choć nie pięknie) napisanej i subtelnie poprowadzonej – interesującą literaturę. Wkładem Leirisa do niej jest także milczące odrzucenie w Wieku męskim racjonalistycznego projektu samozrozumienia.

      Pytanie, na które odpowiada Leiris w Wieku męskim, nie jest intelektualne. Jest to pytanie, które my nazwalibyśmy psychologicznym, a Francuzi moralnym. Leiris nie próbuje zrozumieć samego siebie. Nie napisał Wieku męskiego ani po to, by mu wybaczono, ani po to, by go kochano. Pisze, by oburzać, a tym samym otrzymać od czytelników dar silnych emocji, których potrzebuje, by siebie samego obronić przed oburzeniem i wstrętem, jakie spodziewa się w nich wzbudzić. Literatura staje się rodzajem techniki psychologicznej. Jak wyjaśnia Leiris we wstępnym eseju Literatura a tauromachia, nie wystarczy bycie pisarzem, literatem. To nudne i mdłe. Brakuje niebezpieczeństwa. Leiris, pisząc, musi odczuwać to, co podpowiada świadomości torreadora, że może zostać ugodzony. Tylko wtedy warto pisać. Lecz jak pisarz może doznać tego ożywczego poczucia śmiertelnego zagrożenia? Odpowiedź Leirisa brzmi: poprzez samoobnażenie, a nie bronienie się; nie poprzez wytwarzanie dzieł sztuki, obiektywizacje siebie samego, ale przez wystawienie się na linię ognia. Ale my, czytelnicy, widzowie tego krwawego aktu, wiemy, że dokonany właściwie (zważcie, że o korridzie mówi się przede wszystkim jako o akcie estetycznym, ceremoniale), staje się on – mimo wszelkiego wypierania się literatury – literaturą właśnie.

      Pisarzem, który podpisuje się pod podobnym do Leirisowego programem tworzenia literatury nieumyślnie, na drodze samookaleczania i samoobnażania, jest Norman Mailer. Od lat postrzega on pisarstwo w kategoriach krwawego sportu (częściej w postaci boksu niż walki byków) i utrzymuje, że lepszym pisarzem jest ten, kto waży się na więcej, więcej ryzykuje. Dlatego właśnie Mailer coraz częściej siebie samego czyni tematem własnych esejów i quasi-fikcji. Ale między Mailerem a Leirisem istnieją poważne różnice, i to wiele mówiące. U Mailera entuzjazm wobec niebezpieczeństwa przybiera przeważnie postać podstawową – megalomanii i męczącego współzawodnictwa z innymi pisarzami. W pisarstwie Leirisa nie ma natomiast świadomości literackiej sceny, innych pisarzy, innych torreadorów współzawodniczących o najbardziej porywające niebezpieczeństwo. (Wręcz przeciwnie, Leiris, który znał prawie wszystkich, nie tylko pisarzy, ale i malarzy, z ogromnym szacunkiem wyraża się o pracy swoich kolegów). Mailerowi w gruncie rzeczy chodzi bardziej o sukces niż o niebezpieczeństwo; niebezpieczeństwo to tylko środek do osiągnięcia sukcesu. Leirisowi w pisarstwie w ogóle o sukces nie chodzi. W ostatnich esejach i publicznych wystąpieniach Mailer relacjonuje własne samodoskonalenie w byciu męskim narzędziem pisarskim; ustawicznie się szkoli, przygotowuje do wystrzelenia ze swej wyrzutni na wysoką, piękną orbitę; nawet porażki można jeszcze przekuć na sukcesy. Leiris odnotowuje klęski własnej męskości; zupełnie nieznający się na sztuce ciała, ustawicznie szkoli się w tłumieniu siebie; nawet swoje sukcesy postrzega jako porażki. Być może uwidacznia się tutaj zasadniczy rozziew między optymistycznym, populistycznym charakterem większości pisarzy amerykańskich a dramatycznie wyobcowaną postawą najlepszych pisarzy europejskich. Leiris jest pisarzem znacznie bardziej subiektywnym, mniej ideologicznym niż Mailer. Mailer pokazuje nam, jak z osobistego mozołu i słabości rodzi się siła jego publicznego działania, i w proces tej przemiany chce wciągnąć czytelnika. Leiris natomiast nie widzi żadnej ciągłości między swoim publicznym „ja”, jakkolwiek byłoby wybitne, a prywatnymi słabościami. Podczas gdy motywację Mailera do samoobnażania się można ująć jako duchową (o przyziemnej nie wspominając) żądzę sławy – pragnienie, by sprawdzić się w kolejnych próbach – motywacja Leirisa jest bardziej desperacka: pragnie on dowieść nie tego, że jest bohaterski, ale tego, że w ogóle jest. Leirisa mierżą własne fizyczne tchórzostwo i nieudolność. Jest jednak daleki od chęci rozgrzeszania się ze swoich ohydnych upadków. Zdaje się, że chce samego siebie przekonać, że to niezadowalające ciało – i ten niegodny charakter – naprawdę istnieją. Dręczony poczuciem nierealności świata, a w końcu i siebie samego, Leiris poszukuje silnego, jednoznacznego uczucia. Lecz, jak podręcznikowy romantyk, jedyną emocją, do jakiej się przyznaje, jest ta, która wiąże się z ryzykiem śmierci: „Z goryczą, której niegdyś nie podejrzewałem, spostrzegłem właśnie, że ocalić by mnie mogła tylko jakaś żarliwość – pisze w Wieku męskim – ale temu światu, niestety, brakowało czegokolwiek, DLA CZEGO GOTÓW BYŁBYM UMRZEĆ”16. Dla Leirisa wszelkie emocje albo ocierają się o śmierć, albo są niczym. Rzeczywiste jest to, co wiąże się z ryzykiem śmierci. Z jego książek wiemy, że ma na koncie kilka poważnych prób samobójczych; można powiedzieć, że życie staje się dla niego realne dopiero wtedy, gdy jest zagrożone samobójstwem. Tak samo jest z powołaniem literatury. Wedle poglądu Leirisa, literatura ma wartość tylko jako sposób wzmożenia męskości albo samobójstwa.

      Nie trzeba dodawać, że literatura nie służy żadnej z tych rzeczy. Literatura zwykle rodzi literaturę. Jakakolwiek była wartość terapeutyczna samoobnażenia w Wieku męskim, Leirisowska operacja na sobie nie skończyła się wraz z tą książką. W jego powojennym pisarstwie nie widać rozwiązania problemów postawionych w Wieku męskim, raczej dalsze komplikacje. Pod ogólnym tytułem La Règle de jeu (Reguła gry) Leiris pisze eseje o zmysłowych wspomnieniach dzieciństwa, prywatnych obrazach śmierci, erotycznych fantazjach, kojarzących się znaczeniach pewnych słów – są to bardziej niż Wiek męski niespójne i zawiłe wycieczki autobiograficzne. Z planowanych trzech tomów ukazały się jak dotąd dwa: Biffures (Skreślenia) w 1948 roku i Fourbis (Rupiecie) w 1955. Te prześmiewcze tytuły mówią same za siebie. W Fourbis znajdujemy dawną skargę: „Jeśli w miłości – ani w smaku – nie ma nic, za co gotów byłbym stanąć oko w oko ze śmiercią, to wszystko, co robię, jest tylko

Скачать книгу


<p>16</p>

Michel Leiris, Wiek męski, [w:] tenże, Wiek męski wraz z rozprawą Literatura a tauromachia, przeł. Teresa i Jan Błońscy, Warszawa 1972, s. 155 (przyp. tłum.).