Królowie bajek. Leszek K. Talko

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowie bajek - Leszek K. Talko страница 11

Автор:
Серия:
Издательство:
Królowie bajek - Leszek K. Talko Poza serią

Скачать книгу

– spowodowali, że w środku stalinowskiej nocy ukazał się tekst atakujący władze miasta oraz Film Polski. Warto zacytować obszerne fragmenty tego reportażu:

      Ojcem Henia lenia jest Jan Brzechwa, znany i ulubiony autor książek dla najmłodszych. Tym razem Henio lenio zrobi niespodziankę swym małym „klientom”, bo ukaże się nie na kartach książki, lecz na taśmie filmowej. Trzeba dodać, że z tym ojcostwem Brzechwy też nie jest taka prosta historia, bo nad urodzeniem Henia mozoli się w tej chwili sześćdziesięciu młodych ludzi, którzy mają też pełne prawa poczuwać się do ojcostwa.

      Jakże to się więc dzieje? Słowem – wyrażając się popularnie – „gdzie, jak i za czyje pieniądze?”. Postaramy się odpowiedzieć na te pytania.

      Otóż jest w Bielsku cicha uliczka, a przy tej uliczce nie bardzo reprezentacyjna willa. W tej willi zaś mieści się i tworzy zespół produkcyjny wytwórni filmów rysunkowych „Śląsk”. Pisaliśmy już o nim wielokrotnie, jako że jest to pierwsza tego rodzaju instytucja w Polsce (obecnie istnieje już konkurencja w Łodzi), wyhodowana początkowo niemalże na łonie „Trybuny Robotniczej”, która udzieliła zespołowi opieki i schronienia w pierwszej fazie egzystencji.

      Początkowo pracowało tam sześciu entuzjastów-zapaleńców tej trudnej sztuki, tworząc bez żadnych wskazówek i wzorów (bo film rysunkowy nie miał w Polsce żadnej tradycji) i nie oglądając się na zarobki. Dziś zespół liczy już sześćdziesiąt osób, byłoby ich znacznie więcej, gdyby…

      Ale o tym później.

      Od roku 1947 „Śląsk” wyprodukował następujące filmy: Czy to był sen?, Ich ścieżka, Traktor A1, Wilk i niedźwiadki, O nowe jutro, w stadium końcowym znajduje się Wspólny dom, a na warsztacie, jak wspominaliśmy – Henio lenio. Nie wszystkie z ukończonych filmów ukazały się na ekranach. Widzieliśmy tylko O nowe jutro i Wilk i niedźwiadki. A złożył się na to szereg powodów. „Śląsk” jest spółdzielnią pracy podlegającą związkowi branżowemu w Chorzowie, zleceniodawcą zaś jest Generalna Dyrekcja Filmu Polskiego. Członkowie zespołu pracują na zasadzie umowy o dzieło z Filmem Polskim. Pewne filmy nie ujrzały światła dziennego, ponieważ po wyprodukowaniu okazało się, że niektóre z nich miały zasadnicze błędy w koncepcji scenariusza. (Trzeba zaznaczyć, że owe scenariusze były zatwierdzone uprzednio przez Dyrekcję Filmu Polskiego). Niektóre filmy odpadły, bo… rysunek ujęty był zbyt formalistycznie lub straciły aktualność.

      Tak więc poszła na marne naprawdę mozolna i żmudna praca ludzka, poszły również na marne pieniądze. Film rysunkowy jest co prawda o połowę tańszy od filmu oświatowego, uznanego za „tani”, jednakże trzeba to nazwać właściwym imieniem – marnotrawstwo.

      Czyja w tym wina? Wydaje nam się, że nie zespołu „Śląsk”. Zresztą sprawy te należą już dziś do przeszłości. […]

      Członkowie zespołu „Śląsk” są to ludzie pełni zapału i umiłowania dla swej pracy, lecz w większości amatorzy, którzy dopiero w studio nabywają potrzebnych dla filmu wiadomości rysunkowych. I zdają sobie sprawę z tego, że mają jeszcze dość braków w tej dziedzinie.

      – Nie można jechać od trzech lat wyłącznie na entuzjazmie – wyraził się plastycznie jeden z najzdolniejszych pracowników studia. – Jeśli nie będziemy się uczyć, to naprawdę „zbaraniejemy”. A do tego oprócz rzetelnej konsultacji potrzebne jest szkolenie na świetnych wzorach filmów rysunkowych naszych sąsiadów – Związku Radziec­kiego i Czechów.

