Filozofia prawa. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Filozofia prawa - Отсутствует страница 63

Filozofia prawa - Отсутствует Biblioteka Przeglądu Filozoficznego

Скачать книгу

Cherry v Advocate General for Scotland, rozstrzygniętych 24 września 2019 roku.

3. Doktryna suwerenności parlamentu

      Doktryna parlamentu jako suwerena Zjednoczonego Królestwa została zdefiniowana przez Diceya w sposób następujący: „parlament […] ma uprawnienie do uczynienia bądź zniweczenia wszelkiego prawa” (Dicey 1885, s. 36). Tak rozumiana suwerenność zgromadzenia, jego zupełna, nieograniczona władza prawotwórcza, jest określona przez autora jako „główna charakterystyka” brytyjskiego ustroju (Dicey 1885, s. 35). Parlament w ramach swojej wolności legislacyjnej ustanawiać może prawa znoszące prawa wywodzące się z innych źródeł, w tym z orzecznictwa, z jurysprudencji czy ze zwyczaju. Co warte zaznaczenia, parlament jako nieograniczony prawotwórca nie jest jednocześnie wyłącznym dysponentem treści brytyjskiej konstytucji, na tę bowiem składają się również konwenanse konstytucyjne. Parlament jest suwerenem wedle prawa i w jego zakresie, nie w każdym możliwym sensie. Unika w ten sposób Dicey poparcia dla niczym niespętanej dyktatury parlamentarnej. By wzmocnić swą argumentację, autor sięga do klasycznej formuły Blackstone’a, który w pierwszym tomie Commentaries on the Laws of England z połowy XVIII wieku napisał, że „może [parlament – P.A.L.] zmienić i stworzyć na nowo nawet konstytucję królestwa i samych parlamentów; […] w skrócie, wszystko co nie jest z natury niemożliwe” (Blackstone 1765, s. 158). Im dalej jednak sięgać w przeszłość angielskiej jurysprudencji, z tym większymi trudnościami trzeba się borykać, aby poprawnie odczytać formułowane wówczas teorie roli prawotwórczej parlamentu, z których czerpał Blackstone. Autor Commentaries przywołuje na przykład słowa Coke’a, jednego z najwybitniejszych nowożytnych prawników angielskich (Sedley 2015, s. 162): „Władza i zwierzchność parlamentu jest tak wzniosła i pełna, że nie sposób jej ograniczyć” (Blackstone 1765, s. 158). Również Matthew Hale – piszący wprawdzie w XVII wieku, ale wywierający wpływ od kolejnego stulecia – uważał parlament za bardzo ważną, jeśli nie najważniejszą, część porządku politycznego. Dla Hale’a, który podzielał pewne kontraktualistyczne przekonania epoki, dla trwania, uchwalania i zmiany praw najważniejsza była zgoda ludu, najwłaściwszym zaś dla tego miejscem był właśnie parlament (Cromartie 2003, s. 48–52). Jednak w przypadku większości autorów piszących przed Diceyem prawotwórcza rola parlamentu nie była w istocie nieograniczona, choć pewne konkretne ustępy mogą temu przeczyć. Sam Coke stanowi tego najlepszy przykład. Znany jest z autorstwa tezy – przedstawionej w bardzo istotnej z punktu widzenia anglosaskiej tradycji prawnej sprawie Bonhama (Dr. Bonham’s Case) z 1610 roku – że common law poprzez działalność sądów uznać może akt parlamentu za niezgodny z prawem powszechnym, a poprzez to – za nieważny. „Prawo powszechne kontrolować będzie akty parlamentu i czasem osądzi je jako nieważne” (Coke 2003, s. 264). Nie jest to miejsce na roztrząsanie ustaleń podejmowanych w przedmiocie tej sprawy i jej dokładnej wymowy w „obszernej i powtarzającej się” (Thorne 1938, s. 543) literaturze; dość zaznaczyć, że nawet przy przyjęciu nieortodoksyjnej interpretacji, niedostrzegającej w sformułowaniu Coke’a „niczego radykalnego” (Bryk 2013, s. 356), i tak należałoby uznać, że stanowisko Coke’a w przedmiocie zwierzchności prawotwórczej jest bardziej zniuansowane niż stanowisko sformułowane potem przez Diceya. Warto też mieć na uwadze, że dokładna analiza nowożytnego pisarstwa angielskiego ujawniła głębokie podziały w obrębie postulowanego przez J.G.A. Pococka common law mind (Pocock 1987), na łonie orzecznictwa i w piśmiennictwie. Wszelkie odwołania do przeszłości należy więc w jurysprudencji Diceya traktować z pewnym dystansem (Tubbs 2000).

