Przeciw interpretacji i inne eseje. Susan Sontag

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przeciw interpretacji i inne eseje - Susan Sontag страница 19

Автор:
Серия:
Издательство:
Przeciw interpretacji i inne eseje - Susan  Sontag

Скачать книгу

pełnego zdystansowania się. „[Antropolog] nigdy i nigdzie nie może czuć się u »siebie«; zawsze będzie – psychologicznie rzecz biorąc – chorym po amputacji”.

      Rzecz jasna, najwcześniejsi goście odwiedzający ludy pierwotne byli jak najdalsi od zachowania dystansu. Pierwszymi badaczami terenowymi w – jak się wtedy mawiało – etnologii byli misjonarze, zdeterminowani, by wybawić dzikusa od jego szaleństw i przerobić na cywilizowanego chrześcijanina. Kobietom zakryć biusty, mężczyzn odziać w majtki, a potem wysłać ich wszystkich do szkółki niedzielnej, gdzie będą mamrotać wersety z Ewangelii – oto był cel przybyłej z Yorkshire armii starych panien o kamiennym spojrzeniu i grubokościstych farmerskich synów z amerykańskiego Środkowego Zachodu. Później byli świeccy humaniści – bezstronni, pełni szacunku, zdystansowani obserwatorzy, którzy nie przybywali, by sprzedać dzikim Chrystusa, lecz by potem, już u siebie, nauczać „rozumu”, „tolerancji” i „pluralizmu kulturowego” czytającą mieszczańską publikę. A mieli tam wielkich odbiorców danych antropologicznych, budowniczych racjonalistycznego światopoglądu, takich jak Frazer, Spencer, Robertson Smith i Freud. A jednak antropologia zawsze zmagała się z silnym, pełnym fascynacji obrzydzeniem w stosunku do swego przedmiotu. Przerażenie człowiekiem pierwotnym (naiwnie wyrażone przez Frazera i Lévy-Bruhla) nigdy nie opuszcza świadomości antropologa. Lévi-Strauss poszedł najdalej w przezwyciężaniu tej awersji. Badacz w rodzaju Lévi-Straussa to całkiem nowy gatunek antropologa. Nie jest on, jak ostatnie pokolenia antropologów amerykańskich, tylko skromnym, zbierającym dane „obserwatorem”. Nie chce też przy okazji upiec żadnej – chrześcijańskiej, racjonalistycznej, freudowskiej czy innej – pieczeni. Zasadniczo chodzi mu o osiągnięcie zbawienia własnej duszy poprzez zadziwiający i ambitny akt intelektualnej katharsis.

      Antropolog jest naocznym świadkiem i tym właśnie, zdaniem Lévi-Straussa, zasadniczo różni się od socjologa. „Czystą iluzją jest przekonanie, jakoby antropologii dało się nauczać czysto teoretycznie”. (Można się zastanawiać, dlaczego dopuszczalne są teksty Maksa Webera o starożytnym judaizmie czy konfucjańskich Chinach, a Frazera opis rytuałów kozła ofiarnego w plemieniu Tagbanua na Filipinach już nie). Dlaczego? Bo dla Lévi-Straussa antropologia jest dyscypliną silnie osobistą, podobnie jak psychoanaliza. Pobyt w terenie jest odpowiednikiem ćwiczebnej analizy, jakiej poddają się kandydaci na psychoanalityków. Celem badań terenowych jest – pisze Lévi-Strauss – „wywołanie rewolucji psychologicznej, stanowiącej decydujący punkt zwrotny w kształceniu antropologa”. Tylko „doświadczeni przedstawiciele zawodu”, którzy sami przeszli tę trudną psychologicznie próbę, a nie żadne testy pisemne, mogą decydować o tym, „czy i kiedy” kandydat na antropologa „zrealizował w terenie tę wewnętrzną rewolucję, która uczyni zeń prawdziwie nowego człowieka”26.