      Innym zagadnieniem hamującym rozwój zespołu jest brak odpowiedniego pomieszczenia. „Śląsk” miał już w tym roku zatrudnić dziewięćdziesięciu pracowników, podzielonych na dwie grupy pracujące nad dwoma filmami. Niestety projekt nie może dojść do skutku, bo sześćdziesięciu pracowników z trudem mieści się w ciasnych pomieszczeniach, siedząc sobie – jak się to mówi – „na głowach”. Oczywiście warunki te nie przyczyniają się do podwyższenia poziomu produkcji.

      Gdyby Miejska Rada Narodowa miasta Bielska zainteresowała się tą sprawą – nietrudno byłoby ją rozwiązać. Piętro willi, gdzie mieści się zespół, zajmują osoby prywatne, które choćby ze względu na bezpieczeństwo (łatwopalność taśm celuloidowych) – nie powinny tam mieszkać. Mieszkanie zastępcze dla lokatorów rozwiązałoby problem. MRN miasta Bielska nie powinna być obojętna, w jakich warunkach pracuje i tworzy pierwszy w Polsce robotniczy zespół filmów rysunkowych, na którego dzieła czekają ekrany w całym kraju.

      Aby docenić kunszt PR-owy pracowników Studia, warto wiedzieć, że te „osoby prywatne” zamieszkujące na pierwszym piętrze willi, których problem rozwiązałyby mieszkania zastępcze, były oczywiście rodzinami filmowców. Oni sami zresztą również tam mieszkali, po pracy stając się „osobami prywatnymi”, które chciały dostać prawdziwe mieszkania – i to im się udało.

       O nowe jutro

      Kiedy Zdzisław Lachur tworzył Studio Eksperymentalne, po drugiej stronie oceanu, w Stanach Zjednoczonych, ojczyźnie animacji, trwała walka o przetrwanie mniejszych i większych wytwórni. Do tej pory filmy animowane wyświetlano w kinach, teraz głównym graczem powoli stawała się telewizja, która, owszem, nie grymasiła, poza tym potrzebowała o wiele więcej filmów, ale też płaciła tylko ułamek tego co branża kinowa.

      Gdy na polskie ekrany miał wyjechać (choć ostatecznie został na półce) dzielny, lecz czarno-biały i jednak przaśny traktor A1, na ekrany kin amerykańskich wpadali co chwila nowi bohaterowie. Jedni znikali po kilku filmach, inni zostawali na lata, i nie były to wyłącznie postacie zwierzaków. W długim metrażu panował Disney, ale w krótszych formach miał olbrzymią konkurencję, która wysoko stawiała poprzeczkę. Część animatorów opuściła wytwórnię Disneya po wielkim strajku w 1941 roku i założyła UPA – United Productions of America, dla której, jak czytamy w Sztuce animacji pod redakcją Jerry’ego Becka, tworzenie kreskówek było formą sztuki nowoczesnej. Twórcy eksperymentowali z rysunkiem: zamiast chmur i drzew wstawiali zygzaki sugerujące chmury i drzewa, a zamiast odwzorowania świata zaproponowali jego karykaturę. Ich najpopularniejszy bohater – pan Magoo – stał się zaś znany dzięki zrzędliwo-błyskotliwym kwestiom wypowiadanym przez aktora Jima Backusa.

      Pierwszy odcinek serii powstał w 1949 roku. W kilkuminutowych filmikach pan Magoo, malutki, stetryczały staruszek, który miał wszystkim wszystko za złe, wciąż wpadał w kłopoty, zrzędząc przy tym niemiłosiernie. Właściwie był zaprzeczeniem typowego bohatera animacji: stary maruda, nudziarz, ale urok tych kreskówek, ich humor i głos głównego bohatera, wciąż do siebie mówiącego, a właściwie pomrukującego, spowodowały, że został na dłużej.

      Pan Magoo poleciał dostał nawet Oscara – to prosta historyjka, lecz i tak o wieki świetlne wyprzedzająca animację socjalistyczną, zabawna i, jak się wydaje, nakręcona na całkowitym luzie. Oto pan Magoo wyrusza do kina obejrzeć nowy film, ale jak zwykle wszystko pomyliwszy z powodu słabego wzroku, zamiast do kina trafia na pokład samolotu. Maszyna startuje, a Magoo jest przekonany, że film się właśnie rozpoczął: jego scenerią jest pokład, a bohaterami obsługa i pasażerowie. W pewnym momencie zauważa obok siebie porzuconą teczkę. Chcąc ją oddać właścicielowi, wychodzi przez drzwi awaryjne i spaceruje po skrzydle, podziwiając widoki. Nieświadomy,

Скачать книгу