Krew Imperium. Brian McClellan

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew Imperium - Brian McClellan страница 28

Krew Imperium - Brian McClellan Bogowie Krwi i Prochu

Скачать книгу

Ostrza mam luki w pamięci.

      – To absolutnie normalne, pani. Prawie umarłaś.

      Vlora otworzyła usta zirytowana, że nie potrafi wyrazić całej swej frustracji.

      – Wiem, wiem. Obawiam się tylko, że te luki stają się coraz większe. Wciąż mi się przytrafiają. Rozumiesz? Ciągle rozglądam się, szukając Olema, choć ty i Davd, i Bo wielokrotnie mówiliście mi, dokąd pojechał.

      Norrine spojrzała w dół, na swój karabin przewieszony przez łęk siodła, a potem ku horyzontowi, wciąż bez odpowiedzi. Być może nie istniała żadna stosowna. Vlora machnęła dłonią.

      – Wybacz, to nie twój problem.

      – To jest mój problem, pani generał – powiedziała powoli Norrine. – Jesteś moim dowódcą. Ale ja nie umiem dawać rad. Lepsza jestem w strzelaniu i walce.

      – To tak jak ja, Norrine.

      – Mówią, że czas leczy rany. Pewnie potrzebujesz go, pani, więcej.

      – Ale go nie mam.

      Zapadła między nimi niezręczna cisza i Vlora z ulgą zobaczyła Bo i Nilę zbliżających się ku niej wzdłuż kolumny. Podjechali i zajęli miejsca u jej boku, po przeciwnej stronie niż Norrine. Bo podrapał się w ciemię i ruchem podbródka wskazał horyzont w kierunku Nowego Adopestu.

      – Nie wydaje wam się, że coś jest nie tak?

      Vlora potrzebowała chwili, by przegrupować myśli i skupić się na strategiach, które zamierzała wprowadzić w życie w ciągu nadchodzących dni. Rano czuła jakiś bliżej nieokreślony niepokój, ale przypisała to obawom, jakie budziły w niej luki w pamięci. Teraz powiodła spojrzeniem po linii horyzontu i nie zauważyła niczego, co mogłoby ją zmartwić. Odwróciła się do Bo.

      – Nie bardzo wiem, co masz na myśli.

      – Ja też nie – przyznał Bo. – Ty jesteś wyszkolonym strategiem. Ja po prostu czuję… – Przygryzł wewnętrzną stronę policzka.

      To Nila przerwała ciszę.

      – Dlaczego ten most nadal stoi?

      Pytanie zapaliło iskrę w umyślę Vlory i uczucie niepokoju przybrało na sile. Bo miał rację. Coś było nie tak. Spojrzała Nili w oczy.

      – Muszą wiedzieć, że nadchodzimy.

      – Absolutnie – odpowiedziała Nila. – Mamy ze sobą całą polową armię. Powinni wiedzieć, że się zbliżamy, od kilku tygodni i odpowiednio się do tego przygotować. A jeśli nawet jakimś cudem nas przeoczyli, to nasza flota związała już ich flotę w walce. Wiedzą, że tu jesteśmy. Wiedzą, że nadchodzimy.

      – Nie nadążam – oświadczył Bo.

      Vlora prychnęła z irytacją. Przy całej swojej błyskotliwości Bo czasem był ciemny jak dno otchłani.

      – Między nami a Nowym Adopestem znajduje się dynizyjska armia polowa, zgadza się?

      – Tak.

      – I gdybyś wiedział, że wróg zbliża się, by przełamać twoje oblężenie, nie spaliłbyś wszystkich mostów pomiędzy nim a twoimi wojskami?

      Bo otworzył usta w bezgłośnym „a-ha”.

      – Jesteśmy niedaleko – kontynuowała Vlora. – Pod koniec dnia zbliżymy się do ich tylnej straży. Dlaczego zatem nie próbują nas spowolnić? Gdzie są ich działania opóźniające?