      Jednakowoż trzeba podkreślić, że tej literacko brzmiącej koncepcji powołania antropologa – jako duchowej przygody ponownych narodzin, zobowiązania do ustawicznego déracinement27 – w większości pism Lévi-Straussa towarzyszy nacisk na zupełnie nieliterackie techniki analizy i prowadzenia badań. W swoim ważnym eseju o micie, zawartym w Antropologii strukturalnej, Lévi-Strauss zarysowuje technikę analizy i zapisu elementów mitu w sposób, który może być przetworzony komputerowo. Europejskie artykuły z dziedziny tego, co w Ameryce określa się mianem „nauk społecznych”, są tu wyjątkowo nisko cenione jako niewystarczająco udokumentowane empirycznie, zdradzające „humanistyczną” słabość do zamaskowanej krytyki kultury oraz niegodzące się na stosowanie metod ilościowych jako podstawowego narzędzia badawczego. Esejów Lévi-Straussa w Antropologii strukturalnej krytyka ta niewątpliwie nie dotyczy. W rzeczy samej, będąc jak najdalszym od tego, by pogardzać amerykańskim umiłowaniem dla precyzyjnego, ilościowego pomiaru tradycyjnych problemów, Lévi-Strauss uważa go za niewystarczająco wyrafinowany i nie dość dokładny. Częściowo kosztem badaczy należących do szkoły francuskiej (Durkheima, Maussa i ich następców), z którymi jest blisko spokrewniony, w poszczególnych esejach Antropologii strukturalnej Lévi-Strauss składa wyrazy wielkiego uznania dla pracy antropologów amerykańskich, zwłaszcza Lowiego, Boasa i Kroebera28. Najbliżej mu jednak do bardziej awangardowych metodologii ekonomii, neurologii, językoznawstwa i teorii gier. Lévi-Strauss nie ma wątpliwości, że antropologia musi być nauką ścisłą, a nie humanistycznym dociekaniem. Pytanie tylko jak. „W ciągu jednego czy dwóch wieków – pisze – nauki humanistyczne i społeczne z konieczności uważały świat nauk ścisłych i przyrodniczych za raj, do którego nigdy nie będą miały wstępu”29. Ale ostatnio drzwi do raju uchylili językoznawcy, tacy jak Roman Jakobson i jego szkoła. Językoznawcy wiedzą, jak przeformułować nurtujące ich kwestie tak, by inżynier „zbudował maszynę, z pomocą której mogliby przeprowadzić coś w rodzaju eksperymentu, bardzo podobnego to tych, jakie przeprowadzają nauki przyrodnicze”, który to eksperyment powie im, „czy daną hipotezę warto brać pod uwagę”. Językoznawcy – tak jak ekonomiści i teoretycy gier – pokazali antropologom drogę wyjścia „z zamętu, na który zdaje się ich skazywać zbyt bliskie obcowanie z konkretnymi empirycznymi zjawiskami”30.

      Tak więc człowiek, który poddaje się egzotyce dla potwierdzenia własnej wewnętrznej alienacji miejskiego intelektualisty, dąży w końcu do podporządkowania sobie swego przedmiotu, tłumacząc go na czysto formalny kod. Ambiwalencja wobec tego, co egzotyczne, pierwotne, nie zostaje jednak przezwyciężona, a tylko zawile przeformułowana. Jako człowiekowi, antropologowi chodzi o zbawienie własnej duszy. Jednocześnie dąży on do zapisania i zrozumienia swego przedmiotu badań, wykorzystując do tego potężną analizę formalną, dzięki czemu zacierają się wszelkie ślady jego osobistego doświadczenia, a także wymazują ludzkie cechy przedmiotu badań: danego społeczeństwa pierwotnego. To właśnie Lévi-Strauss nazywa antropologią „strukturalną”.