      Odpowiedzieć należy w tym miejscu na pytanie następujące: co rozumie Dicey przez parlament? Pytanie jest tym zasadniejsze, że zarówno w czasach Diceya, jak i obecnie brakuje w prawie brytyjskim statutowej definicji zgromadzenia. Jest ona częścią brytyjskiego porządku konstytucyjnego, pozostaje jednak nieuchwalona. Dicey przez parlament rozumie „króla, Izbę Lordów i Izbę Gmin; te trzy ciała działając łącznie mogą być stosownie nazwane «królem-w-parlamencie», i tworzą parlament” (Dicey 1885, s. 35). Parlament oznacza więc trzy podmioty zgromadzone i tworzące instytucjonalną jedność przy zachowaniu formalnej odrębności, właściwą zaś nazwą dla podmiotu suwerennego w Zjednoczonym Królestwie jest „monarcha-w-parlamencie”. Tylko jeden ze składników tak rozumianego parlamentu podlega w całości wyborowi w drodze demokratycznej procedury. Jest nim rzecz jasna Izba Gmin. Dicey również w tym zakresie nie okazuje się innowatorem. Doktryna mówiąca o zwierzchniej pozycji „króla-w-parlamencie” wywodzi się z wczesnej nowożytności, choć nie była wówczas rzecz jasna określana stworzonym przez Jeana Bodina językiem suwerenności (Goldsworthy 2010, s. 9). Należy szczególnie podkreślić, że rozumienie dokładnej istoty „monarchy-w-parlamencie” zmieniało się wraz z przemieszczeniami praktyki politycznej, ruchem piór jurystów angielskich oraz, nieraz, przypadkami historycznymi. Za czasów Tudorów nie ulegało wątpliwości, że to monarcha jest rzeczywistym zwierzchnikiem królestwa. „Król-w-parlamencie”, jako termin, opisywał szczególną sytuację wykonywania przez panującego swoistych, wymagających owego szczególnego otoczenia ustrojowego uprawnień.

      Królowa [w tym przypadku mowa o Elżbiecie I – P.A.L.], działając samodzielnie, była […] mniej potężna niż „królowa-w-Parlamencie”, ta druga zaś miała moc i wolność działania dalece wykraczające poza możliwości większości kontynentalnych monarchów w tamtym czasie (Seel, Smith 2001, s. 6).

      Prawidłowo więc w przedrewolucyjnej nowożytności, pomimo licznych zastrzeżeń zgłaszanych ze strony niektórych myślicieli i przedstawicieli bardziej radykalnych ruchów społecznych, parlament postrzegano jako wyjątkową formę królewskiej aktywności (por. Szlachta 2008). Punktem odniesienia był monarcha, a nie zgromadzenie jako całość złożona z trzech części.

      Sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z przemianami ustrojowymi XVII wieku, przede wszystkim zaś, rzecz jasna, wraz z wybuchem wojny domowej w 1642 roku i ustanowieniem republiki w roku 1649. Stracenie króla Karola I Stuarta, wcześniej zaś postawienie go przed sądem parlamentu, całkowicie zmieniło konstytucyjny kontekst rozmowy o pozycji zgromadzenia. Parlament wyemancypował się i przestał ściśle podlegać monarsze, toczył z nim zwycięskie wojny i przez pewien czas rządził samodzielnie – przez kilka lat nawet w postaci jednej izby (ustawodawstwem republikańskim Izba Lordów została zniesiona w 1649 roku, przywrócona zaś w czasach protektoratu Olivera Cromwella jako Druga Izba w 1657 roku). Choć porządek republikański upadł z restauracją Stuartów w 1660 roku, doświadczenie ustrojowe i społeczne bezkrólewia przetrwało próbę czasu, by dać swój najsilniejszy wyraz podczas wypadków tak zwanej rewolucji chwalebnej 1688 roku. Gdy do objęcia rządów zaproszona została Maria Stuart (córka króla Jakuba II) zaproszenie to zostało przedstawione przez w dużej części parlamentarną elitę niechętną wobec polityki i katolickiego wyznania monarchy. Przejęcie tronu przez Marię i jej męża, Wilhelma Orańskiego, wzmocniło wydatnie pozycję zgromadzenia, które rosło w siłę w okresie rządów niemieckiej dynastii hanowerskiej (od 1714 roku), przez pierwsze dekady zainteresowanej raczej swoimi kontynentalnymi posiadłościami niż zarządem nad Wyspami Brytyjskimi. Często przeoczanym faktem jest formalne odseparowanie prac parlamentu od osoby monarchy, dokonane w 1695 roku na mocy „Aktu dla trwania zgromadzenia i posiedzenia parlamentu na przypadek śmierci czy zgonu Jego Wysokości” (Act for the continueing meeting and sitting of a Parliament in case of the Death or Demise of His Majesty). Do czasu uchwalenia tego statutu parlament rozumiany był (zgodnie z wielowiekową tradycją) jako parlament króla – trwał dopóty, dopóki panujący tego chciał (co do zasady), z chwilą jego śmierci zaś ulegał natychmiastowemu rozwiązaniu. Od 1695 roku (zasadę tę potwierdzono za czasów królowej Anny Stuart w 1707 roku, już po unii Anglii ze Szkocją) parlament mógł trwać niezależnie od śmierci osoby zasiadającej na tronie.

      Te poważne zmiany konstytucyjne doprowadziły do przewartościowania koncepcji „monarchy-w-parlamencie”. W czasach Diceya utrwalił się ustrój, w którym złożony z trzech elementów parlament formalnie podejmuje

Скачать книгу