      – Może ich generał to idiota? – zasugerował Bo.

      – Może. – Vlora popatrzyła na południe, gdzie główny bieg Nowej Ad rozcinał przylądek na pół, na mapie w poziomie. Rzeka była szeroka i głęboka, cel Vlory znajdował się na północnym brzegu, więc tamtędy prowadziła swoją armię, ale teraz coś w tej pozycji zaczęło ją niepokoić. – Czy to może być pułapka?

      – Ale w jaki sposób? – spytała Nila.

      Vlora pokręciła przecząco głową.

      – Może chcą nas zagnać na przylądek i zblokować tu większą armią?

      – To by była beznadziejna pułapka – stwierdził Bo. – U wybrzeży mamy ogromną flotę. Wystarczyłoby nam po prostu się zaokrętować i wysiąść po północnej albo południowej stronie przylądka.

      – Spowolniłoby nas to na tydzień albo dwa – rozważała głośno Vlora. – Dość czasu, by sprowadzić posiłki.

      – A może za wiele się w tym doszukujemy? – podsunęła Nila. – Równie dobrze to może być lenistwo wroga albo głupota, albo… – Zamilkła, wzruszając ramionami. – Zostaw to swoim generałom albo zostaw tu brygadę czy dwie.

      Vlorę mocno kusiło, by podzielić armię, ale oparła się tej pokusie. Rozdzielenie sił, gdy mieli kilka armii polowych w południowej części kontynentu, mogłoby być zagraniem na korzyść wroga. Ta wycieczka do Nowego Adopestu miała być krótka, chodziło o odizolowanie i rozbicie części sił nieprzyjaciela.

      – Nie będziemy się rozdzielać. – Podniosła dłoń, przywołując jednego z kilku posłańców, którzy czekali na jej rozkazy. Na wezwanie odpowiedział chłopiec nie więcej niż piętnastoletni, w zbyt luźnym uniformie. Podjechał i zasalutował energicznie.

      – Rozkazy dla generała Sabasteniena – zaczęła Vlora. – Niech wyśle swoją kawalerię na drugą stronę Nowej Ad, niech kopiuje każdy nasz ruch i przysyła regularne raporty. Odmaszerować. – Posłaniec ruszył, zanim dokończyła ostatnie słowo, a Vlora odprowadziła go spojrzeniem spod zmarszczonych brwi. – Mam wrażenie, że mi coś umyka.

      – Wysłałaś zwiadowców przed awangardę? – upewniła się Nila.

      – Oczywiście. – Vlora aż się gotowała z niepewności. – Jeśli nie spalili żadnych mostów, zanim noc zapadnie, znajdziemy się w takiej odległości od wroga, że będziemy mogli przeprowadzić zwiad. Wtedy się dowiemy, co na nas czeka.

      Wróg, jak się okazało, spalił tylko jeden most, ten między jednym z mniejszych dopływów Nowej Ad a obozem Dynizyjczyków. Rzeka była na tyle płytka, by przebyć ją w bród, ale i na tyle głęboka, by spowolnić wojsko Vlory, gdyby nieprzyjaciel chciał wydać im bitwę. A wnioskując z tego, jak przygotował obronę – definitywnie szykował się do walki.

      Dynizyjska armia uformowała serię fortyfikacji w kształcie półksiężyców, rozłożonych wokół odległego Nowego Adopestu, z okopami, stanowiskami ogniowymi i wieżami strażniczymi. To samo uczynili po drugiej stronie, tym sposobem ich armia oblężnicza sama mogła teraz wytrzymać oblężenie. Pierwsze prace wykonano zaledwie pięćdziesiąt jardów od brzegu rzeki, przez lunetę Vlora widziała moriony żołnierzy na obwarowaniach i załogi artyleryjskie, sprawdzające działa, stojące tak, że Vlora musiałaby stawić czoła ostrzałowi, gdyby próbowała zaatakować.

      – Definitywnie

Скачать книгу