      W Myśli nieoswojonej Lévi-Strauss określa swoje myślenie jako anecdotique et géometrique. Eseje w Antropologii strukturalnej zdradzają głównie tę geometryczną stronę jego myśli; Lévi-Strauss stosuje w nich ścisły formalizm do analizy tradycyjnych tematów – systemów pokrewieństwa, totemizmu, rytów dojrzewania, relacji między mitem a rytuałem itd. Mamy tu do czynienia z wielką akcją porządkową, a wszystko czyszczącą miotłą jest pojęcie struktury. Lévi-Strauss zdecydowanie odcina się od tego, co określa mianem trendu „naturalistycznego” w antropologii brytyjskiej, reprezentowanego przez takich czołowych badaczy jak Malinowski i Radcliffe-Brown. Antropologowie brytyjscy są najbardziej konsekwentnymi zwolennikami analizy funkcjonalnej, interpretującej rozmaitość obyczajów jako wielość strategii służących osiąganiu uniwersalnych celów społecznych. Malinowski sądził, że empiryczna obserwacja jednego tylko społeczeństwa pierwotnego umożliwi zrozumienie „uniwersalnych motywacji” obecnych we wszelkich społeczeństwach. Lévi-Strauss uważa takie podejście za niedorzeczne. Antropologia nie może stawiać sobie za zadanie zrozumienia czegokolwiek poza zasadniczym przedmiotem swoich dociekań. Z materiału antropologicznego nie sposób wyciągać wniosków natury psychologicznej ani socjologicznej, bo antropologia nie jest w stanie posiąść pełni wiedzy o badanych przez siebie społeczeństwach. Antropologia (czyli raczej analiza porównawcza „struktur”, a nie „funkcji”) nie może być ani nauką opisową, ani indukcyjną; zajmuje się wyłącznie formalnymi cechami odróżniającymi jedno społeczeństwo od drugiego. Zasadniczo nie interesuje jej biologiczne podłoże, psychologiczna zawartość ani funkcja społeczna instytucji i zwyczajów. I tak, podczas gdy Malinowski i Radcliffe-Brown twierdzą na przykład, że więzy biologiczne są źródłem, a zarazem wzorem dla wszelkich więzów pokrewieństwa, to strukturaliści tacy jak Lévi-Strauss – za Kroeberem i Lowiem – podkreślają sztuczność zasad pokrewieństwa. Zwykli oni omawiać pokrewieństwo w kategoriach pojęć zezwalających na matematyczną

Скачать книгу


<p>26</p>

Claude Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, przeł. Krzysztof Pomian, Warszawa 2009, s. 370 (przyp. tłum.).

<p>27</p>

Déracinement (franc.) – wykorzenienie (przyp. red.).

<p>28</p>

W Smutku tropików Lévi-Strauss powiada, że chociaż dużo wcześniej znał pisma francuskich antropologów i socjologów, dopiero lektura Primitive Society Lowiego w 1934 lub 1935 roku zadecydowała o jego konwersji z filozofii na antropologię. „W ten sposób rozpoczęło się długotrwałe obcowanie z etnologią anglo-amerykańską […]. Przybyłem w stanie otwartego buntu przeciwko Durkheimowi i przeciwko wszelkiemu usiłowaniu wykorzystania socjologii do celów metafizycznych” (Smutek tropików, dz. cyt., s. 52 – przyp. tłum.). Niemniej jednak Lévi-Strauss dał jasno do zrozumienia, że uważa się za rzeczywistego legata tradycji Durkheimowsko-Maussowskiej, a ostatnio nie zawahał się przed umiejscowieniem własnego dzieła w relacji do problemów filozoficznych stawianych przez Marksa, Freuda i Sartre’a. Na gruncie technicznej analizy jest zaś w pełni świadom długu, jaki zaciągnął wobec autorów francuskich, a zwłaszcza dzieł takich jak O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji Durkheima i Maussa (wyd. polskie w: Marcel Mauss, Socjologia i antropologia, przeł. Marcin Król, Krzysztof Pomian i Jerzy Szacki, Warszawa 1973) i Szkic o darze Maussa (wyd. francuskie 1924, wyd. polskie w: Marcel Mauss, tamże). Z pierwszego z nich Lévi-Strauss zaczerpnął swój punkt wyjścia do badań nad taksonomią i „wiedzą konkretu” ludów pierwotnych w Myśli nieoswojonej. Z drugiego – w którym Mauss wysuwa twierdzenie, że związki pokrewieństwa, związki wymiany ekonomicznej i ceremonialnej oraz związki językowe przynależą zasadniczo do tego samego porządku – Lévi-Strauss zaczerpnął podejście, które najpełniej ilustrują Elementarne struktury pokrewieństwa. Powtarza, iż Durkheimowi i Maussowi zawdzięcza decydujące spostrzeżenie, że la pensée dite primitive était une pensée quantifiée [myśl zwana prymitywną była myślą możliwą do oszacowania].

<p>29</p>

Claude Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, dz. cyt., s. 76 (przyp. tłum.).

<p>30</p>

Tamże (przyp. tłum.).